Igołomia-Wawrzeńczyce
Pierwsi osadnicy, którzy rozeznali się w jakości gruntów dzisiejszej gminy Igołomia-Wawrzeńczyce, zadomowili się tam około 6 000 lat przed narodzinami Chrystusa. Oni - a także ich następcy - mieli różne sposoby zdobycia pożywienia, ale wraz z upływem lat coraz większego znaczenia nabierało rolnictwo, uprawiane na żyznych glebach, korzystających z obfitości wody. Dowodem rodzaju ich zajęć są - wykazywane przez archeologów w dużej obfitości - znaleziska zarówno prymitywnych, jak i rozwiniętych narzędzi, a także roślin uprawnych.
Taka orientacja gospodarcza była możliwa dzięki wyjątkowym warunkom naturalnym. Łagodnie falujące pagórki i równiny pokrywają w znakomitej większości gleby lessowe, gdzieniegdzie zaś - brunatne iłowe i gliniaste; na nadwiślańskich tarasach zalegają z kolei niemniej żyzne osady - nanoszone przez rzekę i spływające z wyżej położonych stoków. Procesy te, odbywające się bez udziału ludzi, spowodowały, że niemal połowa gruntów uprawnych gminy Igołomia-Wawrzeńczyce kwalifikowana jest do najwyższej, I i II klasy. Utrzymująca się stale odpowiednia wilgotność - a także specyficzny, bardzo ciepły, mikroklimat - sprawiają, że w bliższej i dalszej okolicy Krakowa niewiele jest ziem, bardziej nadających się do rolniczego wykorzystania.
No i to właśnie naturalne dobro od niepamiętnych czasów jest dyskontowane - a od lat międzywojennych przede wszystkim jako "pożywka" do uprawy warzyw. Podkrakowska gmina słynie z wyjątkowej obfitości plantacji buraków ćwikłowych, cebuli, fasoli szparagowej, kapusty białej, czerwonej i pekińskiej, kalafiorów, marchwi, ogórków, papryki, rzodkiewki, sałaty, rozsad warzyw i kwiatów, kwiatów ozdobnych. Dość stwierdzić, że niemal połowę użytków rolnych zajmują właśnie warzywa - a z kolei 10 proc. tych upraw pokrywają folie; to najlepszy dowód zaawansowania technologicznego rolników.
Zaawansowanie to nie przyszło zresztą znikąd: uprawą - choć w tym przypadku może lepiej byłoby użyć określenia "produkcją" - warzyw w gminie Igołomia-Wawrzeńczyce zajmują się całe pokolenia. Dzięki czemu doświadczenia jednych przekazywane są bezpośrednio następcom, a także stale weryfikowane oraz wzbogacane. Podnoszeniu poziomu sprzyja też odważne i konsekwentne stosowanie przez rolników wszelkich nowinek technicznych i technologicznych, umożliwiających intensyfikację produkcji, podnoszenie jakości warzyw, a przede wszystkim - "wstrzelenie się" w czas, kiedy są one najbardziej poszukiwane przez konsumentów, a więc najbardziej popłatne. Wszystko to dało taki skutek, że gmina chlubi się mianem tej, która dostarcza na rynek najwcześniejszych w Polsce nowalijek!
Aby osiągnąć ten szczebel zaawansowania agrotechnicznego, dokonywano wielu eksperymentów zarówno z gatunkami, jak i sposobami ich uprawiania, wprowadzano nieznane kiedyś metody. Specjalnością uprawiających warzywa z tej gminy są - widoczne zresztą, jak okiem sięgnąć - tunele foliowe, a także okrycia z folii perforowanej i agrowłókniny. Ta ostatnia, stosowana przez cały rok, umożliwia skrócenie okresu wegetacji rośliny nawet o kilkanaście dni. Na rynku, na którym najważniejsza jest zasada "kto pierwszy, ten lepszy", ma to niebagatelne znaczenie.
Warzywa spod Igołomi i Wawrzeńczyc cieszą się dobrą marką w naprawdę szerokim świecie: eksportowano je do Czech i Słowacji, Niemiec, Rosji, Ukrainy i Białorusi, znane są na giełdach towarowych w Krakowie, Katowicach, Warszawie i Wrocławiu, można je znaleźć w ofercie wielkich sieci handlowych i małych sklepów; przetworzone trafiają na wiele stołów. Ich wysoka jakość i obfitość, choć niekwestionowana przez nikogo, nie jest jednak wyłącznie źródłem sutych dochodów: sprzedaż wyhodowanego "towaru" wciąż jeszcze nastręcza rolnikom trudności, wciąż marnują za wiele czasu na handel - i wciąż zmuszeni są dawać stanowczo za dużo zarabiać pośrednikom. Pod tym względem podkrakowskich producentów czeka jeszcze jedno wyzwanie i nauka: zjednoczenie wysiłków w formie np. grup producenckich, pertraktowanie z dużymi odbiorcami nie indywidualne, ale z pozycji silnego partnera.
Ale te wszystkie bariery są do przekroczenia. Wszak osiągnięto już tak wiele, uzyskano taką jakość i wydajność, że grzechem byłoby nie zbić na tym kapitału. Mogła Charsznica zyskać sławę "kapuścianej stolicy Polski", może i Igołomia-Wawrzeńczyce stać się kalafiorowo-paprykowym królestwem. Czas - a też i wymagania konsumentów ze zjednoczonej już Europy, ceniących sobie smak i urodę polskich produktów rolnych - działa przecież na korzyść podkrakowskich plantatorów...
(HAUS)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?