Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gol smakował świetnie, ale liczy się tylko puchar

Rozmawiał Krzysztof Kawa
Rozmowa. – Propozycja z Atletico? Wow, nie wiedziałem. Muszę zadzwonić do agenta – mówi Grzegorz Krychowiak, który w czwartek wygrał z Sevillą Ligę Europy po zwycięstwie z Dnipro 3:2.

– Jakie to uczucie strzelić bramkę w tak ważnym meczu?

– Niesamowita radość. Po raz pierwszy udało mi się zdobyć bramkę na Stadionie Narodowym. To wyjątkowy moment, który na pewno zostanie w mojej pamięci. To był gol, który pozwolił nam wrócić do gry (na 1:1 – przyp.). Bramka smakowała świetnie, ale najważniejsze jest zwycięstwo, bo gdybym strzelił, ale przegralibyśmy mecz, to nie mielibyśmy się z czego cieszyć.

– Gola zdobył Pan po dosyć nietypowo rozegranym rzucie rożnym.

– Pod bramką było zamieszanie, piłkę zagrał do mnie, o ile dobrze pamiętam, Carlos Bacca, a ja przyjąłem lewą nogą i uderzyłem intuicyjnie.

– Teraz trafi Pan do siatki na Stadionie Narodowym w barwach reprezentacji Polski?

– Będę się starał, ale nie przesadzajmy. Taka sytuacja nie będzie się zdarzała często.

– Wszyscy widzieli Sevillę faworyta. Zaskoczyło was, że Dnipro od początku ruszyło do ataku?

– Nie. To wy stawialiście nas w roli faworyta. Mieliśmy szacunek dla rywali, wiedzieliśmy, jak mocna to drużyna. Chciałem pogratulować Dnipro, bo to, co pokazywali w tej edycji Ligi Europy, było czymś niesamowitym. Przeciwko nam także zagrali świetnie. Czapki z głów.

– To najważniejszy Pana sukces?

– Na teraz tak, ale mam nadzieję, że to początek. Tym sukcesem zrealizowaliśmy dwa cele: wygraliśmy Ligę Europy i zapewniliśmy sobie grę w następnej edycji Ligi Mistrzów.

– Zdaniem trenera, miał Pan zapomnieć, że gra w Warszawie, by nie przesadzić z motywacją...

– No cóż, mój „dorobek” w tym sezonie to 12 żółtych kartek i jedna czerwona. Rozumiem więc słowa trenera (śmiech). Podszedłem do występu z myślą, żeby niczego nie żałować i sięgnąć po zwycięstwo. Chciałem się cieszyć tym meczem, bo pracowałem ciężko, żeby grać w tego typu spotkaniach.

– Znalazł się Pan w „jedenastce” sezonu dziennika „Marca”. Szok, czy wyróżnienie, którego Pan oczekiwał?

– Ogromne wyróżnienie i bodziec do jeszcze cięższej pracy.

– Pierwszą wielką imprezą w Pana karierze były MŚ U-20 w Kanadzie, gdzie jako 17-latek strzelił Pan bramkę Brazylii. Myślał Pan wtedy, że może w futbolu tak dużo osiągnąć?

– Trudno odpowiedzieć. Kiedy grasz w piłkę, chcesz zajść jak najdalej. Grać w Realu albo Barcelonie, wygrać Ligę Mistrzów czy mistrzostwa świata. Takie cele należy sobie stawiać.

– Jerzy Dudek powiedział, że teraz może Pan przebierać w ofertach, nie wyłączając nawet Realu Madryt i Barcelony.

– Traktuję te słowa jako ogromne wyróżnienie. W końcu padają z ust wielkiego piłkarza. Chciałbym mu podziękować za te słowa oraz… autograf. Kiedy byłem dzieciakiem, wysyłałem do zawodników listy z prośbami o podpis. Do grającego wtedy w Liverpoolu Jurka Dudka też, i on odesłał mi autograf.

– Usłyszeliśmy, że ma Pan propozycję z Atletico Madryt.

– Wow, nie wiedziałem, muszę zadzwonić do mojego agenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski