Dlatego rozgrzewająca się do czerwoności dyskusja na temat tego, co w TVP powiedział wicepremier Piotr Gliński na temat funkcjonowania i finansowania organizacji pozarządowych, tak naprawdę toczy się na marginesie tego, co interesuje przeciętnych obywateli.
Gliński, kilka dni temu zaskoczył komentatorów tym, że poczuł się w obowiązku wyrazić coś, co można uznać za przeprosiny, tych wszystkich osób, które działają w NGO, a mają jakieś związki rodzinne z osobami publicznymi. Wicepremier i minister kultury wymienił nawet po nazwisku kilka osób, w tym żonę Bronisława Komorowskiego i córkę Andrzeja Rzeplińskiego.
Zaskoczenie było powszechne, bo nikt od wicepremiera takich przeprosin nie oczekiwał, a wszystko to dzieje się w czasie, gdy rząd zapowiada wprowadzenie jakiejś formy kontroli nad tymi organizacjami. Zaniepokojenie tymi zapowiedziami jest dosyć powszechne dlatego, że organizacje te już podlegają kontroli fiskalnej.
Dla mnie najbardziej interesujące w całej tej sytuacji jest to, że komentujący zachowują się dziś trochę tak jak amerykańscy kremlinolodzy 40 lat temu. Na Kremlu za czasów ZSRR życie polityczne tętniło, ale o tym, kto nad kim ma przewagę świat dowiadywał się z tego, kto podczas jakiejś defilady stał bliżej Breżniewa. Dziś wszyscy się zastanawiają w co gra Piotr Gliński, a może to nim grają? Nikt nie zakłada, że może profesor Gliński mówi, to co sądzi. Hmm, takie czasy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?