Głosowanie papierowe tak, ale z dowodem

Fałszywe karty do głosowania i wykorzystywanie nie swoich danych w budżecie obywatelskim to podstawowe mankamenty. Grupa aktywistów, którzy sami składali projekty w ramach BO ma pomysł na uwiarygodnienie głosowania i wzorem Warszawy czy Lublina sprawdzanie tożsamość głosujących na papierowych kartach. Do pomysłu przekonał się też prezydent.

W tym roku Radzie Budżetu Obywatelskiego udało się już przeforsować weryfikację głosów oddawanych on-line poprzez potwierdzenie kodem SMS. Każdy głosujący będzie musiał założyć konto, a w nim, oprócz podstawowych danych, podać PESEL i numer telefonu.

Natomiast w głosowaniu papierowym dodatkowych zabezpieczeń do tej pory nie było. - Weryfikacja tożsamości głosujących przywróci zaufanie krakowian do budżetu obywatelskiego i wiarygodność tej formy uczestniczenia w życiu społecznym- tłumaczy Natalia Nazim, jedna z inicjatorek zmian w głosowaniu papierowym.

Aktywiści zaproponowali sprawdzanie danych na karcie do głosowania, którą składa mieszkaniec z danymi w jego dowodzie osobistym.

Takie rozwiązanie jednak nie zyskało poparcia Rady Budżetu Obywatelskiego. - Jestem przeciwny takim obostrzeniom, bo one utrudnią mieszkańcom udział w BO i będą skutkować drastycznym spadkiem frekwencji, a obecnie w Krakowie jest ona i tak żenująco niska - argumentuje radny miejski Dominik Jaśkowiec. Według niego wystarczy na karcie wprowadzić pole z numerem telefonu i jeśli jest podejrzenie, że jakiś głos został oddany niezgodnie z prawem, można wyrywkowo to sprawdzać i unieważniać głosy.

Radnego Jaśkowca niepokoi, że wprowadzenie dodatkowej weryfikacji zniechęci część krakowian do udziału w głosowaniu nad BO. - Będzie ono trudniejsze niż załatwienie jakiejś sprawę w urzędzie - mówi Dominik Jaśkowiec.

Podobnego zdania jest dyrektor Miejskiego Ośrodka Wspierania Inicjatyw Społecznych Mateusz Płoskonka. Uważa, że powrót do głosowania papierowego miał być udogodnieniem dla cyfrowo wykluczonych, głównie seniorów i niepełnosprawnych. Niektórzy z nich mogli wypełnione karty do głosowania przekazać komisji np. przez sąsiada, bez konieczności wychodzenia z domu. Przy rozwiązaniu aktywistów będą musieli stawić się przy urnie osobiście. - Jeśli chcemy poszerzać dostępność do BO, musimy zaufać mieszkańcom, bez tego partycypacja nie ma sensu - stwierdza dyrektor .

Pomysłodawcy odpierają te zarzuty i tłumaczą, że chodzi im tylko o ukrócenie nadużyć. - Chcemy uszczelnienia systemu głosowania, bo dla nas ważniejsza jest uczciwość niż frekwencja za wszelką cenę - wyjaśnia Natalia Nazim.

Mimo że to rada BO miała decydować w jakiej formie będzie realizowany budżet obywatelski pomysłodawcy nie zniechęcili się ich odmową, a poparcie znaleźli u prezydenta. Jacek Majchrowski przychylił się do ich argumentów i zgodził zmodyfikować regulamin, wprowadzając weryfikację tożsamości przed dowód osobisty. - Trzeba było wyważyć dwie racje: obawy o frekwencję i przejrzystości głosowania. Jeśli mieszkańcy mają być pewni, że na projekty głosowali konkretni mieszkańcy, to warto na coś takiego wyrazić zgodę, nawet jeśli ucierpi na tym frekwencja. Bo liczy się jakość, a nie ilość głosów - zaznacza wiceprezydent Andrzej Kulig. Prezydent wierzy, że tak się nie stanie, bo silna promocja zachęci krakowian do udziału w BO.

Dodatkowa weryfikacja w wersji papierowej podoba się Andrzejowi Buczkowskiemu, przewodniczącemu dzielnicy XVI Bieńczyce. Przypomnijmy, że to właśnie m.in. z powodu braku możliwości weryfikacji głosów większość radnych zdecydowała, że dzielnica nie weźmie w tym roku udziału w budżecie obywatelskim. - O takie zmiany mi chodziło, walczyłem o uczciwość - podkreśla Andrzej Buczkowski.

Aktywiści czekają teraz na zarządzenie prezydenta zatwierdzające zamiany.

WIDEO: Mówimy po krakosku. "Borówka czy jagoda?"

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, NaszeMiasto