27 lat, 11 miesięcy i 17 dni potrzebował najlepszy w historii polski żużlowiec, aby przekroczyć kolejną magiczną granicę, która będzie pozostawała w sferze marzeń wielu obecnych i przyszłych pokoleń zawodników.
„Profesor speedwaya” kolejnej chwili wielkiej chwały doczekał się przy okazji prestiżowego meczu. W derbach Pomorza MrGarden GKM Grudziądz z Tomaszem Gollobem w składzie podejmował ekipę Get Well Toruń. Przy stanie 18:18 na tor wyjechała para Gollob - Antonio Lindbaeck i po 69 sekundach pięknej jazdy parą, historyczny moment stał się faktem. Gospodarze wygrali podwójnie, a były mistrz świata otworzył księgę z kolejnym tysiącem punktów, stając się liderem klasyfikacji. Warto podkreślić, że dokonał tej sztuki, ścigając się wyłącznie z elitą rywali, w najwyższej klasie rozgrywek.
Przypięcie okolicznościowej plakietki z liczbą „6000” na plastronie żużlowca trwało chwilę, natomiast zapracowanie na ten dorobek wymagało od wybitnego sportowca startów w... 2587 wyścigach w 508 meczach.
Ponadto jest coś symbolicznego w tym, że pierwsze ligowe punkty Gollob zdobył też w meczu z torunianami - 17 lipca 1988 roku. - Ciężko rozmawia się o dokonaniach syna, gdy wszystko zostało już o nim powiedziane. Cóż więcej można dodać? - mówi nestor klanu Władysław Gollob, ojciec żużlowca.
Trudno się z nim nie zgodzić. Przebogata kariera Tomasza Golloba została odmieniona przez wszystkie przypadki zwłaszcza w 2010 roku, gdy wychowanek Polonii Bydgoszcz, wtedy w barwach Stali Gorzów Wielkopolski, zdobył upragniony złoty medal indywidualnych mistrzostw świata.
- Tomek od pierwszych jazd był objawieniem w polskim środowisku żużlowym, które długo nie mogło doczekać się właściwej recenzji. Od początku był kształtowany na światowej sławy zawodnika. Gdy w 1989 roku powiedziałem: „Nauczcie się wymawiać to nazwisko, bo jest on kandydatem na przyszłego mistrza świata”, to cała Polska trzymała się za brzuchy i rżała ze śmiechu - wspomina senior rodu.
W grudniu 2014 roku Tomasz Gollob niespodziewanie został zawodnikiem beniaminka z Grudziądza, który awansował do ekstraligi, dzięki otrzymaniu tzw. dzikiej karty. W poprzednim sezonie drużyna zajęła ostatnie miejsce, ale klub skwapliwie skorzystał z oferty pozostania w najlepszej lidze świata.
W bieżących rozgrywkach zespół jest rewelacją ligi, właśnie awansował na 4. miejsce i ma realną szansę wystąpić w fazie play-off. Prawdziwą twierdzą GKM-u jest własny tor z twardą nawierzchnią, na którym dzieli i rządzi Gollob. Lider drużyny jeździ skutecznie i bardzo widowiskowo, znów szalejąc przy samej bandzie, a gestami dłoni naprowadza kolegę z pary na odpowiednią „ścieżkę” po wewnętrznej części toru. Efekt? Seria siedmiu zwycięstw na tym obiekcie.
Gollob pożegnał się z cyklem Grand Prix, zakończył też przebogaty w sukcesy rozdział startów w reprezentacji Polski, ale w lidze nadal czuje się zdolny ścigać nawet do pięćdziesiątki.
- Tomek, mimo wielu przeciwności, zamierza kontynuować karierę. To wiem na pewno. A do __czego to doprowadzi? Zobaczymy... - zastanawia się „Papa” Gollob.
Warunek jest jeden: sportowca muszą omijać wypadki na torze. - Tomek jest „biblioteką” ciężkich kontuzji. Przed nim kolejna, trudna operacja kręgosłupa. Czas pokaże, jak wszystko się poukłada. Na razie cieszymy się, że prezentuje tak wysoką i równą formę, jeśli chodzi o mecze w __Grudziądzu - podkreśla Władysław Gollob.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?