Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głodne, zdziczałe psy atakują na ulicy

Alicja Fałek
Na nieogrodzonej posesji przy ul. Batorego w Limanowej żyje kilka dzikich psów. Dokarmiane są przez sąsiadów. - To prawdopodobnie jeden z nich pogryzł kobietę - uważa powiatowy lekarz weterynarii
Na nieogrodzonej posesji przy ul. Batorego w Limanowej żyje kilka dzikich psów. Dokarmiane są przez sąsiadów. - To prawdopodobnie jeden z nich pogryzł kobietę - uważa powiatowy lekarz weterynarii Fot. BARTOSZ DYBAŁA
Limanowa. Kobieta została zaatakowana przez psa z watahy żyjącej przy ul. Batorego. Burmistrz uważa, że to problem właściciela, a nie gminy.

Kobieta szła ul. Batorego w Limanowej, za rękę trzymając dziecko, gdy pogryzł ją pies. Nie była jednak w stanie wskazać, który pies ją zaatakował. Powiatowy lekarz weterynarii ma jednak swoje przypuszczenia.

- Niedaleko miejsca tego zdarzenia, na nieogrodzonej posesji jest kilka przez nikogo niepilnowanych psów. Prawdopodobnie to jeden z nich ugryzł tę panią - mówi Jerzy Joniec. - Choć nie ma dowodów, że to pies z watahy, można wysnuć taki wniosek. Te psy żyją dziko, bez nadzoru. Trzeba zadbać o to, żeby nie zagrażały ludziom - dodaje lekarz.

Od odpowiedzialności za dzikie psy odcina się burmistrz Limanowej Władysław Bieda. Uważa, że zwierzęta mają właściciela. - Ale to władze miasta czy gminy mogą, wedle prawa, podjąć interwencję - podkreśla Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

Burmistrz a prawo

Problem z watahą psów żyjących na działce przy ul. Batorego trwa od kilku lat. Próbowano go rozwiązać w 2014 roku, po śmierci właściciela jednego z domów. Udało się z czasem ograniczyć liczbę psów, jakie po nim zostały z dwudziestu do czterech wolno żyjących. Jednak psów przybywa. Niekontrolowane rozmnażają się i dołączają do nich kolejne zwierzęta.

- To nie są bezpańskie psy. Odpowiadają za nie krewni zmarłego przed dwoma laty właściciela - uważa Władysław Bieda, burmistrz Limanowej. - To nie nasz problem. Od załatwienia tej sprawy są odpowiednie służby - stwierdza.

Z takim stwierdzeniem nie zgadza się Beata Porębska, inspektorka Krakowskiego TOZ-u, która tę sprawę zna od podszewki. - Córka i siostra zmarłego powiedziały, że mogą te jego psy dokarmiać, ale nie są w stanie się nimi zaopiekować. Zrobiły nawet kojec, ale nie udało im się wyłapać wszystkich psów, żeby je w nim umieścić - mówi Porębska. - Burmistrz mówi bzdury. W myśl ustawy o ochronie zwierząt tylko on może odebrać właścicielowi psa, jeśli ten nie zajmuje się nim, jak należy - dodaje.

Możliwe, że taki wniosek w najbliższych dniach trafi na biurko burmistrza Biedy. - Ale czy to przyniesie efekt? - zastanawia się Porębska. - Już raz próbowaliśmy, lecz burmistrz nie zajął się sprawą. Nic nie dały skargi do SKO.

Zastrzyk co drugi dzień

Pogryziona przez psa kobieta musiała zaszczepić się przeciw wściekliźnie. Przyjmie pięć bolesnych zastrzyków, na oddziale zakaźnym szpitala w Nowym Sączu.

- Gdy jest właściciel psa, wystarczy, że pokaże zaświadczenie o szczepieniu przeciw wściekliźnie i zastrzyki nie są konieczne - dodaje Bożena Kaja z sanepidu w Limanowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski