Taki jest cel projektu „Wiśniowsko godka”, który Narodowe Centrum Kultury wsparło kwotą 42 tys. zł. W jego ramach odbywają się obozy dialektologiczne, podczas których studenci odwiedzają najstarszych mieszkańców gminy z rozmów z nimi gromadzą materiał do badań, czyli... słowa.
Autor: Katarzyna Hołuj
Teraz w czerwcu, mają zawitać do szkół w gminie Wiśniowa, aby projektem zainteresować dzieci i młodzież.
- Nasza gwara zanika, w domu już coraz rzadziej się nią mówi i coraz rzadziej się ją słyszy, jeśli już to z ust ludzi starszych, a nie młodych. Warto ją zachować, bo to coś w 100-procentach naszego. Coś, co nas odróżnia, bo nasza gwara, jest trochę inna niż góralska i inna niż krakowska - mówi Grażyna Murzyn, mieszkanka gminy Wiśniowa zafascynowana folklorem i ludowością.
Tego samego zdania jest Maria Poradzisz, także mieszkanka tej gminy, która gwary używa na co dzień, choć nieraz naraża się tym na uwagi w rodzaju: „mówisz po wiejsku”, ale się nimi nie przejmuje. - Kiedyś tańczyłam w zespole Banda Burek, grałam w przedstawieniach. Do dziś znam przyśpiewki. Moi rodzice w mówili gwarą, teściowie także. Moje dzieci też ją znają i jestem za tym, że by gwarę podtrzymywać - mówi.
O wartości gwary mówił też ostatnio w Wiśniowej dr hab Kazmierz Sikora z Katedry Historii Języka i Dialektologii UJ: - Wypadałoby przypomnieć tym wszystkim, którzy sądzą, że gwara to jakiś zepsuty język polski, że w zasadzie język literacki nie istniał do początku XVI wieku.
Niejako efektem ubocznym spotkań i wywiadów studentów z mieszkąńcami jest zebranie niemniej cennych od samej gwary, wspomnień i opowieści o tym, jak się tu dawniej żyło, czym zajmowali się mieszkańcy. Wiadomo już na przykład, że siali len, albo, że handlowali koniczyną. Z tego ostatniego zresztą słynęli do tego stopnia, że ukuło się powiedzenie, że wiśniowianie byli w Ameryce przed Kolumbem, właśnie z koniczyną. Najczęstszym jednak motywem, jaki pojawia się we wspomnieniach jest pacyfikacja Lipnika i Wiśniowej z 1944 roku.
Projekt jest w pewnym sensie kontynuacją dzieła, jakiego podjął się w latach 60-tych minionego wieku pochodzący stąd dr Władysław Paryl,nieżyjący już filolog, dialektolog, o którego pracy z uznaniem wypowiada się prof. Jan Miodek. Badał on m.in. gwarę lipnicką,
- Był pierwszą osobą, która dostrzegła piękno naszej rodzimej mowy, naszej gwary. Nie tylko docenił walory naszego języka, ale dokonał wielu nagrań, zapisów fonetycznych, a także opracował naukowo zjawiska a w naszej gwarze zachodzące. Dokonał tego w latach 60-tych XX wieku, kiedy to nie dostrzegano wartości folkloru, a wręcz przeciwnie, panowało przekonanie, że tego co wiejskie, w tym gwary należy się wyzbywać i wstydzić - mówiła Stanisława Kasprzycka, krewna zmarłego na spotkaniu w GOKIS na które przybyli mieszkańcy, wykładowcy i studenci.
Później kontynuatorką jego pracy była również z nim spokrewniona Monika Horec-ka. Napisała pracę magisterską poświęconą lipnickiej gwarze zawierającą z ok. 1000 słów i wyrażeń gwarowych.
Dziś kibicuje ona projektowi „Wiśniowsko godka”, bo jak mówi, przez to, że gmina Wiśniowa jest terenem przejściowym, o którym trudno jest powiedzieć, że mieszkają tu krakowiacy, lachy, albo górale traktuje się ją trochę po macoszemu, choćby w kwestii badania jej dawnego języka. - W wszyscy się zachwycali albo góralszczyzną, albo mową krakowską. Na ich temat powstało wiele prac - mówi Horecka.
Teraz - jak zapowiada Agnieszka Dudek, dyrektor GOKIS w Wiśniowej - powstanie interaktywny słownik „wiśniowskiej godki”, który będzie można na bieżąco uzupełniać, a jesienią w Wiśniowej odbędzie się Przegląd Śpiewaków i Gawędziarzy.
Follow https://twitter.com/dziennipolskiDołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?