Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gol wbity Anglii nie otworzy mi żadnej furtki. Ona jest już otwarta

Redakcja
- Mecz z Anglią to dla wielu Polaków wydarzenie samo w sobie, coś ekstra, właściwie bitwa. Też Pan tak czuje?

Rozmowa z ROBERTEM LEWANDOWSKIM, piłkarzem Borussii Dortmund i reprezentacji Polski

- Owszem, to jest mecz prestiżowy, ale na pewno niejedyny, z tych najważniejszych w życiu. Nie podchodzę do tego tak, że jak się coś złego stanie, to się skończy piłka. Po prostu gramy z najsilniejszym rywalem w grupie, którego będzie bardzo trudno ograć, i jest szansa, że to będzie wielkie widowisko. Przypomnę jednak, że to nie jest finał mistrzostw świata. Rozumiem te wszystkie analizy, nawiązania do historii, my, Polacy, mamy to w naturze, ale staram się nie podchodzić tak do tego.

- Jako młody chłopak nie podniecał się Pan meczami z Anglią?

- Mniej więcej tak samo jak z Brazylią, Portugalią, Hiszpanią czy Niemcami. To po prostu mecze z czołówką światową.

- Wymieniłby Pan cały skład reprezentacji Anglii?

- Trudno by mi było podać podstawowy skład. Teraz to się szybko zmienia, nowe pokolenie dochodzi do głosu, nie można przyzwyczajać się do nazwisk. U nas jest podobnie. Ale w drużynie angielskiej wciąż jest wielu uznanych od lat zawodników. Rooney, Cole, Hart, Walcott, młody Chamberlain - mógłbym długo wymieniać i choćby to świadczy o klasie rywala.

- I oczywiście Pan nie pęka?

- Jestem już naprawdę przyzwyczajony do gry przeciwko takim zawodnikom, nie drżą mi nogi.

- Ale idealnej sytuacji w**końcówce meczu przeciwko mistrzom Anglii Manchesterowi City w**Lidze Mistrzów Pan nie wykorzystał...

- To nie był efekt tremy ani niczego podobnego. To - wbrew pozorom - wcale nie była łatwa, sytuacja. Jedyne wyjście z tej sytuacji to był atak piłki wślizgiem. Gdybym strzelał z lewej nogi, tobym pewnie nie zdążył. Wyciągnąłem prawą i nie trafiłem. Ale czy to zdecydowało o tym, że nie wygraliśmy? Moim zdaniem wcześniej mieliśmy lepsze sytuacje.

- Gdy wyjeżdżał Pan z**Polski, to raczej uchodził Pan zagrzecznego, cichego chłopaka, który stał zawsze gdzieś zboku. Teraz to już nieprawda?**

- Nieprawda. Wiem, czego chcę, nie boję się tego przekazywać. Jak wyjeżdżałem, to miałem 21 lat. Ale już wtedy wiedziałem, czego chcę. Z czasem nabrałem pewności siebie i zacząłem pokazywać, że potrafię realizować plany.

- Zmierzam do**Pana słynnego wywiadu pomistrzostwach Europy, kiedy bardzo krytycznie wypowiedział się Pan natemat trenera Smudy. Opinie były podzielone. Jedni twierdzili, że to przejaw Pańskiej bezkompromisowości. Inni, że podczas Euro, jak już Pan zabierał głos, to mówił, że wszystko jest OK.**

- To było tak, że mówiłem bardzo dużo o pozytywach i trochę także o tym, co - moim zdaniem - budziło wątpliwości. Jak to u nas bywa, przebiły się tylko te krytyczne uwagi. To były pytania, które sam sobie zadawałem i próbowałem na nie odpowiedzieć. Nie do końca było tak, że Lewandowski mówił tylko: wszystko było źle, źle i źle. Wydźwięk tego wywiadu nie do końca oddawał moje intencje. U nas często podkręca się rzeczy negatywne, bo te bardziej przyciągają uwagę i lepiej się sprzedają.
- A w**Niemczech to nie?**

- Tam media są jednak bardziej zrównoważone. Jest dużo krytyki, ale ludzie też chętnie odbierają dobre wiadomości. Ale to już było, nie wracajmy do Euro.

- Miał Pan jakiś kontakt z**Franciszkiem Smudą?**

- Miałem. Pytał mnie o ten wywiad, powiedziałem trenerowi to, co panu. Przyznałem, że miałem różne wątpliwości. Trener nie miał wielkich pretensji, bo wie, jak to wszystko funkcjonuje.

- Nie jest tak, że istnieje w**kadrze grupa zawodników, która chce rządzić? Podobno Pan też próbował wpłynąć naselekcjonera wkwestii składu...**

- To nieprawda. Nie wiem, kto takie rzeczy kolportuje i po co?

- Ale przecież to normalne, że woli Pan grać z**jednym zawodnikiem, azinnym mniej...**

- Oczywiście, mogę mówić o stylu gry zawodnika, który byłby najkorzystniejszy z mojego punktu widzenia. Czasem dzięki temu rozumiesz się z partnerem automatycznie.

- Sprawa Obraniaka jest już definitywnie zamknięta? Błaszczykowski "wytargał za**ucho" kolegę przed**kamerami tv. Obraniak później stwierdził, że jego kapitan nie powinien się tak zachować. Niesmak pozostał.

- Kuba stwierdził fakt. Przecież Ludo też zdawał sobie sprawę, że nie powinien tak się na boisku zachować. Ta sprawa jest wyolbrzymiona i nie ma co już do tego wracać.

- A jaka jest prawda z**tym Obraniakiem? Facet przez cztery lata nie nauczył się nawet mówić popolsku, agra też nie najlepiej. W**ogóle się jakoś porozumiewacie?

- Prawda jest taka, że to od niego zależy, czy się uczy polskiego. Jakby chciał, toby się pewnie nauczył. Wiadomo, że lepiej by się grało, gdyby mówił po polsku.

- Pan, wyjeżdżając z**Polski doDortmundu, musiał się nauczyć języka niemieckiego wkilka miesięcy.**

- Ja chciałem, tak naprawdę to powinniście Ludo zapytać o jego naukę języka polskiego. Mówię do Ludo po polsku, a jak jest kłopot, to przechodzimy na angielski. Ale uważam, że skoro jesteśmy w Polsce, to nie widzę powodu, aby mówić w obcym języku.

- Trójka z**Dortmundu, wspaniałe chłopaki itd. Ludzie odbierają Lewandowskiego, Błaszczykowskiego i**Piszczka jako przyjaciół. Tymczasem to nie jest prawda. Nie trzymacie się razem poza boiskiem.

- Tyle czasu spędzamy na boisku czy w hotelach, że po pracy wolimy posiedzieć sobie w swoich domach, mamy też dobre kontakty w Niemczech z innymi ludźmi i środowiskami. Ważne, że na boisku potrafimy ze sobą współpracować. Gdybyśmy trzymali się tylko ze sobą, to pewnie nie nauczyłbym się tak szybko niemieckiego.

- Czy ma Pan poczucie, że mecz z**Anglią może być ewentualnie furtką dotransferu życia iprzenosin do**Premiership?

- Absolutnie nie. Mecze w Bundeslidze i Lidze Mistrzów dobrze obrazują, na co mnie stać. Jeden mecz o niczym tu nie może przesądzić. Fajnie byłoby strzelić bramkę, pokazać się z dobrej strony, ale jakiegoś radykalnego przełomu na skutek tego występu nie będzie.
- Jak widzę informację, że Robert Lewandowski idzie do**Manchesteru United, to już nie czytam tekstu. Ten "news" już spowszedniał. Ijakoś Pan nie może dojść dotego Manchesteru.**

- Niech mi pan wierzy, w ogóle nie czytam takich rzeczy. Wiem, że to banalne, ale skupiam się na treningach w reprezentacji i klubie.

- Kadra po**Euro wygląda jednak personalnie trochę inaczej niż za**czasów Smudy.

- Jest kilka nowych nazwisk. Bardzo dobrze. Jest kilka różnic także podczas treningów. Ale nie podejmuję się porównań trenerów: Beenhakker, Smuda, Fornalik - każdy coś zmieniał, taka jest kolej rzeczy.

- Mówi się, że pozostali napastnicy nie mają żadnych szans, bo jak dojdzie do**meczu, to itak wataku zagra Lewandowski. Odczuwa Pan jakąś konkurencję ze strony Sobiecha, Piecha czy Milika?**

- Jak wychodzę na treningi, to nie zastanawiam się, czy ktoś mi może zagrozić, czy jest dwóch napastników, którzy ze mną rywalizują, czy pięciu. Wykonuję, co do mnie należy. I jakoś w większości spotkań udaje mi się wychodzić od jakiegoś czasu w pierwszym składzie.

- Ile meczów rozegrał Pan w**ubiegłym sezonie?**

- Około 60. Jedyny mecz, w którym nie zagrałem ze wszystkich możliwych, to był ten towarzyski z Portugalią w Warszawie. Grając w polskiej lidze, ma się szanse na 30. Zatem różnica jest kolosalna. Granie co trzy dni nie jest dla mnie problemem. Aby to wytrzymać, trzeba się bardzo dobrze prowadzić, odpowiednio odżywiać itd.

- Z tej perspektywy muszą śmieszyć opinie zawodników czy trenerów z**polskiej ligi, którzy cieszą się zprzerwy nakadrę, bo są przemęczeni i**muszą odpocząć?

- Teraz już chyba ten argument nie jest popularny. W każdym razie ja wolę grać, niż trenować i tydzień czekać na mecz.

- Polska piłka byłaby lepsza, gdyby nie było tak długiej przerwy między rundami i**zawodnicy rozgrywaliby dwa razy tyle meczów?**

- Na pewno to by bardzo dużo dało. Wymuszałoby to profesjonalne podejście do tematu wszystkich zawodników, aby byli to w stanie wytrzymać. Musiałaby się liczyć tylko piłka. Poziom na pewno by się podwyższył.

- Nieobecność Błaszczykow-skiego można rozpatrywać tylko w**kontekście ogromnej straty dla kadry? Czy może to szansa, aby błysnął jakiś debiutant?**

- Może to pójść w dobrą stronę, ale też w złą. W dobrą - jeśli dojdzie do tego jeszcze zaskoczenie przeciwnika.

- Lepiej wystawić na skrzydle kogoś nieopierzonego czy np. przesunąć doświadczonego bocznego obrońcę Łukasza Piszczka do linii pomocy?

- Nie, chyba to nie jest dobry pomysł. Granie na prawej pomocy i obronie to zupełnie co innego. Ktoś rzucił tezę, ale widać, że na boisku dużo nie bywał. Ja też grywałem nie na swojej pozycji na początku w Dortmundzie. Dużo mi to dało, ale nie nauczyłem się tego z dnia na dzień.
- Jak Pan strzeli więcej goli w**tym sezonie niż w**poprzednim, to będzie oznaczało, że jest Pan lepszym zawodnikiem?

- Właśnie nie. W Polsce się wszystkim wydaje, że patrzy się tylko na statystyki i jak ktoś strzelił więcej goli, to jest lepszy. W Niemczech patrzy się przede wszystkim na grę napastnika, na asysty, jak się pomaga robić miejsce innym zawodnikom. Kiedy mnie kryje dwóch obrońców, to daję szansę swojemu koledze. Teoretycznie nie biorę udziału w akcji, ale to przecież ja tworzę komuś innemu korytarz, przez który może wjechać do bramki. Albo jak widzę przed sobą dwóch obrońców, to nie wchodzę w drybling, ale pozwolę komuś wbiec w wolne pole. Jest mnóstwo szczegółów, które składają się na ocenę gry napastnika.

Rozmawiał Cezary Kowalski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski