Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Google buduje swój monopol

Rozmowa z Maciejem Hoffmanem
Maciej Hoffman
Maciej Hoffman
Rozmowa. Z Maciejem Hoffmanem, dyrektorem generalnym Izby Wydawców Prasy, o działalności amerykańskiego giganta internetowego.

– Proszę przybliżyć główne postulaty, jakich dotyczy skarga złożona cztery lata temu do Komisji Europejskiej w sprawie działalności Google, która wciąż nie ma rozstrzygnięcia?

– Na początku swoich prac Komisja Europejska – w oparciu o skargi – wyróżniła cztery obszary zastrzeżeń dotyczące: preferencyjnego traktowania w wynikach wyszukiwarki odesłań do własnych usług (np. usług pozwalających na wyszukiwanie specyficznych kategorii informacji, takich jak restauracje, hotele, towary), wykorzystywania przez Google oryginalnych cudzych treści w ramach swoich wyspecjalizowanych usług bez zgody posiadacza praw do tych treści, stosowanie umów, które obligują operatorów innych stron (m.in. wydawców) do otrzymywania wszystkich albo większości reklam związanych z wyszukiwaniem od Google oraz wprowadzenie zastrzeżeń umownych co do możliwości transferowania kampanii reklamowych w wyszukiwarkach do konkurencyjnych wobec Google platform.

Te obszary zastrzeżeń odzwierciedlają postulaty skarżących. Dla uproszczenia można przyjąć, że w postępowaniu skarżący – w sumie 21 podmiotów (w tym wydawcy prasy – red.) – domagają się m.in.: jednakowych kryteriów, jeśli chodzi o wyszukiwanie i pokazywanie wyników wyszukiwania dla wszystkich witryn internetowych, w tym własnych serwisów Google oraz treści wprowadzanych za pomocą firmowej funkcji tej firmy pod nazwą Knowledge Graph; zaprzestania wykorzystywania – bez uzyskania wcześniejszej zgody – treści wydawców prasy (gazet, czasopism i publikacji elektronicznych) poza zakres niezbędny dla potrzeb nawigacji w ramach wyszukiwania horyzontalnego; rezygnacji z bezpośredniego lub pośredniego karania witryn internetowych, które ograniczają wykorzystywanie zamieszczanych na nich treści.

– Według jakiego schematu działa system wyszukiwania treści w Google? Dlaczego uznano, że nie jest on niezależny?

– Generalnie system wyszukiwania opiera się na algorytmie, który uwzględnia dwa czynniki: trafność zawartości konkretnej strony wobec zapytania użytkownika oraz popularność danej strony. Algorytm ten jest wielokrotnie zmieniany i modyfikowany (często tak, by osłabić pozycję rywalizujących z Google firm). Dodatkowo algorytmu tego Google nie stosuje do swoich serwisów, które zawsze pojawiają się na górze listy wyników wyszukiwania. Trzeba pamiętać, że przeciętny użytkownik klika zazwyczaj jedynie w kilka górnych wyników, a bardzo rzadko – właściwie wcale – jest na tyle dociekliwy, aby przejść na drugą stronę wyników.

– Jaki wpływ ma ten system na działalność prasy i innych podmiotów?
– Należy zwrócić uwagę na dwa aspekty: powszechne jest przekonanie, że jeśli czegoś nie ma w internecie, to znaczy, że to nie istnieje. Jeżeli podmioty konkurencyjne wobec Google są usuwane z listy wyników wyszukiwania (tak było w Polsce np. z porównywarkami cenowymi Ceneo.pl czy Nokaut.pl, kiedy Google wprowadził własną porównywarkę ) lub umieszczane odpowiednio niżej, nie są one odnajdywane i maleje w ich wypadku ruch, co przekłada się na wymierne straty. Ważne jest też to, że preferencyjne traktowanie swoich serwisów przez Google pomija relewantność wyniku do zapytania, tzn. mimo że dana strona bardziej odpowiada zapytaniu użytkownika, jest niżej umieszczana niż mniej odpowiadająca, ale należąca do Google. Po drugie zaś – poprzez wykorzystywanie treści prasowych w wynikach wyszukiwania i formę ich prezentacji dochodzi do efektu substytucyjności – użytkownik zaspokaja swoje potrzeby informacyjne, czytając tytuł i lidy np. w Google News, nie przechodząc na stronę źródłową. W tym zakresie amerykański koncern proponuje pewne rozwiązanie, ale jest to raczej pseudorozwiązanie. Wprawdzie pozwala się wydawcom na zablokowanie własnych treści za pomocą odpowiedniego robota.txt w taki sposób, by nie mogły one znaleźć się w Google News, ale – z punktu widzenia wydawców – nie zmienia to niczego, gdyż na pierwszym miejscu wyników wyszukiwania jest zawsze materiał z Google News, i to w dodatku opatrzony zdjęciem, obrazem, podczas gdy do innych wyników stosuje się kryterium relewantności i zamieszcza się je bez zdjęcia. Tym samym są one znacznie mniej atrakcyjne dla użytkownika, a zatem treści wydawców, którzy zablokowaliby usługę Google News, byłyby rzadziej „klikane”, co – wobec coraz większego inwestowania i przenoszenia swoich modeli biznesowych do sieci w celu sprostania zapotrzebowaniu konsumentów będących czytelnikami – oznaczałoby wymierne straty.

– Jakie są oczekiwania co do rozstrzygnięć tego problemu i kiedy można się ich spodziewać?

– Dotychczas Google zaprezentował w sumie trzy wersje poprawek. Dwie pierwsze zostały odrzucone przez komisję. Trzecia natomiast – zgłoszona pod koniec stycznia zgodnie z wypowiedzią komisarza ds. konkurencji – miałaby rzekomo być zadowalająca i stanowić podstawę do zawarcia ugody. Wydawcy dokonali szczegółowej analizy przedłożonych propozycji. Niestety, wnioski z badania potwierdziły dotychczasowe obawy i doświadczenia w zakresie postępowania tego amerykańskiego giganta internetowego. Nowe propozycje – tak jak wcześniejsze – nie tylko nie czynią zadość określonym przez KE czterem obszarom zastrzeżeń, ale wręcz przeciwnie – wzmacniają jeszcze bardziej „monopolistyczną” pozycję Google.

Pomimo poważnych zastrzeżeń co do efektywności trzech propozycji wiceprzewodniczący Almunia naciska na innych członków KE (liczy się większość głosów), aby zgodzili się na tę propozycję i podpisali ugodę, która zakończyłaby całe postępowanie. Do tej pory jednak komisja nie podjęła takiej decyzji – istnieje także grupa komisarzy, która wyraźnie sprzeciwiła się działaniom prowadzonym przez komisarza ds. konkurencji.

Sprawa jest skomplikowana, dlatego opowiadamy się za rozważnym podjęciem decyzji przez komisarzy – przyjęcie ugody w zaproponowanej formie będzie miało katastrofalne skutki dla całej gospodarki, gdyż zalegalizuje monopolistyczne praktyki Google.

Wobec już trzykrotnie złożonych „zobowiązań”, które są nieadekwatne i praktycznie w niczym nie poprawią sytuacji, postępowanie powinno zmienić swój charakter – wstępne powinno zostać zakończone, by wszcząć właściwe postępowanie antymonopolowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski