Glinik Gorlice zakończył sezon. Celu nie udało się zrealizować

Gorliczanie słabo weszli w rundę wiosenną, ale później pod wodzą trenera Tomasza Wacka wyraźnie złapali wiatr w żagle. Były więc kwietniowe glorie 3:0 z Kalwarianką Kalwaria Zebrzydowska, 5:0 nad Niwą Nowa Wieś, majowe 4:0 nad Limanovią w Limanowej czy 4:0 z Unią Oświęcim. GKS znalazł się w pobliżu czołowej dziesiątki, ale ostatecznie po porażce 2:4 z Dalinem w Myślenicach, na sześć kolejek przed końcem sezonu, trener Wacek pracujący przy Sienkiewicza od 4,5 roku postanowił… odejść z klubu.

- W tygodniu przed meczem już „coś” się zbierało, a podczas meczu pękło i nie można było już tego cofnąć. Mieliśmy hasło na rundę „w drużynie jest siła” – po prostu przestałem to czuć. Każdemu uścisnąłem dłoń, życzyłem zdrowia i powodzenia. Myślę, że był to odpowiedni czas, by wstrząsnąć drużyną i pobudzić w końcówce rundy do lepszej gry – mówił szkoleniowiec w niedawnym wywiadzie dla Gorlice24.pl.

Drużyną przejął jego dotychczasowy asystent, młody zdolny Łukasz Krzysztoń. Z LKS w Jawiszowicach było 1:4, następnie Glinik u siebie przegrał 3:4 z Orłem Ryczów, w Maniowych wygrał z Lubaniem wysoko, bo 4:0, a na koniec przegrał na własnym terenie z Beskidem Andrychów 2:3 i w gości 4:6 z walczącą o ligowy byt Wolanią Wola Rzędzińska. Czwartą ligę dla Gorlic udało się jednak uratować, co pozwoliło zająć czternaste miejsce, ostatnie bezpieczne.

- Kończymy ten słaby sezon. Teraz pozostaje nam już myśleć o nowej kampanii – zauważył kierownik Glinika Andrzej Cetnarowski.

W Gorlicach może dojść do pozostania na ławce 30-letniego Krzysztonia. Ten nie ukrywa, że chętnie przystałby na ofertę zarządu klubu, chyba że do Glinika przybędzie doświadczone nazwisko, od którego będzie można się sporo nauczyć. W mieście nad Ropą muszą poważnie zastanowić się nad wzmocnieniem kadry, jeśli chcą występować na obecnym poziomie rozgrywkowym również w kolejnych sezonach.

Sportowy24.pl w Małopolsce