Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gole z tylnego siedzenia

MARO
Orzeł Piaski Wielkie - Skawa Wadowice 1-1 (1-0)

IV liga Piłkarska - zachód

Orzeł Piaski Wielkie - Skawa Wadowice 1-1 (1-0)

1-0 Cieloch 17, 1-1 Skowronek 89.

Sędziował Tomasz Pilarski (Tarnów). Żółte kartki: Szymacha, Chachlowski, Bańbuła - Wiecheć. Widzów 200.

Orzeł: Szymacha 6 - Marek 6, Tomana 6, Chachlowski 6, Kożuch 7 - Cieloch 6, Łazarczyk 5, Bamburowicz 5 (66 Mazela), Bańbuła 6 - Łabuś 6, Kozień 6 (78 Peterman).

Skawa: Kubas 6 - Bzduła 7, Wojtulewicz 6, Rapacz 5, Jurzak 6 - Skawina 5 (66 Praciak 6), Skowronek 7, Dyrcz 5 (46 Gałuszka 5), Wiecheć 6 - Mikołajczyk 5 (59 Kolber), Frączek 6.

   W polityce rozpowszechniło się pojęcie "rządów z tylnego siedzenia". Na boisku Orła padły w sobotę "gole z tylnego siedzenia".
   Cieloch i Skowronek biegli za rywalami. Ci popełnili błędy, nie zasłonili dostępu do piłki i atakujący zawodnicy Orła oraz Skawy wykorzystali prezenty.
   Początek spotkania przebiegał po myśli Skawy. Najpierw Szymachę mógł zaskoczyć... Cieloch, który wygrał pojedynek główkowy z Frączkiem, ale skierował piłkę w kierunku własnej bramki. Szymacha z trudem wybił futbolówkę. Po chwili zagłówkował Mikołajczyk i gospodarzom przyszła w sukurs poprzeczka. Piłkę wbił do siatki któryś z wadowiczan, jednak arbiter zasądził spalonego.
   A gola zdobyli gospodarze, którzy błyskawicznie wyprowadzili kontrę. Po podaniu Kozienia najbliżej do piłki miał Dyrcz. Pomocnik Skawy nieoczekiwanie stanął, zza jego pleców wyskoczył Cieloch i mocnym strzałem z 12 m pokonał Kubasa.
   Do końca pierwszej połowy trwał zaciekły bój, okraszony kilkoma okazjami. Wśród miejscowi mieli je Łabuś (Kubas wyciągnął się jak długi i odbił piłkę) i Kozień (niedokładnie przyłożył nogę po zagraniu Łabusia), a po "bilardzie" w polu karnym refleksem wykazał się Kubas. Jego odpowiednik Szymacha miał zajęcie przy strzale Wiechcia z rzutu wolnego. W światło bramki nie trafili piłką Dyrcz (główka z 6 m) i Frączek (strzał zza pola karnego).
   Po zmianie stron tempo nieco spadło. Przez 20 minut lepszy był Orzeł (niecelne strzały Łabusia i Cielocha). Od 65 minuty przeważała Skawa.
   W 83 min Cieloch sfaulował w polu karnym Frączka. Sędzia zbliżył się do adwersarzy z zamiarem podyktowania rzutu karnego. Po kilku sekundach zmienił decyzję, bowiem dostrzegł, że asystent zasygnalizował pozycję spaloną Frączka. Pierwsza w sekwencji była reakcja liniowego, zatem dobrze, że pan Pilarski się zmitygował. Ponieważ jednak stawka była wysoka, a w ostatnich tygodniach Orzeł i Skawa znacznie się poróżniły, ekipa z Wadowic z trudem zdławiła wewnętrzny bunt.
   Goście walczyli o wyrównanie. Jeszcze nie powiodło się Rapaczowi, ale zaraz cenną bramkę zdobył Skowronek. Był na pozornie przegranej pozycji, startując za Cielochem do piłki zaadresowanej przez Praciaka. Pomocnik Orła zbyt lekko podał głową do Szymachy i Skowronek przy bliższym słupku wpakował piłkę do siatki. Stadionem targnęły rozpacz i euforia.
   Dobre spotkanie jak na pozycje obu drużyn. Tak wypadałoby grać przez cały sezon!
    MAREK GILARSKI

Mniej i bardziej

   Prezes Orła Józef Wajda: - Trudno być zadowolonym. Uszło z nas powietrze i nie dowieźliśmy korzystnego wyniku. Przyznaję, że Skawa zasłużyła w drugiej połowie na gola, natomiast my swoje szanse zmarnowaliśmy w pierwszej.
   Grający trener Skawy Sławomir Frączek:- Wyrównaliśmy w końcówce i mamy lepszy bilans bezpośrednich spotkań z Orłem. Dlatego jesteśmy bardziej zadowoleni niż zasmuceni. Uważam, że sędzia powinien uznać naszego gola z pierwszej połowy.

Na czwórkę

Puszcza Niepołomice - Alwernia 4-1 (1-0)

1-0 Satora 19, 2-0 Szczepański 49, 3-0 Szczepański 53 karny, 4-0 Strojek 77, 4-1 Józkowicz 81 karny.

Sędziował Krystian Kiwior (Tarnów). Żółte kartki: Szczepański, Sendorek - Krawczyk. Widzów 140.

Puszcza: Kwedyczenko 7 - Ł. Szewczyk 5, Orzechowski 5, Kierzkowski 6, Górski 5 - Kmak 6 (59 Strojek), Bernas 6, Satora 6, Szczepański 8 (88 Zięba) - Kępski 6 (80 Maśnica), Sendorek 5 (74 Trybuch).

Alwernia: Kromka 3 - Dukała 6, Krawczyk 4 (66 Prokopiuk), Taborski 3 - Balonek 4, Jasieczko 5, Jajko 4, Strączek 6, Ficek 5 (46 Tekielak 4) - Józkowicz 5, Harańczyk 5 (84 Borowczyk).

   Od pierwszych minut przewaga należała do Puszczy, ale w 3 minut Alwernia mogła objąć prowadzenie. Po strzale Strączka Kwedyczenko z trudem wybił piłkę na rzut rożny. W 16 min po dośrodkowaniu z prawej strony Kmaka bliscy zdobycia bramki byli Sendorek i Szczepański - którzy stali na polu karnym - ale żaden z nich nie sięgnął piłki. Za to trzy minuty później Satora wykorzystał dobre podanie Kierzkowskiego i płaskim strzałem z 17 m pokonał Kromkę.
   Gospodarze w pierwszej odsłonie mieli jeszcze kilka sytuacji do podwyższenia rezultatu, lecz na przerwę schodzili przy wyniku 1-0.
   Po przerwie Alwernia rzuciła się do ataku, odsłoniła tyły, za co szybko została skarcona. W 49 min Szczepański wykończył kontrę Puszczy. Ten sam zawodnik był autorem trzeciej bramki dla miejscowych - w 53 min wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Sendorku.
   Alwernia ambitnie próbowała odrobić straty, atakowała, a Puszcza przeprowadzała groźne kontry. Jedną z nich - w 77 min - celnym strzałem głową zakończył Strojek.
   Bardzo zaskoczeni byli wszyscy, gdy cztery minuty później sędzia spotkania podyktował "11" dla gości. Co prawda Szewczyk w obrębie "16" Puszczy przepychał się z Józkowiczem, ale nikt się nie spodziewał, że sędzia odgwiżdże faul dla przyjezdnych. Pewnym egzekutorem rzutu karnego okazał się sam poszkodowany. Przy strzale Józkowicza bliski obrony był Kwedyczenko (spisywał się wczoraj bardzo dobrze), który zdołał dotknąć rękami piłki, lecz ta i tak wpadła do siatki.
   Ciekawe, że w drugiej połowie najbliższy strzelenia bramki dla Alwerni - oprócz oczywiście Józkowicza - był obrońca gości Dukała. We wczorajszym meczu piłkarz ten grał za dwóch, wszędzie pomagał swoim kolegom z zespołu, ale brakowało mu wsparcia. W 68 min pięknie strzelał na bramkę Puszczy; Kwedyczenko w ostatniej chwili sparował piłkę na rzut rożny.
   Jeden z kibiców Puszczy stwierdził po meczu: - Nasi piłkarze wreszcie zapracowali na pieniądze, które dostają.
RAFAŁ CZERKAWSKI

Bez trenera ani rusz

Zespół Alwerni przyjechał do Niepołomic bez swojego trenera Mariusza Wójcika. Nie oznacza to jednak żadnych zmian kadrowych w przyjezdnym zespole. Po prostu szkoleniowiec Alwerni miał wczoraj komunię syna i nie mógł być obecny na meczu. W tej sytuacji zespół poprowadził tercet - prezes Sławomir Knapik, wiceprezes Zygmunt Juda i kierownik drużyny Wiesław Woskowicz.

Jak nie idzie, to nie idzie

Pogoń Miechów - Clepardia Kraków 1-1 (1-1)

0-1 Marzec 24, 1-1 Salamon 29.

Sędziował Paweł Płoskonka (Tarnów). Żółte kartki: Włudarz dwie, Machnik - Kleczyński, D. Brussman, Mrowca, Przygodziński. Czerwona kartka - Włudarz 67. Widzów 200.

Pogoń: Szot 6 - R. Dudziński 5, Szymanek 5, Włudarz 0 - Płocha 5, Gacek 7 (85 Kosałka), P. Nastarowski 6, Machnik 6, Frączyk 5 - Podsiadło 6, Salamon 6 (87 Byrski).

Clepardia: Szymski 6 - Gągol 5, A. Brussman 4, D. Brussman 5 - Mrowca 5 (87 Król), Kleczyński 5, Marzec 6, Mazur 7, Malec 5 - Miarka 4 (46 Przygodziński 5), Ptak 6.

   - Jak nie idzie, to nie idzie - powiedział trener Pogoni Julian Łopata po siódmym kolejnym meczu, w którym jego drużyna nie odniosła zwycięstwa.
   Z Clepardią gospodarze już w I połowie mogli sobie zapewnić wygraną, a tymczasem ledwo osiągnęli remis. Sytuacje bramkowe mieli Płocha w 4 i Machnik w 20 min, ale w 24 min z przypadku urodził się gol dla gości. Marzec uderzył z 20 m, Szot rzucił się, by piłkę złapać, lecz ta - odbita po drodze niefartownie przez Gacka (skądinąd bardzo pracowitego i pożytecznego w tym meczu) - wpadła rykoszetem w róg, w którym bramkarza Pogoni nie było.
   Pięć minut później krakowianie zrewanżowali się... prezentem. A. Brussman najzwyczajniej w świecie "machnął się" podczas interwencji i samotnie z piłką w stronę bramki Szymskiego popędził powracający po kontuzji Salamon. Najlepszy snajper Pogoni strzelił obok bramkarza i było 1-1. Gospodarze mieli jeszcze do przerwy dwie okazje - Frączyk w 30 min uderzył nad bramką, a piękny strzał Machnika w 41 min Szymski wybił spod poprzeczki na korner.
   W II połowie Clepardia śmielej zaatakowała, groźne były zwłaszcza akcje Ptaka i Mazura. Ze strony Pogoni próbował żądlić Salamon. W 67 min obrońca miejscowych Włudarz w bardzo głupi sposób zarobił drugą żółtą kartkę (podobnie zresztą jak pierwszą), osłabiając swój zespół.
   Goście wyczuli szansę na 3 punkty. Dwa razy z wolnego ładnie strzelał Mazur, Ptak po kornerze minimalnie chybił celu, ale najbliżej szczęścia był w 83 min Malec, który znalazł się w sytuacji sam na sam z Szotem, ten jednak pokazał wysoki kunszt, chroniąc Pogoń przed utratą gola. Grający w dziesiątkę miechowianie byli dwukrotnie bliscy powodzenia: w 77 min po ładnej akcji Salamon przegrał jednak pojedynek z wybiegającym bramkarzem, a w 85 min P. Nastarowski przestraszył się... czystej pozycji. (RK)

Zdaniem trenerów

Julian Łopata, Pogoń:

- Była okazja wygrać, bo do przerwy zagraliśmy naprawdę dobrze, ale, niestety, nieskutecznie. Nasza pozycja w tabeli z bezpiecznej stała się niebezpieczna, tym bardziej że jesteśmy w trudnej sytuacji kadrowej. W tym sezonie nie zagra już Szota, pod koniec meczu karetką do szpitala został odwieziony Salamon, nie wiadomo, czy w środę będzie gotów do gry Pytel...

Jan Cyniewski, Clepardia:

- Punkt jest cenny, ale pozostał niedosyt, mając bowiem przewagę jednego zawodnika stworzyliśmy sytuację, którą Malec powinien wykorzystać. W pierwszej połowie Pogoń sprawiała lepsze wrażenie, druga należała do nas, remis nie krzywdzi więc żadnej ze stron. Graliśmy osłabieni, bez kontuzjowanego Jamroza oraz chorych Leśniaka i Makowskiego.

Pierwszoligowi egzekutorzy

Cracovia II - Proszowianka 3-1 (1-1)

0-1 Pater 25, 1-1 Piątek 25, 2-1 Wacek 56, 3-1 Szwajdych 59.

Sędziował Marcin Frączek (Tarnów). Żółta kartka - Wacek. Widzów 100.

Cracovia II: Olszewski 7 - Piątek 7 (68 Madoń), Baliga 7, Wacek 8, Rosiek 6 - Raś 6, Karcz 7, Sacha 7, Jeleń 6 (46 Biegajło 6) - Suślik 6, Szwajdych 7.

Proszowianka: Jakubiszyn 5 - Głąbicki (33 Walczak 4), Gawlik 4, Jaskólski 4 - Mach 4 (68 Przeniosło), Jarzmik 6, Gaca 5, Karpiński 5, Wtorek 6 - Pituła 5, Pater 6.

   Złożony z doświadczonych pierwszoligowców i walecznej młodzieży zespół Cracovii bez problemu rozmontował ekipę z Proszowic. Egzekutorami byli zawodnicy ze stażem w ekstraklasie. Rozbity kontuzjami zespół gości nie miał "armat", by równie skutecznie odpowiedzieć rywalom.
   Proszowianka nie przyjechała jednak do Krakowa tylko się bronić. Potwierdził to w 6 min Jarzmik, którego główkę wyłapał jednak Olszewski. Kolejną szansę dla gości w 14 min miał Pituła. Po jego uderzeniu z bliska bramkarz "pasów" znów nie dał się zaskoczyć.
   W rewanżu w 20 min z dystansu tuż nad poprzeczką huknął Karcz. Dwie minuty później z autu piłkę wyrzucił Piątek, przeleciała ona nad głowami śpiących obrońców Proszowianki, dopadł do niej Jeleń, ale jego strzał instynktownie wybił Jakubiszyn.
   W 28 min składną akcję przeprowadzili goście. Jarzmik zakręcił obrońcami, wyłożył piłkę Paterowi, a ten dopełnił formalności i było 0-1.
   Riposta Cracovii była natychmiastowa. Po rozpoczęciu gry ze środka z prawej strony dośrodkował Suślik, a akcję na 1-1 wykończył Piątek.
   Do przerwy kibice nie doczekali się już więcej emocji. Nie zabrakło ich natomiast po zmianie stron. Gospodarze decydujący cios zadali w 56 min. Z prawej strony z rzutu wolnego piłkę wrzucił Piątek, w zamieszaniu podbramkowym dopadł do niej Szwajdych, jego strzał odbił bramkarz, ale przy dobitce Wacka był już bezradny.
   Po 3 minutach Cracovia prowadziła 3-1. Efektownym podaniem przez pół boiska popisał się Piątek, futbolówkę przejął Biegajło, wyłożył ją Szwajdychowi, który strzałem przy słupku zaskoczył Jakubiszyna. Szwajdych mógł podwyższyć w 79 min. Nie zdążył on jednak dojść do centry Karcza i piłka przeleciała wzdłuż bramki.
    PIOTR TYMCZAK

Zdaniem trenerów

Robert Jończyk, Cracovia II:

- Zwycięstwo cieszy, ale wynik był rzeczą drugorzędną. Najważniejsze, że dobrze układała się na boisku współpraca młodych zawodników z doświadczonymi kolegami. Wszyscy wywiązali się z przedmeczowych założeń taktycznych. Jeleń zszedł z boiska po 45 minutach, ponieważ wyjeżdża do Warszawy na konsultacje kadry U-17.

Zbigniew Urbańczyk, Proszowianka:

- Szkoda, że po zdobyciu prowadzenia w tej samej minucie straciliśmy wyrównującą bramkę. Gra się jednak tak, jak się umie. Nie mamy szerokiej ławki rezerwowych. Musieli więc zagrać kontuzjowani: Jarzmik i Karpiński. To był trzeci mecz, w którym chciałem skorzystać z pomocy czterech włączonych do pierwszej drużyny juniorów, ale w klubie zadecydowano, że nie zasilą oni zespołu.

Bezcenni zmiennicy

Garbarnia Kraków - Garbarz Zembrzyce 3-0 (0-0)

1-0 Piszczek 70, 2-0 Nazarewicz 74, 3-0 Nocoń 81.

Sędziował Zbigniew Walus (Oświęcim). Żółta kartka - Nosal. Widzów 300.

Garbarnia: Woźniak 6 - Małota 7, Piszczek 7, Matyja 6, Wawrzeń 5 (63 Nocoń 6) - Lipecki 6, Śliwa 6, Lament 5 (84 Łysak), Brak 5 - Janowski 5 (55 Nazarewicz 7), Jędrszczyk 5 (84 Satała).

Garbarz: Karlak 5 - Kopacz 5, Sałapatek 6, Raczek 5 (66 Gałuszka) - Wojtaszczyk 4 (46 Nosal 3), Bączek 5, Pacyga 5, Skrzypek 4 (83 Polak), Jańczyk 5 - Świerkosz 5, Kardaś 5.

   Piłkarze Garbarni po meczu z Proszowianką przechodzą kryzys formy. Dobrą drużynę poznaje się jednak po tym, że w trudnych momentach potrafią wygrywać.
   Garbarz grał zachowawczo przez 70 minut, zagęścił całkowicie środkową strefę i krakowianom z trudem przychodziło konstruowanie akcji. Inna sprawa, że gospodarze zaprezentowali się w ataku bardzo słabo, ani Jędrszczyk (grający tam z konieczności), ani Janowski nie potrafili wygrać żadnego pojedynku, a zmagając się z zagęszczoną obroną rywala, zwycięstwa w akcjach "jeden na jednego" są konieczne.
   Nastawiony na kontry Garbarz był w pierwszej połowie groźniejszy. W 10 min świetnie wyprowadził piłkę Świerkosz, podał w tempo do Kardasia, jednak ten zgubił piłkę. - Kardaś to bardzo dobry młody zawodnik, ale w tej sytuacji zabrakło mi pauzującego za kartki Mańki. To była sytuacja dla niego, tak najczęściej strzela gole - mówił szkoleniowiec Garbarza Andrzej Bańdura.
   Garbarnia zagroziła w pierwszej połowie tylko w 24 min, gdy po zagraniu wzdłuż bramki Jędrszczyka Janowski spóźnił się z dołożeniem nogi. Dziesięć minut później po centrze z prawej strony Wojtaszczyka piłkę z bliska głową uderzył Kardaś, ale Woźniak pewnie interweniował. Garbarz zagroził jeszcze raz za sprawą swego lidera Świerkosza, ale czołowy snajper ligi pomylił się nieznacznie.
   Druga połowa zdecydowanie dla Garbarni, a wiele ożywienia wnieśli rezerwowi - Nazarewicz i Nocoń - mający udział we wszystkich golach.
   W 70 min Lament dośrodkował z rzutu wolnego, piłkę głową zagrał Nocoń, a do siatki z bliska skierował ją Piszczek.
   Garbarz musiał zaatakować, ale gospodarze byli już pewni swego. W 74 min Nazarewicz zrobił to, czego w pierwszej połowie brakowało: wygrał pojedynek jeden na jednego z Gałuszką i wypalił w długi róg. Karlak nie miał nic do powiedzenia.
   Drużynę z Zembrzyc dobił Nocoń uderzając w długi róg po świetnym krzyżowym zagraniu Małoty. PAWEŁ PANUŚ

Zdaniem trenerów

Kazimierz Kmiecik, Garbarnia:

- Rywal zagęścił środek pola i udawało mu się bronić do 70 minuty. Nie zagraliśmy słabo, tylko taktyka rywala spowodowała, że musieliśmy się z nim długo męczyć.

Andrzej Bańdura, Garbarz:

- Przyjechaliśmy bronić się i kontrować. Szkoda, że zabrakło nam kilku piłkarzy, do tego kontuzje Wojtaszczyka i brak sił u Raczka spowodowały zmiany, które ułatwiły zadanie Garbarni. Rywal wygrał zasłużenie, co do tego nie ma wątpliwości, ale po Garbarni spodziewałem się więcej.

Przełomowy

Dalin Myślenice - Słomniczanka 4-1 (1-1)

0-1 Mirek 18, 1-1 Banaszkiewicz 28, 2-1 Dudzik 50 karny, 3-1 Banaszkiewicz 58, 4-1 Wasilewski 90+2.

Sędziował Rafał Kaczówka (Żabno). Żółte kartki: Muniak, Matusiak, Wasilewski - Burmer, Zagrodzki. Widzów 200.

Dalin: Szuba 7 - Matusiak 6 (90 Ostrowski), Gąsiorek 7, Cygal 7, Stelmach 6 - Włodarczyk 7, Banaszkiewicz 8, Dudzik 7 (86 Suder), Muniak 6 (78 Lech) - Wasilewski 7, Mistarz 6 (59 Kęsek).

Słomniczanka: Strycharz 4 - Zagrodzki 4, Burmer 4, Rożek 4 - Sowula 5, Pater 5, Kijowski 5 (65 Urbański), Łukaszyk 4 (71 Zaranek), Socha 3 (61 Piszczek) - Mirek 5, Domagała 4.

   W 25 min nikt nie postawiłby złamanego grosza na wynik 4-1. To Słomniczanka była drużyną lepszą. Sowula wrzucił piłkę w pole karne, tam główką Domagała, ten zagrał ją do Mirka, który strzałem z 14 m umieścił futbolówkę w lewym rogu bramki Szuby.
   W 22 min poprawić mógł Domagała. "Kaczka" wymanewrował w "16" bodaj trzech myśleniczan, strzelił i piłka odbiła się od słupka. Przy stanie 0-0 główkę Sowuli wyciągnął Szuba, a dobitka gracza gości poszła w boczną siatkę.
   Przełomowa okazała się 28 min. Rzut wolny z prawej strony wyegzekwował Włodarczyk, dośrodkowując piłkę na środek pola karnego, gdzie Banaszkiewicz miał swobodę, więc precyzyjną główką doprowadził do wyrównania.
   Po tym wydarzeniu Słomniczanka spuściła z tonu, a pałętający się dotychczas w słońcu myśleniczanie złapali właściwy rytm. Zgodnie przyznali to po meczu obaj trenerzy. Już w 32 min o prowadzenie mógł pokusić się Wasilewski - jego bomba z 8 m przeszła jednak wzdłuż bramki.
   Po zmianie stron Stelmach wrzucił piłkę w pole karne "do nikogo", gdzie zupełnie nieatakowany Socha (najbliższy przeciwnik był w odległości 8 metrów) rzucił się na piłkę szczupakiem i… zgasił ją ręką. Sędzia po chwili wahania gwizdnął karnego, a Dudzik wiedział już, co w takiej sytuacji uczynić (piłka w lewym rogu, Strycharz w drugim).
   Osiem minut później rzut rożny wykonywał Włodarczyk, wybita z pola karnego piłka wróciła do skrzydłowego Dalinu, który wrzucił ją na krótki róg, gdzie Banaszkiewicz uprzedził źle interweniującego Strycharza i zdołał wepchnąć futbolówkę do siatki.
   Po trzecim trafieniu optyczną przewagę mieli goście, lecz z tych ataków wielkiej historii nie było. Do 90 min, gdy Mirek zdołał już obiec Szubę, lecz jego strzał z ostrego kąta ofiarnym ślizgiem wybił Matusiak.
   Tymczasem czwarty raz pieczęć przybił Wasilewski. Po faulu Zagrodzkiego na Stelmachu, napastnik Dalinu z rzutu wolnego z narożnika pola karnego popisał się efektownym strzałem "za kołnierz" Strycharza.
PAWEŁ RYŚ

Fabryka daŁa duŻo

Ubarwiały mecz wskazówki doświadczonego stopera Słomniczanki Grzegorza Burmera. Kapitan gości nie uciekał się od męskich słów. Oto próbki: - Rano nie mógł (tu niecenzuralny przecinek) i teraz nie może; - Kaczka, więcej pijecie niż gracie - strofował młodszego kolegę, gdy ten uzupełniał płyny w 87 minucie.

Swoje trzy grosze dorzucił trener gospodarzy Piotr Kocąb. - Wasyl, smaruj, ile fabryka dała! - krzyknął do Wasilewskiego, gdy ten sposobił się do rzutu wolnego w 90 minucie. No i "Wasyl" przysmarował.

Lekcja skuteczności

Trzebinia-Siersza - Fablok Chrzanów 2-4 (0-1)

0-1 Łukasik 43, 0-2 Przepiórka 48, 0-3 Przepiórka 68, 1-3 Pieprzyca 78, 2-3 Jędrzejczyk 82, 2-4 Sikora 83.

Sędziował Rafał Wiewiór (Kraków). Żółte kartki: Buczek, Dąbek - Mrozek, Przepiórka, Czyszczoń. Widzów 450.

Trzebinia: Budka 4 - Dąbek 4, Strzeboński 4, Rolka 4 - Jędrzejczyk 5, Tanistra 3 (50 Pieprzyca 4), Durzyński 5, Stojewski 4 (70 Rolka), Buczek 5 - Oczkowski 5 (88 Augustynek), Bartuś 4 (75 Witkowski).

Fablok: Gielarowski 6 - Szafran 6, Broniek 6, Kania 6 - Wolak 6, Przepiórka 7 (75 Klinkosz), Mrozek 5 (55 Wójcik 4), Czyszczoń 5 (65 Sabuda), Łukasik 6 - Sikora 7, Smoleń 5 (62 Drebszok).

   Dawno mecz z udziałem tych zespołów nie przyniósł aż tylu bramek. Fablok udzielił gospodarzom prawdziwej lekcji skuteczności.
   Być może byłoby inaczej, gdyby trzebinianie w pierwszych minutach wykorzystali dwie dogodne okazje. Najpierw w 13 min Bartuś trafił jednak tylko w boczną siatkę, a chwilę później nie popisał się również Stojewski.
   Chrzanowianie nie pozostawali dłużni. Przy główce Brońka w 26 min kibice Fabloku, których było nawet więcej niż miejscowych, aż wstali z miejsc. Okazało się, że w przypadku gości była to tylko przymiarka, bo następnej szansy Łukasik nie zaprzepaścił i to Fablok schodził na przerwę z zapasem jednego gola.
   Zanim MKS ustawił po przerwie szyki, padł drugi cios. Ładnym strzałem z rzutu wolnego nad murem z 25 m popisał się Przepiórka. Piłka wylądowała w "okienku" i Budka nie miał większych szans. Były piłkarz Alwerni, gdzie grał pod okiem obecnego trenera Trzebini Antoniego Gawronka, nie zawahał się również w 68 min i po znów po efektownym uderzeniu z dystansu podwyższył na 3-0. To był szok dla miejscowych kibiców.
   Do równowagi wrócili na krótko dzięki bramkom Pieprzycy i Jędrzejczyka, który wykorzystał niefrasobliwość zbyt pewnego siebie Szafrana. Odpowiedź Fabloku była bowiem natychmiastowa, a nadzieje na uratowanie prestiżu odebrał trzebinianom ostatecznie Sikora, który znalazł się w odpowiednim miejscu i czasie. Po przypadkowym trochę odbiciu się piłki od piłkarza gości Budka skapitulował po raz kolejny.
   Ta wygrana miała wyjątkowy smak szczególnie dla trenera Moskala, który przed Fablokiem pracował właśnie w Trzebini, i dla trójki byłych piłkarzy MKS - Smolenia, Wolaka i Mrozka.
BOGUSŁAW KWIECIEŃ

Zdaniem trenerów

Antoni Gawronek, Trzebinia:

- Rywalom, którzy grają bez obciążeń, było na pewno łatwiej. Fakt jednak, że presja, która ciąży na nas, nie tłumaczy aż takiej nieskuteczności.

Robert Moskal, Fablok Chrzanów:

- Przyjęliśmy pewien styl gry i staramy się go trzymać. Cieszy fakt, że po raz kolejny okazał się on skuteczny, tym bardziej w meczu sąsiadujących ze sobą klubów, gdzie czymś naturalnym jest chęć pokazania swojej wyższości.

Tabela i najbliŻsze mecze

l Mecz Bolesław Bukowno - Karpaty Siepraw został przełożony na 1 czerwca.

1. Garbarnia Kraków 25 62 47-10

2. Fablok Chrzanów 25 52 45-18

3. Proszowianka 25 51 38-19

4. Alwernia 25 40 31-24

5. Puszcza Niepołomice 25 39 34-24

6. Dalin Myślenice 25 35 40-22

7. Cracovia II 25 32 31-32

7. Bolesław Bukowno 24 30 24-28

8. Trzebinia Siersza 25 30 30-35

10. Clepardia Kraków 25 29 22-30

11. Garbarz Zembrzyce 25 29 25-40

12. Pogoń Miechów 25 28 29-33

13. Karpaty Siepraw 24 26 23-37

14. Orzeł Piaski Wielkie 25 23 23-45

15. Skawa Wadowice 25 22 28-53

16. Słomniczanka 25 21 19-39

25 maja: Alwernia - Bolesław, Słomniczanka - Pogoń, Karpaty - Trzebinia, Clepardia - Garbarnia, Garbarz - Cracovia II, Proszowianka - Orzeł, Skawa - Puszcza, Fablok - Dalin. Wszystkie mecze rozpoczną się o 18.

(MARO)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski