MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Górą rimejki

Redakcja
Technika telewizyjna idzie szybko naprzód i to, co niedawno wydawało się niemożliwością dziś staje się łatwizną. Oczyszczone nagrania brzmią lepiej niż za swych najlepszych lat, kolorowanie czarno-białych filmów stało się normą. Nie stwarza większych problemów dodawanie dźwięku do arcydzieł niemego kina, możliwe jest nawet nakręcenie nowych filmów z udziałem dawno zmarłych bohaterów. I tu widzę ogromne szanse przed naszą telewizją.

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Od lat ubolewa się, że nie ma nowych obrazów na miarę przygód pancernych i Klossa, komedii Barei, a ich powtarzanie albo mąci ludziom w głowach albo wymaga słowa wstępnego.
Tymczasem istnieją już możliwości komputerowego poprawienia, czy w zasadzie nagrania na nowo dawnych dzieł. I to bez kosztów na aktorów, operatorów czy oryginalnych scenarzystów.
Łatwo wyobrazić sobie Kapitana Klossa jako agenta MI-6, który przewerbował Stirlitza i razem demaskują agenta GRU Brunnera, zmieniając losy II wojny światowej. Czterej pancerni odbyliby swój szlak z generałem Andersem (Szarik byłby pierwszym psem na Monte Cassino). Wyjście z "Kanału" nastąpiłoby 4 czerwca 1989 roku, a genialny Roman Wilhelmi w roli Nikodema Dyzmy zostałby nie tylko premierem, ale nawet prezydentem w III RP.
Podobnie nie trzeba by kręcić nowego "Janosika" mogąc uzyskać nową poprawioną wersję z Markiem Perepeczko - przy pomocy technik wirtualnych zrobiłoby się z większym rozmachem "Krzyżaków" (oczywiście w duchu polsko-niemieckiego pojednania) i "Potop" implantując w miejsce trudnej do oglądania Braunek - Penelopę Cruz. Hiciorem mogłaby się okazać "Lalka" sklejona z dwóch wersji. Odpowiednie programy komputerowe zmieniłyby wymowę "Pokolenia", "Pamiątki z Celulozy" "Kolumbów" czy "Piątki z ulicy Barskiej" na obrazy antykomunistyczne. "Popiół i diament" kończyłby się happy endem - Maciek Chełmicki prysnąłby na Zachód, a Szczukę stracili właśni towarzysze w trakcie rozgrywek frakcyjnych.
Nie zmieniłoby się tylko "Zezowate szczęście", tyle że Bogumił Kobiela zagrałby pośmiertnie Piszczyka we wszystkich następnych filmach z tego cyklu.
I w zasadzie nie można by tylko nic zrobić ze Starszymi Panami. Nie ze względów technicznych - z biedą udałoby się znaleźć jeszcze sztab tekściarzy i kompozytorów mogących zastąpić wspaniały tandem Wasowski-Przybora. O wiele trudniej byłoby znaleźć publiczność gotową docenić dowcip, finezję i absurdalne poczucie humoru tak dalekie od "młodych kabaretów" i Szymona Majewskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski