Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gol z dedykacją dla kierownika

Jacek Żukowski
W siódmym meczu w ekstraklasie Bartosz Kapustka zdobył pierwszą bramkę
W siódmym meczu w ekstraklasie Bartosz Kapustka zdobył pierwszą bramkę Fot. Andrzej Wiśniewski
Bartosz Kapustka to skarb Cracovii, zdolny 18-latek staje się mężem opatrznościowym drużyny.

Niedawno był pierwszy występ w ekstraklasie, teraz jest pierwszy gol. Jak Pan na to reaguje?

Wszystko toczy się bardzo szybko w mojej przygodzie z piłką. Bardzo cieszy ta bramka, aczkolwiek smakowałaby zupełnie inaczej, gdyby była na wagę trzech punktów. Tak czy owak wywozimy z Bełchatowa cenny punkt.

Dedykuje Pan komuś tego gola? Zwykle piłkarze lubią to czynić, zwłaszcza, gdy trafienie jest pierwsze...

Zadedykowałbym tę bramkę naszemu kierownikowi Tomaszowi Siemieńcowi, bo przed meczem rozmawiał ze mną dużo i przypominał, że ostatnio "siedzi" mi piłka na nodze, żebym próbował strzelać i na pewno wpadnie. "Kiero" więc przepowiedział tego gola i bardzo mu za to dziękuję.

Jak zobaczył Pan gola dla Bełchatowa w samej końcówce, to pomyślał Pan, że nie wszystko jeszcze jest stracone?

Na początku była wielka frustracja. Wszyscy byli zaabsorbowani tym, jak będzie wyglądał ten rzut rożny, potem ta "jedenastka"... Było widać, że po stracie tego gola ustawiliśmy się wysoko, by atakować. Miro Covilo przeszedł na pozycję nr 9, na pozycję napastnika, by walczyć w powietrzu o piłki i zgrywać je. I udało się. Cieszymy się, że się nie poddaliśmy i zdobyliśmy tę bramkę.

Jakie Pan miał zadania na końcówkę spotkania?

Nie było żadnej nowości, miałem takie zadania jak zawsze - miałem grać wysoko przy Denissie i "Budziku" (Rakelsie i Budzińskim - przyp. żuk). Czekać na strącone piłki.

Jest Pan ostatnio takim ratownikiem Cracovii. Pana gol w Ostrowie Wielkopolskim w Pucharze Polski dał nadzieję na wygranie tego meczu, teraz gol uratował punkt. To tak młodego zawodnika jak Pan musi budować, skoro strzela tak ważne gole.

Zgadza się, ostatnio strzeliłem w Pucharze, teraz w lidze, to dla mnie bodziec do pracy, żeby grać coraz więcej.

Bardzo dużo zawdzięcza Pan trenerowi Piotrowi Góreckiemu, który sprowadzał Pana do Cracovii i prowadził w zespole juniorów.

Nie da się ukryć, że trener Górecki miał bardzo duży wpływ na moją przygodę z piłką. Przy nim stawiałem pierwsze kroki w Cracovii, to on wprowadzał mnie do drużyny w kategorii juniora młodszego, w rezerwach "Pasów" też miałem z nim styczność. Bardzo dużo mu zawdzięczam. Na pewno jest to bardzo ważna dla mnie osoba, bardzo go szanuję.

Ostatnio grał Pan w reprezentacji do lat 19, teraz też został Pan powołany na zgrupowanie tej kadry.

W poniedziałek (czyli dzisiaj - przyp. red.) już wyjeżdżam do Warszawy, potem lecimy do Turcji, gdzie zmierzymy się z gospodarzami w czwartek w meczu towarzyskim, a w piątek już będę w Krakowie.

Piętnaście kolejek za wami, a więc pół sezonu zasadniczego. Jak Pan ocenia dorobek Cracovii - 18 punktów w 15 spotkaniach?

Mógłby być troszeczkę większy, ale mamy bezpieczną liczbę punktów, która dzieli nas od strefy spadkowej. To jest priorytet, ale będziemy walczyli o to, by piąć się w górę, by znaleźć się w pierwszej ósemce. Szkoda tych punktów straconych w Gdańsku po spalonym, podobnie w Szczecinie. Myślę, że nie było najgorzej, ale nadzieje są większe.

Przywozicie dopiero trzeci punkt z meczów wyjazdowych. Dlaczego Cracovia poza swoim boiskiem wygląda znacznie gorzej pod względem zdobyczy punktowej niż u siebie?

To nasza bolączka, dlatego chcieliśmy bardzo wygrać w Bełchatowie. Myślę, że było to widać, ale brakowało kropki nad "i". Zagraliśmy niezły mecz. Trzeba przerwać tę wyjazdową niemoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski