Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gigantyczny spadek po wybujałej ambicji "Geniusza Karpat"

Redakcja
Dwunastopiętrowy, monumentalny Pałac Parlamentu na wszystkich wywiera wielkie wrażenie. Szczególnie imponująco prezentuje się wieczorem. FOT. MAREK DŁUGOPOLSKI
Dwunastopiętrowy, monumentalny Pałac Parlamentu na wszystkich wywiera wielkie wrażenie. Szczególnie imponująco prezentuje się wieczorem. FOT. MAREK DŁUGOPOLSKI
Warto było głodować dla takiego arcydzieła - twierdzą nieliczni. Chorobliwa gigantomania - mówi większość. - To drugi, po amerykańskim Pentagonie, największy budynek administracyjny na świecie. Trafił nawet do Księgi rekordów Guinnessa - z dumą podkreśla przewodniczka oprowadzająca po olbrzymim labiryncie. Wylicza, że budowa monumentalnego Domu Ludowego w Bukareszcie kosztowała ponad 3 miliardy dolarów.

Dwunastopiętrowy, monumentalny Pałac Parlamentu na wszystkich wywiera wielkie wrażenie. Szczególnie imponująco prezentuje się wieczorem. FOT. MAREK DŁUGOPOLSKI

Po wsze czasy miał sławić imię Nicolae Ceausescu, rumuńskiego dyktatora. Gdy zabrakło "Geniusza Karpat", zaczęto zastanawiać się, czy go nie wyburzyć. Rupert Murdoch, amerykański multimilioner, chciał w nim stworzyć największe na świecie kasyno, a Michael Jackson z "prezydenckiego balkonu" pozdrowił zaś mieszkańców... Budapesztu. Jedni mówią o nim kicz, innych zachwyca elegancją. Obecnie to wielka atrakcja turystyczna, często także początek wypraw śladem byłego dyktatora Rumunii.

Skąd pomysł? Prawdopodobnie z... Chin. Miał narodzić się podczas jednej z podróży Nicolae Ceausescu do Państwa Środka.

- To monstrum pochłonęło sporą część starego miasta. By zrobić dla niego miejsce, przesiedlono kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Zniknęła piękna zabudowa, wiele cerkwi i synagog, urocze, wąskie uliczki, zaułki - opowiada jeden z mieszkańców. - Potem przyjechały buldożery i zrównały z ziemią wszystko - dodaje.

Są jednak i tacy, którzy nie żałują "Małego Paryża", bo i tak niegdyś zwano m.in. tę część Bukaresztu. Wyburzanie jednej piątej starego miasta rozpoczęto w 1980 r. Tylko pod "neoklasycystyczny pałac o charakterze eklektycznym" zarezerwowano 350 000 m kw. - Miał to być najważniejszy budynek Bukaresztu, Rumunii, a nawet świata, nie tylko siedziba władz, ale także centrum dowodzenia Ceausescu - mówi nasz przewodnik. Jego głównym projektantem był Anca Petrescu.

Wokół pałacu miała powstać wielka dzielnica rządowa, z gmachami Ministerstwa Obrony Narodowej, Akademii Nauk, hotelu Marriott, mieszkaniami najważniejszych dowódców, partyjnych bonzów i urzędników państwowych. Środkiem nowego centrum wytyczono Bulwar Zwycięstwa Socjalizmu, który rozmachem miał przyćmić paryskie Pola Elizejskie.

Marmur i kryształy

Pałac zaczęto wznosić w 1983 r. - Choć brakowało wszystkiego, czasem nawet chleba, na niego nie szczędzono ani pieniędzy, ani materiałów - wspominają mieszkańcy Bukaresztu.

Wpierw powstała gigantyczna dziura, w której "zniknęło" osiem podziemnych kondygnacji, a także czteropiętrowy schron przeciwatomowy "rodziny panującej", specjalny tunel samochodowy, a także "rządowy" odcinek metra". Ponad ziemią - na wysokość 86 m - wyrosło zaś dwanaście solidnych pięter.

- W pałacu jest blisko 1100 pomieszczeń, kilkadziesiąt sal konferencyjnych, kilka restauracji, parę bibliotek, spora sala koncertowa, a także dwa duże podziemne parkingi. To na nich kręcono jeden z odcinków Top Gear - przypomina z uśmiechem przewodnik.

Na budowie pracowała nawet 20-tysięczna armia robotników, najlepszych rzemieślników i inżynierów. Tylko architektów doglądających robót miało być ponad siedmiuset. Dziś trudno oddzielić prawdę od fikcji. Nie wiadomo więc, czy naprawdę reprezentacyjne schody wewnątrz budynku zostały tak zbudowane, aby dostosować je do długości kroku "Geniusza Karpat" i jego małżonki.

- Używano wyłącznie materiałów pochodzących z Rumunii. Każda z sal była oddzielnie projektowana - mówi przewodnik. - Pałac "pochłonął" ponad milion metrów sześciennych marmuru, sie- demset tysięcy ton stali i brązu, tysiące metrów sześciennych drewna, dywany zajmujące w sumie dwieście tysięcy metrów kwadratowych, a także ponad trzy tysiące ton kryształu, z którego powstało blisko 400 żyrandoli, w tym najcięższy o wadze 2500 kg - wylicza.
Z reprezentacyjnej sali można wyjść dziś na "prezydencki balkon". To z niego Ceausescu miał przemawiać. Nie doczekał jednak tej chwili. - Kocham was, mieszkańcy Budapesztu - za to wykrzyczał z "jego" balkonu do mieszkańców stolicy Rumunii Michael Jackson. Wprawił ich tym w niezłe zakłopotanie.

Wielka atrakcja

Po rewolucji i rozstrzelaniu Nicolae Ceausescu w Targoviste (1989 r.) zaczęto zastanawiać się, co zrobić z molochem w centrum Bukaresztu. Najbardziej radykalni przeciwnicy reżimu chcieli go rozebrać.

Potem myślano o sprzedaży. Pojawiło się nawet kilku chętnych, m.in. amerykańscy miliarderzy Rupert Murdoch, a ponoć także Donald Trump. Chciano też stworzyć w nim wielki kompleks hoteli, kasyn, restauracji i pubów.

W końcu opiekę nad nim przejęło państwo, by dalej służył "narodowi rumuńskiemu". - Wpisał się już w krajobraz stolicy - zapewnia coraz więcej mieszkańców. Niektórzy twierdzą jednak, że koszty jego utrzymania są zbyt wysokie i pochłaniają tyle, ile wydaje miasto średniej wielkości.

Stał się za to wielką atrakcją turystyczną. - Tylko w 2012 r. zwiedziło go ponad 144 tysiące osób, głównie z zagranicy - przypomina Ruxandra Ana z Ośrodka Informacji Turystycznej Rumunii. - Na wszystkich robi wielkie wrażenie - dodaje.

Obecnie znajdują się w nim m.in. obydwie izby parlamentu, muzea, odbywają się wielkie kongresy, a z prezydenckiego balkon każdy może "pozdrowić" mieszkańców Bukaresztu.

Marek Długopolski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski