Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gierkomania

Redakcja
To nie jest tęsknota za starym porządkiem, lecz za bezpieczeństwem socjalnym

BOGDAN WASZTYL

BOGDAN WASZTYL

To nie jest tęsknota za starym porządkiem, lecz za bezpieczeństwem socjalnym

   - Do Sejmu to ja chyba nie pójdę. Mnie przecież chodziło tylko o to, żeby nasze dzieci mogły ćwiczyć w przyzwoitych warunkach i żeby się nie poddawać marazmowi - mówi Dariusz Wieloch ze wsi Waszkowskie w powiecie sieradzkim, który przed kilkoma laty rzucił myśl wybudowania sali gimnastycznej w czynie społecznym. Teraz kręci głową z niedowierzaniem, że tych kilka słów - "Zbudujmy dzieciom salę gimnastyczną i nadajmy jej imię Gierka" - mogło spowodować taką falę entuzjazmu i zapoczątkować ogólnopolskie przebudzenie.
   Marek Płóciennik, szef społecznego komitetu budowy, który prowadzi na co dzień wiejski sklepik ze "smalcem, mydłem i powidłem", wydaje się bardziej wyrobiony politycznie i zdecydowanie broni prawa mieszkańców Waszkowskich do pierwszeństwa: - Słyszałem, że już w połowie poprzedniej dekady jakiś rolnik spod Hrubieszowa wystawił w swoim obejściu popiersie Gierka, ale po kilku latach, kiedy zaczął rządzić AWS, sam je rozwalił. Nawet jeśli tak było, takie inicjatywy się nie liczą. Liczy się wytrwałość i konsekwencja. A w tej dziedzinie my jesteśmy pierwsi. Wytrwaliśmy. Nie ugięliśmy się przed krytyką, nie przestraszyliśmy się, że staniemy się pośmiewiskiem.
   Hala sportowa w Waszkowskich stoi i służy dzieciom. Nieważne, że budowa miała trwać dwa lata a trwała pięć. Za Gierka też się plany waliły, ale jednak "Polska rosła w siłę". Miejscowi z dumą odnotowują każdą nową inicjatywę poświęconą ich ulubieńcowi. - Ruszyliśmy kamień. Teraz schodzi lawina. Kto wie, co z tego wyniknie? - zastanawia się Płóciennik.
   Dariusz Sustik z Sosnowca, szef biura starszego syna Edwarda Gierka - Adama, eurodeputowanego Unii Pracy - uczestniczył w zakładaniu Stowarzyszenia im. Edwarda Gierka oraz Ruchu Odrodzenia Gospodarczego, nie wyklucza udziału w wyborach, choć jeszcze całkiem niedawno działacze stowarzyszenia podkreślali, że nie interesuje ich polityka. - Jeśli zdecydujemy się na start w wyborach, pójdziemy z każdym, kto zaakceptuje nasz program - przekonuje. - Najważniejsze są dla nas działania społeczne nastawione na pomoc ludziom biednym.

Rozkwit kultu

   Marcin Zaremba, historyk z Uniwersytetu Warszawskiego, ubolewa na łamach "Polityki", że brakuje dobrych historycznych opracowań lat 70. Skoro po angielsku opublikowano więcej książek o tamtych czasach PRL niż po polsku, trudno się dziwić, że wiedzę zastępują sentymenty. "Bez wątpienia mamy do czynienia z nostalgią będącą wynikiem rozczarowania współczesnością. To nie jest tęsknota za starym porządkiem, lecz za utraconym bezpieczeństwem socjalnym, względnym dobrobytem, gwarancją pracy. To również emocjonalnie ugruntowane przekonanie, że to, co się robiło w młodości, miało sens, nie było czarną dziurą w biografii" - ocenia Zaremba.
   Faktem jest, że 25 lat po upadku Gierka i niespełna 4 lata po śmierci byłego I sekretarza Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Polsce rozkwita moda na niego, a gdzieniegdzie nawet jego kult. Już pogrzeb na cmentarzu w Sosnowcu Zagórzu był dla niektórych polityków lewicy okazją do zamanifestowania na oczach tłumów przywiązania do Gierka. Samorządowcy licytowali się wielkością wieńców, tłoczyli się przy grobie, by wyciągnąć swoje szarfy na sam wierzch, niektórzy przed kamerami ronili łzy. A później...
   W Piotrkowie Trybunalskim i Sosnowcu są ronda imienia Gierka. We Włocławku myślą o wystawieniu "przywódcy narodu" pomnika, w Słupsku zabiegają o nazwanie jego imieniem ulicy, w Waszkowskich wybudowano salę gimnastyczną, a jedna z warszawskich firm nie może nadążyć z produkcją od czasu, gdy zaczęła reklamować się sloganem "Wędliny jak za Gierka". Sympatyk z Ujścia koło Piły obwozi po swoim ogrodzie popiersie Gierka, a fani z Dąbrowy Górniczej chcą nazwać jego imieniem nowe centrum administracyjne albo centralny plac.
   Przed trzema laty dawni współpracownicy Gierka (m.in. Maciej Szczepański, szef Radiokomitetu, twórca propagandy sukcesu) i działacze Unii Pracy założyli w Sosnowcu Stowarzyszenie im. Edwarda Gierka. - Politycy z SLD patrzyli na nas złowrogo, wymusili, by stowarzyszenie działało tylko w województwie śląskim - opowiada jeden z założycieli. - Jednak dzisiaj w całym kraju pączkują nasze koła, a SLD się kurczy. Możemy być formacją odnowy polskiej lewicy.
   Stowarzyszenie liczy już ponoć 6 tysięcy członków. Początkowo jego szefowie zapowiadali, że nie interesuje ich polityka. Nie chcieli też stawiać pomników, bo temu z założenia przeciwny jest prof. Adam Gierek, syn Edwarda. - Nasze miasto to jeden wielki pomnik Gierka. Chcemy wykorzystać jego nazwisko do promowania Sosnowca i Zagłębia - przekonywał przed dwoma laty Wiesław Jędrusik, prezes stowarzyszenia, ale natychmiast dodawał, że jeśli taka będzie wola społeczności lokalnych, to nie będą się jej sprzeciwiać. Stowarzyszenie przede wszystkim chciało przeciwstawić się "rozpowszechnianym przez prawicę kłamstwom" na temat lat 70. i pierwszego sekretarza. Dzięki inicjatywom stowarzyszenia Sosnowiec i Czerwone Zagłębie odzyskały palmę pierwszeństwa w upamiętnianiu i gloryfikowaniu Gierka - byłemu partyjnemu przywódcy nadano pośmiertnie tytuł honorowego obywatela miasta a jego imieniem nazwano jedno z najruchliwszych rond.
   Rozważano powołanie gierkowskiego instytutu historycznego, który zająłby się dokumentowaniem "dekady sukcesu". Ostatnio z kręgów stowarzyszenia wyszła nowa inicjatywa - Ruch Odrodzenia Gospodarczego, na którego czele stanął prof. Paweł Bożyk, szef doradców I sekretarza KC PZPR. W najbliższych dniach Ruch ogłosić ma swój program gospodarczy. - Chcemy zwiększyć rolę państwa w gospodarce. Stworzyć miejsca pracy za pieniądze z budżetu, kredytując rozwój budownictwa, infrastruktury i usług. I odkłamać mity o tym, że Gierek zadłużył Polskę - zapowiadał Bożyk podczas grudniowego zjazdu założycielskiego we Włocławku.

Waszkowskie urosły w siłę

   Jan Filipczak, murarz, jedyny specjalista na budowie sali gimnastycznej, oddelegowany przez swoją firmę do pomocy społecznikom, do dziś nosi się dumnie. - Szczęśliwy człowiek jestem - stwierdza zaciągając się papierosem. Dzięki budowie jego pozycja wzrosła niepomiernie. Ludzie go szanują, kłaniają się z daleka. Nawet ksiądz rękę poda i o zdrowie zapyta.
   - W Polsce śmiali się, że u nas jest skansen socjalizmu - dodaje Filipczak. - A tu nie było żadnego socjalizmu. Nawet w Ameryce tak się nie pracuje. Porządek na budowie był jak w domu, gospodarskie myślenie aż do bólu głowy, każdą ćwiartkę cegły się wykorzystało.
   Socjalizm jednak do Waszkowskich wrócił i zagnieździł się w umysłach. Ludzie żyją wspomnieniami i z każdym miesiącem coraz bardziej idealizują czasy Gierka. Dziś już nie tylko przekonują obcych, że to właśnie dzięki pierwszemu sekretarzowi wieś (40 numerów, średnia wielkość gospodarstwa 8 ha, ziemia klasy V, VI) rozwinęła się znakomicie, ale sami w to wierzą. To nic, że wąska asfaltówka przecięła wieś dopiero przed kilkoma laty, że sieć wodociągowa teraz dochodzi do jej granic, a o centralnym ogrzewaniu i sieci gazowej nie ma nawet co marzyć. Rządy Gierka zapisały się w pamięci miejscowych jako lata rozkwitu i dynamicznego rozwoju.
   Dariusz Wieloch jest dumny z tego, iż urodził się w roku, w którym towarzysz Gierek doszedł do władzy: - Gierek zastał Waszkowskie drewniane, a zostawił murowane. Ojciec Darka wielokrotnie powtarzał, że z wdzięczności za wszystko, co Gierek zrobił dla wsi, gotowy byłby mu "nogi umyć i wodę wypić". Nie zdążył tego uczynić, ale wdzięczną pamięć zachował. Bo jest za co. W tamtych czasach wybudował dom, stodołę i chlew. Za kredyty dokupił pola. I do tego jeszcze wypalał cegłę na sprzedaż. Ani nie musiał się rejestrować, ani płacić od tego podatków, bo towarzysz Gierek oko przymykał. - Gierek wprowadził też renty i emerytury rolnicze - dodaje Darek. - Dziś wieś żyje dzięki tym rentom i emeryturom.
   Dobrze rozwinął się również Ryszard Łebzuch, szef Ochotniczej Straży Pożarnej. - Szedł kredyt za kredytem - wspomina. - Łatwość była w braniu i spłacaniu. Człowiek czuł się paniskiem, bo specjalnie dla niego w sobotę bank otwierali.
   Z kredytów Łebzuch wybudował dom, wyprawił córce wesele, dokupił ziemi, nabył ciągnik i trzy maszyny do wyrobu cegieł. Dało się żyć nawet wtedy, jak Gierek spadł ze szczytów władzy. Interes z cegłami skończył się dopiero 12 lat temu. - Gierek z Lepperem raz dwa zrobiliby porządek - zauważa.
   W tamtych czasach kredyty były tanie, a reguły ich przyznawania jasne. Najszybciej kredyt dostawali partyjni i pogorzelcy. Do dziś mówi się, że specjalnie spaliła się sąsiednia wieś Szczawno. Sąsiad podpalał sąsiada, a później razem murowali. - Za Gierka - wspomina Łebzuch - fajnie się żyło. Ludzie się dużo palili i bawili. Ile to razy z wiejskiej zabawy, na bani, jechało się do pożaru... Radość w narodzie była. Zabawa tydzień w tydzień. Ludzie blisko siebie żyli i razem się rozwijali.
   Dziś jest inaczej. Tamte czasy zostały tylko w ludzkiej pamięci. - My dobrego nie zapominamy - przekonuje Marek Płóciennik. - Dwa razy byliśmy z dziękczynną, wiejską delegacją na urodzinach "pierwszego". Towarzysz Gierek był bardzo wzruszony, gdy śpiewaliśmy mu "Sto lat".
   Potem byli na pogrzebie. Ubrani w stroje ludowe pożegnali patrona wieńcem wykonanym przez miejscowe kobiety, przystrojonym kłosami zbóż, owocami i polnymi kwiatami.

Niech się mury

   Z wielkiego baneru zawieszonego na budynku przy ulicy Kapitulnej we Włocławku Gierek spogląda na przechodniów. Kiedyś chuligani oblali wizerunek czerwoną farbą, ale idee są niezniszczalne. - Wystawimy mu pomnik. To pewne - przekonuje Józef Sompolski, szef społecznego komitetu. Sompolski powtarza to samo od kilku lat, a pomnika jak nie było, tak nie ma. Potrzeba nań 100 tysięcy złotych. - Jesteśmy przekonani, że przynajmniej połowa mieszkańców miasta, które zawsze było biedne, a rozwinęło się porządnie w czasach Gierka, poprze nasz pomysł - zapowiadali inicjatorzy. Dwa lata temu mieli na koncie 6 tysięcy złotych, dziś mają 12 tysięcy.
   - Fundusze to nie problem. Mamy sponsorów. Czekamy tylko na zgodę władz miasta - zapewniają. Nie mają szacunku dla historyków krytykujących dekadę Gierka: - Najważniejsza jest ludzka pamięć. Ona nie poddaje się manipulacjom.
   Sompolski ma dziś własną firmę budowlaną, powodzi mu się nieźle. Nie chce powrotu tamtych czasów, podobnie jak jego zastępca w komitecie, Eugeniusz Wypijewski, przedsiębiorca: - Wystąpiłem z PZPR, bo widziałem, jak rozkrada się to, co miało być wspólne. Zdrowsza jest własność prywatna. Tylko słabe jednostki są za tym, aby tamte czasy wróciły.
   Dlaczego więc chce budować pomnik partyjnego przywódcy, skoro ekipa Gierka popełniła wiele niegodziwości, zadłużyła państwo, usankcjonowała podporządkowanie Polski Związkowi Radzieckiemu... - On nie miał krwi na rękach. Chciał dobrze...
   - Ale wyszło inaczej.
   - Takie były warunki.
   Na takie zarzuty inny z włocławskich działaczy, Jarosław Piasecki, ma odpowiedź prostą: - To drapieżna i wroga propaganda środowisk prawicowych.
   Zdaniem Piaseckiego przejawem tej propagandy było doniesienie do prokuratury, jakie przed dwoma laty złożył Bartłomiej Kołodziej, prawicowy radny, wychodząc z założenia, że stawianie pomnika komunistycznemu przywódcy jest pochwałą ustroju komunistycznego. Kołodziej powoływał się na art. 256 kodeksu karnego: "Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa podlega karze...". Prokuratura nie podzieliła tych podejrzeń.
   - I słusznie - podkreśla Piasecki. - Budowa pomnika za prywatne pieniądze to nie przestępstwo.

Gierek w ogródku

   Rzeźba jest gipsowa, postument betonowo-ceglany waży 550 kilogramów i umocowany został na czterech kółkach. Całość przemieszcza się po ogrodzie Marka Abramowicza z Ujścia. - To pierwszy pomnik Gierka w Polsce - chwali się Abramowicz.
   Dlaczego Gierek? - Bo wprowadził ubezpieczenia rolnicze i dzięki temu moja teściowa ma rentę. Od razu po szkole dostałem pracę w hucie szkła. Pracownicy otrzymywali za darmo mieszkania zakładowe. Dzieci miały darmowe kolonie - wylicza jednym tchem.
   Dlaczego na kółkach? Bo kiedy oświadczył, że chce postawić w ogrodzie rzeźbę pierwszego sekretarza, burmistrz przysłał mu pismo, z którego wynikało, że trzeba spełnić masę warunków - przedstawić projekt pomnika, opinię architekta, zmienić plan swojej działki, uzyskać zgodę ze starostwa. - Ludzie stawiają w swoich ogrodach bociany, krasnale, lwy i nikt nie nakazuje im załatwiać tyle formalności. Postanowiłem więc postawić mój pomnik na kółkach, tak jak Michał Drzymała swój dom...
   Napis na postumencie głosi: "Edwardowi Gierkowi nie wszyscy mieszkańcy Ujścia i okolic". - To po to, by nie drażnić uczuć przeciwników - tłumaczy.
   - Ludzie mają do pana pretensje o ten pomnik?
   - Raczej nie. Odbieram za to wiele deklaracji poparcia.
   - To była wybitna osobowość, jeden z największych mężów stanu XX wieku - wychwala Edwarda Gierka Bogusław Jakubowski, przewodniczący Koła Weteranów Lewicy z Piotrkowa Trybunalskiego, który wnioskował o nadanie pierwszemu w Piotrkowie rondu imienia Gierka. Emerytowany policjant nie dostrzega słabych stron tamtej dekady, ubolewa natomiast, że w ostatnich kilkunastu latach wszystko zmarnowano. Zaczynał pracę w milicji jako posterunkowy, a skończył jako zastępca komendanta. - Dzisiaj taka kariera nie byłaby możliwa - podkreśla.
   Mimo że piotrkowskie rondo Gierka to przykład partactwa, bo w ostatnim czasie wywróciło się na nim 20 ciężarówek, Jakubowski nie żałuje inicjatywy. - Ludzie klną nie na Gierka, ale na budowniczych - zaznacza. - A poza tym zostało ono wybudowane w latach osiemdziesiątych.
   Członkowie Stowarzyszenia im. Edwarda Gierka i Ruchu Odrodzenia Gospodarczego są przekonani, że realizacja ich pomysłów nie wykolei niczego. Po cichu liczą, że wzbierająca fala popularności Gierka, która wyniosła jego syna, Adama, skromnego profesora, na fotel senatora (180 tysięcy głosów, najlepszy wynik w kraju) i eurodeputowego, wyniesie też ich. Chcą uchodzić za tę siłę, która pomoże odnowić oblicze polskiej lewicy.
   - Twierdzi pan, że to ja tak namieszałem? Nie, to niemożliwe - zaprzecza Dariusz Wieloch z Waszkowskich, ale nie kryje satysfakcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski