Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Dobczyce. Sebastian Kasprzyk, zwycięzca trzeciej edycji Ninja Warrior Polska, nie tylko sprawnością zaskarbił sobie sympatię kibiców

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Sebastian Kasprzyk w finale Ninja Warrior Polska zdobył tytuł "Last Man Standing"/"Ostatni na polu walki"
Sebastian Kasprzyk w finale Ninja Warrior Polska zdobył tytuł "Last Man Standing"/"Ostatni na polu walki" Fot. Maciej Piórko
Wyemitowany w mijającym tygodniu finałowy odcinek trzeciej edycji programu „Ninja Warrior Polska” dostarczył wielu emocji w szczególności widzom z gminy Dobczyce. Wszystko za sprawą pochodzącego stąd Sebastiana Kasprzyka, który nie tylko stanął na starcie toru finałowego, ale okazał się najlepszy zdobywając tytuł „Last Man Standing”/”Ostatni na polu walki”.

FLESZ - Znamy nową listę obostrzeń

Edycja była nagrywana latem ubiegłego roku, to zaś oznacza, że Sebastian do teraz musiał zachować w tajemnicy wynik. Tak samo dopiero teraz mógł podzielić się anegdotą, którą do dziś wspomina z uśmiechem, choć na początku tej historii wcale nie było mu do śmiechu.

Jadąc bowiem na nagranie finałowego odcinka na autostradzie utknął w korku i do Areny Gliwice dotarł w 1,5-godzinnym opóźnieniem. Ochroniarz, który przed wejściem mierzył mu temperaturę, powiedział: „ostatni będą pierwszymi”. Jak się okazało miał rację, bo Sebastian wprawdzie nie zdobył legendarnej góry Midoriyama, ale spośród wszystkich finalistów doszedł najdalej zdobywając w ten sposób tytuł „Last Man Standing”.

Jak mówił już po finale, „apetyt rośnie w miarę jedzenia”, dlatego planuje wziąć udział w następnej edycji „Ninja Warrior Polska”.

Byłaby to już czwarta wyprodukowana w Polsce i czwarta w udziałem Sebastiana. W pierwszej wystartował dla frajdy. Już w tej doszedł do finału (!) i postanowił więc spróbować swoich sił i poprawić wynik w drugiej, a potem w trzeciej. W każdej kolejnej osiągał lepszy wynik, co nie było wcale łatwe, bo konkurencja była coraz mocniejsza, tak samo zresztą jak presja, którą czuł. Dodatkowo, przerwa między nagrywaniem drugiej a trzeciej edycji była bardzo krótka i nie było czasu na porządną regenerację.

Z drugiej strony byłem bardziej oswojony z obecnością kamer i trochę mniej się przez to stresowałem

– mówi Sebastian.

W tych dwóch ostatnich edycjach Sebastian mógł liczyć na jeszcze mocniejszy doping najbliższych, bo oprócz rodziców kibicowały mu narzeczona Agnieszka i jej córeczka Hania, która zresztą swoim urokiem osobistym w jednym z odcinków „skradła show” Sebastianowi.
Ale kciuki za niego trzymali nie tylko bliscy.

Przez te trzy edycje Sebastian zaskarbił sobie sympatię widzów. Jego największe atuty, to jak piszą gratulując mu wygranej, sprawność, skromność i szacunek dla rywali. Nie zmieniła tego ani wygrana, ani komplementy prowadzącej show Karoliny Gilon. Ta była uczestniczka programu „Top Model” w jednym z odcinków zauważyła, że pewnie tak samo dobrze jak na torze przeszkód poradziłby sobie na modowym wybiegu. W ślad za tym pojawiły się nawet propozycje ze świata modelingu.

Na razie skupiam się na treningach, sporcie i pracy. Nie chcę łapać kilku srok za ogon, ale może kiedyś…

- mówi Sebastian.

Ma nadzieję, że w tym roku uda mu się stanąć na starcie Mistrzostw Polski w biegach przeszkodowych, zwłaszcza, że Mistrzostwa Europy i Mistrzostwa Świata już zostały przełożone na rok 2022. Tę dyscyplinę odkrył dla siebie w 2015 roku startując po raz pierwszy w Runmageddonie. Zdobył w niej wiele medali (również ME i MŚ) i tytułów (m.in. Mistrza Polski w biegach Runmageddon), do których teraz dołączył jeszcze tytuł „Last Man Standing” w Ninja Warrior Polska.

Co więcej, z biegową pasją udało mu się połączyć swój wyuczony zawód, czyli ślusarza, zajął się bowiem wykonywaniem przeszkód stosowanych właśnie m.in. w biegach przeszkodowych.

Pierwsze wykonał na własny użytek i dziś obok domu ma do dyspozycji tor treningowy nie musząc się martwić, że z powodu itp. pandemicznych obostrzeń nie ma gdzie i jak trenować.

Jak mówi zainteresowanie taką aktywnością wzrasta i wcale go to nie dziwi. - Każdy z nas ma w sobie dziecko i jak to dziecko lubi czasem poskakać i spindrać się tak jak spindrało się po drzewach w dzieciństwie – mówi.

Jest szansa, ze okazji do tego nie zabraknie także w rodzinnej gminie Sebastiana.

Chcielibyśmy, aby również, a nawet szczególnie w naszej gminie, ten sport został rozpropagowany

- zapowiada Tomasz Suś, burmistrz Dobczyc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski