Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gimnazjum dobre na Kuwejt

Redakcja
Wójt pokazuje wizualizację planowanego gimnazjum, twierdząc że jest to inwestycja na miarę Emiratów Arabskich Fot. Magdalena Uchto
Wójt pokazuje wizualizację planowanego gimnazjum, twierdząc że jest to inwestycja na miarę Emiratów Arabskich Fot. Magdalena Uchto
DWOJE NA JEDNEGO. Z KRZYSZTOFEM MUSIAŁEM, wójtem gminy Mogilany, o tym w jakiej sprawie przygotowuje wniosek do prokuratury, dlaczego rozeszły się jego drogi ze Stanisławem Różańskim i jak zamierza wyprowadzić gminę z finansowego dołka

Wójt pokazuje wizualizację planowanego gimnazjum, twierdząc że jest to inwestycja na miarę Emiratów Arabskich Fot. Magdalena Uchto

- Jak - po ponad trzech miesiącach rządów - ocenia Pan sytuację gminy?

- Szczególnie finansowa jest katastrofalna. Moim zdaniem wynika z braku wyobraźni mojej poprzedniczki. Nie rozumiem, jak można było rozpoczynać potężną inwestycję budowy gimnazjum oszacowaną na 52 mln zł przy budżecie gminy oscylującym w granicach 30 mln zł, a więc nie mając zabezpieczenia finansowego. Druga bulwersująca sprawa to podpisanie umowy z wykonawcą na kwotę 38 mln zł - bez podziału jej na etapy. Do tej umowy dołączono ścisły harmonogram prac na poszczególne lata. To jest samobójstwo. Gdyby umowa była podzielona na kilka etapów mielibyśmy możliwość zatrzymania tej inwestycji bez płacenia wykonawcy gigantycznego odszkodowania.

- Jaka kwota wchodzi w grę?

- 10 proc. wartości niewykonanych robót, czyli na dzisiaj ok. 3 mln zł.

- Ale przecież budowa została wstrzymana. Czy trzeba będzie płacić odszkodowanie?

- Będziemy prowadzili rozmowy na ten temat z wykonawcą. Decyzję o wstrzymaniu inwestycji podjęła Rada Gminy, gdyż nie ma pieniędzy na jej kontynuację. Zresztą, już wójt Mardyła, przygotowując tegoroczny budżet nie przewidziała w nim kwot na kontynuowanie zadania. Wpisała do budżetu 2 mln 650 tys. zł a okazało się, że tyle zalegamy wykonawcy za prace wykonane jeszcze w ubiegłym roku. Mimo braku pieniędzy, prace na budowie gimnazjum były kontynuowane. Chyba chodziło tylko o to, żeby przed wyborami ludzie widzieli, że coś się dzieje na placu budowy. Dzisiaj za te prace musimy zapłacić. Nie mamy takiej kwoty w budżecie. Firma zgodziła się, aby spłacać jej ten dług w sześciu ratach.

Najgorsze jest to, że była pani wójt znała złą sytuacje finansowa gminy - w marcu ubiegłego roku audytor przedłożył jej raport, z którego wynikało, że inwestycja ta stanowi poważne zagrożenie dla budżetu gminy - a mimo to zdecydowała o kontynuowaniu prac przy budowie gimnazjum. Wykonano kolejny poziom kondygnacji z wykorzystaniem bloczków chłonących wodę. Mamy teraz i problem z zabezpieczeniem murów tej budowli. Kolejnym jest rozpoczęta w ubiegłym roku intensywna rozbudowa szkoły w Bukowie. W 2010 roku zostały wykonane prace za 500 tys. zł, ale wykonawcy przekazano zaledwie 30 tys. zł, wobec czego gmina zalega mu kolejne 470 tys., które będzie trzeba zapłacić w tym roku. Co ciekawe, była wójt nie zaplanowała tej kwoty w przygotowanym przez siebie projekcie budżetu.

- Kto w ubiegłym roku widział raport z audytu?

- Pani skarbnik gminy twierdzi, że wójt jej tego raportu nie udostępniła. Audyt przygotowany w marcu 2010 roku nie został także przedłożony Radzie Gminy.

- Znalazł go Pan w szufladzie?

- Nie, otrzymałem go od audytora.

- Ile dziś potrzeba pieniędzy, aby zakończyć budowę gimnazjum?

- Dotychczas zostały wykonane prace za ok. 10 mln zł, czyli - zgodnie z kosztorysem - potrzeba nam jeszcze ponad 40 mln zł. Sprawa związana z finansowaniem tej inwestycji jest bardzo ciekawa. Do pewnego czasu społeczeństwo było informowane o zupełnie innych kosztach. Na przykład na spotkaniu z rodzicami w czerwcu 2007 roku ówczesna pani wójt podała koszt budowy gimnazjum, który miał wynieść 16,1 mln zł. Co więcej, część tej inwestycji miała być sfinansowana z funduszy zewnętrznych.
- Jak to możliwe, skoro dziś mówimy aż o 52 milionach złotych?

- Kilka miesięcy po spotkaniu z rodzicami kwota ta wzrosła ponad trzykrotnie. A wniosek gminy o dofinansowanie został odrzucony na etapie wstępnej oceny formalnej. Wcześniej padały różne dziwne kwoty. W 2006 roku, kiedy planowano budowę gimnazjum mówiło się o 6,5 mln zł, później o 12 mln zł. Następnie pojawiła się kwota 17 mln zł, a 31 stycznia 2008 było to już 52 mln zł. To nieprawdopodobne, że taki chaos dotyczył najważniejszego parametru inwestycji, jakim jest jej cena.

Skąd Pan ma te dane?

- Pochodzą one z załączników do uchwał Rady Gminy.

- Ale skąd się wzięła ta ogromna różnica?

- To wyjaśni prokurator. Tłumaczenie było takie, że bazowano na projekcie i kosztorysie sporządzonym przez projektanta. Gdy firma wygrała przetarg i przystąpiła do szacowania kosztów nastąpił ich drastyczny wzrost.

- Złożyliście już państwo zawiadomienie do prokuratury?

- Jesteśmy na końcowym etapie przygotowywania wniosku.

- Dlaczego dopiero teraz przecież mówi Pan, że informacje z lat 2007-2008 były publiczne, znali je radni?

- Przeanalizowaliśmy protokoły z sesji i posiedzeń komisji rady. Kiedy okazało się, że inwestycja drożeje z 17 na 52 mln zł nikt z radnych nie zainteresował się, skąd wziął się tak duży skok kosztów. Nikt nie zapytał, czy gminę na to stać.

- Jeżeli Pan jednoznacznie wskazuje dzisiaj na odpowiedzialność poprzednich władz za taką strategię finansowania budowy gimnazjum, to jednak trudno nie zauważyć, że ktoś powinien też stać na straży i kontrolować te poczynania.

- Tym strażnikiem powinien być skarbnik.

- Jest jeszcze Rada.

- Komisja rewizyjna nie przeprowadziła żadnej kontroli. Te, które się odbyły - były śmieszne i fikcyjne.

- Ale Pan i wiele innych osób byliście silną opozycją wobec poprzedniej władzy. Dlaczego dopiero teraz sprawy związane z budową gimnazjum ujrzały światło dzienne?

- Stowarzyszenie Mieszkańców Gminy Mogilany dochodziło do pewnych rzeczy samodzielnie. Wiosną ubiegłego roku poinformowaliśmy mieszkańców o niektórych faktach, które odkryliśmy. Uruchomiliśmy stronę w internecie, wydaliśmy gazetkę.

- Ale załączniki do uchwał rady to dokumenty jawne i publiczne.

- Występowaliśmy o różne dokumenty, ale napotykaliśmy na opór ze strony Urzędu Gminy. Wyśmiewano nas nawet z powodu nadzwyczajnego zainteresowania funkcjonowaniem gminy. Dlatego, kiedy w końcu udało nam się dotrzeć do informacji, był to dla nas szok.

- Ostatnia data harmonogramu robót to styczeń 2009 i kwota 38 mln zł za I etap. Pan mówi o 52 mln zł. To ile w końcu będzie kosztowała inwestycja?

- 38 mln zł to wartość robót w ramach I etapu inwestycji. Nie obejmuje on m.in. wykończenia hali sportowej, budowy boisk oraz wyposażenia obiektu. Dlatego po zakończeniu I etapu, konieczne byłoby wyłożenie kolejnych milionów - zgodnie z kosztorysem ok. 14 mln zł.
- Dotychczas wykonano prace za około 10 mln zł. Budowa została wstrzymana. Będzie kontynuowana?

- Nie widzę możliwości, by gmina mogła ją kiedykolwiek realizować. Nikt nie zrobił analizy obiektu, który powstaje. Jego powierzchnia to 9,5 tys. m kw., z czego ta przeznaczona pod sale lekcyjne to zaledwie 9,5 proc. całkowitej powierzchni obiektu. Natomiast 25 proc. mają zajmować korytarze i klatki schodowe. Zaplanowanych zostało 50 toalet i 3 windy. Zamiast skromnego gimnazjum, które można by zbudować za kilka milionów złotych, zafundowano nam moloch za kilkadziesiąt milionów. Poza tym, budowany obiekt jest posadowiony na skarpie. Ma 3 poziomy piwnic pod ziemią, w których mają być m.in. magazyny na wędliny i jarzyny. Ktoś sobie wymyślił, aby w gimnazjum ulokować jadłodajnię dla ubogich, która wygenerowałaby kolejne gigantyczne koszty.

Nikt też nie zastanawiał się nad tym, kto i za co utrzyma ten obiekt. Gminy nie stać ani na wybudowanie, ani na utrzymanie czegoś takiego.

- Co dalej?

- Szukamy inwestora, który by od nas to odkupił. Rozmawiamy z różnymi osobami. Lokalizacja jest przepiękna, a projekt fantastyczny - nie można mu nic zarzucić. Tylko, że to jest projekt na Kuwejt albo Emiraty Arabskie.

- Gdyby się okazało, że znajdzie się inwestor na budowany obiekt, to czy gmina zamierza wybudować gimnazjum w innym miejscu?

- Oczywiście, że tak. Musimy mieć alternatywę. Myślę o tym, by poprawić bazę obecnego gimnazjum: dobudować sale lekcyjne, zaplecze sportowe.

- Jest możliwość zmiany zakresu robót w budowanym gimnazjum?

- Zapytałem wykonawcę, czy chciałby kontynuować prace, gdybyśmy zmniejszyli zakres robót. Oraz czy firma byłaby skłonna realizować w tym miejscu zadanie jeśli obiekt przejąłby inny inwestor. Pismo wysłaliśmy ponad dwa tygodnie temu. Na razie nie mamy odpowiedzi, ale wiemy, że wykonawca schodzi z placu budowy.

- Ma Pan świadomość, że w tej kadencji coś w sprawie tej inwestycji musi zostać zrobione, bo cała wina za jej niezrealizowanie przejdzie na Pana.

- Niektórzy już mają zastrzeżenia, że - jako stowarzyszenie - przyszliśmy i wszystko zamykamy, niszczymy, podczas gdy była pani wójt "miała wizję i różne plany". Dlatego nie mogę tego tak pozostawić. Musi być sporządzony wniosek do prokuratury, gdyż mamy do czynienia z ewidentną niegospodarnością. Już kilka lat temu analizy demograficzne były alarmujące. Budowane gimnazjum ma pomieścić 360 uczniów. Tymczasem, gdy rozpoczynała się budowa było ich w Mogilanach 265, a w ubiegłym roku tylko 165.

Jest jeszcze jedna sprawa. W projekcie budżetu na 2011 rok ówczesna wójt zaplanowała sprzedaż części działki, na której powstaje gimnazjum. Planowano odłączenie części, na której miała być hala i kompleks boisk, i przeznaczenie jej pod komercję. Widzimy więc w jakim kierunku podążano.

- Stanisław Różański jeden z radnych sceptycznie nastawiony do poprzednich władz jest w opozycji również do nowej ekipy. Jest to zaskoczenie dla Pana?
- Bardzo mu ufałem. Była to jedyna osoba, która w poprzedniej kadencji broniła mnie - jeszcze jako dyrektora ośrodka kultury - w wielu sprawach. Rozmawialiśmy godzinami.

- To o co poszło?

- Stanisław Różański chciał startować na wójta. Równocześnie mówił, że tylko ja mogę w wyborach zagrozić byłej wójt. I choć kochałem to, co robiłem jako dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury, uznałem, że trzeba wziąć ciężar odpowiedzialności za podupadającą gminę.

- To nie żałuje Pan tej decyzji?

- Gdybym nie zdecydował się na kandydowanie na wójta, Stanisław Różański nie miałby szans. Być może nie zostałby nawet radnym, gdyby nie działalność stowarzyszenia, które zorganizowało mu szeroką kampanię.

- Kiedy wasze drogi się rozeszły? Po wyborach?

- Postawił warunek, że musi być przewodniczącym Rady Gminy. Cały czas działaliśmy na określonych zasadach, nawet wybierając kandydatów na radnych organizowaliśmy prawybory. Chcieliśmy, aby w podobny sposób został wyłoniony przewodniczący Rady, zwłaszcza, że tuż przed pierwszą sesją zawiązała się koalicja ośmiu radnych złożona w większości z przedstawicieli stowarzyszenia mieszkańców. Jednak Stanisław Różański nie poddał się głosowaniu tylko zażądał fotela przewodniczącego. Gdy jego szantaż został odrzucony, przeszedł na stronę swoich dawnych wrogów, uzyskując od nich stanowisko wiceprzewodniczącego Rady. Moim zdaniem więcej na tym stracił niż zyskał.

- Mogilany przez pewien czas gościły w mediach. Przede wszystkim za sprawą zadłużenia. Jak długo tak będzie?

- Niestety, nie mam większości w Radzie Gminy. Mają ją radni, którzy byli całkowicie lojalni wobec pani wójt. Dołączył do nich Stanisław Różański. Niektórzy z radnych, którzy sprawowali tę funkcję w poprzedniej kadencji, nie byli świadomi, w jak trudnej sytuacji finansowej znajdowała się gmina. Mam nadzieję, że dla dobra gminy uda się z nimi nawiązać współpracę.

- Ale obecne władze bez mrugnięcia okiem przyjęły budżet zaproponowany przez poprzedników.

- Został on zatwierdzony przez Regionalną Izbę Obrachunkową.

- Mogliście jednak zgłosić autopoprawki.

- Wprowadziłem duże cięcia w administracji, np. zlikwidowany został dział promocji w Urzędzie Gminy. Prawdę mówiąc największą promocją dla gminy jest działalność Gminnego Ośrodka Kultury ze znanym w Polsce i poza granicami zespołem "Mogilanie". Pracując nad budżetem staraliśmy się zmniejszyć skalę absurdów wprowadzonych do projektu przez byłą wójt. Znalazła się tam np. wirtualna kwota 5,1 mln zł z tytułu sprzedaży mienia. Zmniejszyliśmy ją do 2,3 mln zł, ale mimo to szanse na realizację tego budżetu są wątłe.

- Ile wynosi zadłużenie gminy?

- Ponad 17 mln zł. Jesteśmy bardzo blisko progu 60 procent, którego zgodnie z prawem nie możemy przekroczyć.

- Jest realne zagrożenie, że tak się stanie?
- Przymierzamy się do programu naprawczego. Czekają nas poważne problemy z infrastrukturą. Nasza gmina stała się sypialnią Krakowa. Powstaje wiele nowych domów, które potrzebują dróg, wodociągów, kanalizacji. Pod względem rozwoju infrastruktury ostatnie 6 lat zostały zmarnowane. Gmina jest skanalizowana jedynie w 30 proc. Można było pozyskać duże pieniądze na infrastrukturę. Ale przez ostatnie lata gmina zajmowała się takimi sprawami jak rozbudowa budynku Urzędu Gminy. Z rozbudowy tej skorzystał przede wszystkim bank, który w dobudowanej części urzędu ma swoją siedzibę. Mieszkańcom pozostał ładny widok na Kraków z sali narad, której budowa nie była koniecznością.

- Czy gmina w ogóle starała się o fundusze na budowę wodociągów lub kanalizacji?

- Starała się, ale nieskutecznie. Mamy przykład miejscowości Włosań - od kilku lat jest tam oczyszczalnia, a mimo to ani jeden dom nie jest podłączony do kanalizacji.

- Mówi Pan o katastrofalnej sytuacji finansowej gminy. Widzi Pan jakieś światełko w tunelu?

- Sytuacja jest poważna. Przed nami olbrzymi wysiłek i praca - najpierw nad odzyskaniem równowagi finansowej, a następnie - budową wodociągów, kanalizacji, dróg. Jestem jednak optymistą. Dzisiaj nie mamy pieniędzy, aby inwestować. Jednak mamy wielu mądrych, aktywnych i zatroskanych sprawami gminy mieszkańców. Jedyny dostępny dzisiaj kapitał, którym możemy zarządzać, to właśnie energia ludzka. Nie boimy się pytać ludzi i słuchać ich opinii. Jesteśmy otwarci na współpracę ze wszystkimi, którym dobro wspólnoty gminnej leży na sercu. Chcemy łączyć, a nie dzielić. I wierzę, że nam się uda.

Rozmawiali:

Magdalena Uchto

Remigiusz Półtorak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski