Kibice na Błoniach śpiewali "Polacy, gramy do końca!"... FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Wczoraj w strefie Fun Kraków z biało-czerwonymi było około 10 tys. kibiców. Większość, po mało satysfakcjonującym remisie z Grecją, wierzyła, że z Rosją podopieczni Franciszka Smudy odniosą upragnione zwycięstwo.
Gorący doping kibiców w Krakowie [ZDJĘCIA] >>- Wygramy 2:0! Wszyscy zachwycają się grą Rosji, ale my już w meczu z Grecją pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę. Wtedy nie do końca się udało, ale teraz będzie lepiej - mówił z przekonaniem Tomasz Nowacki, kibic z Wadowic.
- Z silniejszym przeciwnikiem zagramy zdecydowanie skuteczniej. Nasi będą bardziej zmotywowani i nie dadzą się ograć - dodał Marcin Wilczyński z Krakowa.
Duża część kibiców przyszła wczoraj na Błonia już przed godz. 18, by obserwować pojedynek grupowych rywali Polaków - reprezentacji Czech i Grecji. Sympatie większości były po stronie naszych południowych sąsiadów. - Dzięki zwycięstwu Czechów zachowamy szansę na awans do ćwierćfinału, nawet jeśli przegramy z Rosjanami - kalkulował Rafał Marecki z Rzeszowa.
Zobacz ZDJĘCIA z meczu Polska - Rosja >>Scenariusza zakładającego porażkę w krakowskiej strefie kibica nikt jednak nie brał pod uwagę. - Trzeba być optymistą i wierzyć w zwycięstwo! Gramy na wielkim turnieju i musimy kibicować naszym, a nie ciągle narzekać, że nam się nie uda, bo inni mają silniejszy skład, lepszą formę i bardziej fachowego trenera - podkreślał krakowianin Kuba Rafalski.
Wiary kibiców nie były w stanie ugasić ani deszcz, ani stracona bramka. Kiedy Polacy schodzili na przerwę przegrywając 0:1, jeden z kibiców przekonywał: - Jeszcze się podniesiemy. W drugiej połowie nie będziemy mieć nic do stracenia, więc rzucimy się na nich i na pewno coś strzelimy.
Do końca meczu panowała gorąca atmosfera, kibice śpiewali "Polacy, gramy do końca!" oraz "Jeszcze jeden!". Euforia sięgnęła zenitu w ostatnich minutach meczu. Nikogo na Błoniach nie martwił remis z Rosją.
MACIEJ PIETRZYK, (PRO)
Wczoraj w Krakowie niewiele osób dawało choćby cień szans na zwycięstwo Polaków. Czytaj dalej...Brak wiary w wygraną
Przed pierwszym gwizdkiem wczoraj w Krakowie niewiele osób dawało choćby cień szans na zwycięstwo naszej reprezentacji.
- Jestem święcie przekonany, że Rosjanie zmiażdżą naszych piłkarzy. O wyniku lepiej nawet nie myśleć, ważne, żeby nasi strzelili choćby honorowego gola - komentował na Rynku Głównym krakowianin Michał Śliwa. Podobnego zdania byli zarówno przechodnie, turyści jak i goście pubów, barów i restauracji. - Nie wierzę w wygraną, ale mam minimalną nadzieję. Im wyższym wynikiem udałoby się Polakom wygrać, tym bardziej będę zaskoczona. Cieszyć będzie można się również z remisu - mówiła Agnieszka Gajdek, kibicka z Podkarpacia.
Czarne scenariusze wieszczyły w większości kobiety, które nie dawały naszej repre- zentacji najmniejszych szans na awans. - Przez pierwsze piętnaście minut nic się nie wydarzy. Rosjanie uszanują nas jako gospodarzy. Później kilka szybkich akcji i będzie cztery do zera. Meczu ze złości zapewne nie obejrzę do końca - przewidywała Dominika Bem.
Mimo udzielającego się sceptycyzmu w centrum miasta można było trafić na osoby, które uwierzyły w zwycięstwo w ostatniej chwili. - Jestem sceptykiem i nigdy nie kibicuję. Jednak wczoraj przejeżdżałem obok strefy kibica i atmosfera mistrzostw mi się udzieliła. Pobiegłem kupić koszulkę i dziś będę krzyczał najgłośniej z całego tłumu. Rosjanie są silni, ale wierzę, że w Polakach po wyjściu na murawę obudzi się husarski duch - mówił Marcin Dryja.
Spotkana w rejonie Sukiennic studentka turystyki ostro oceniła pesymistów. - Kibicowanie to sprawa honoru. Musimy być z piłkarzami do końca bez względu na wynik. Ludzie, którzy tylko krytykują, są fałszywymi patriotami. Jesteśmy obłudnym narodem, który kibicuje swoim sportowcom tylko gdy są na szczycie - oceniała Katarzyna Spicha. Dodawała, że jeśli mistrzami Europy nie zostaną Polacy, tytuł należy się Hiszpanom.
- Do boju Polska! Moja dziewczyna powiedziała mi, że tak mam dzisiaj śpiewać i koniec. Chociaż uważam, że nasz doping nie wystarczy, Rosyjska drużyna jest w lepszej formie - mówił Marco Ferrari z Włoch.
Wśród krakowian byli też tacy, którzy nie zasiedli przed telewizorami, by dopingować naszych. - Gdyby w Krakowie ktoś zorganizował demonstrację przeciwko Euro, pierwszy bym się przyłączył. Kraj, który ma tak poważne problemy w kwestiach społecznych, nie powinien był zabierać się za organizację mistrzostw. Wydano miliony na stadiony i strefy kibica, a zamyka się szkoły. Zyski z tej imprezy sportowej nie będą tak duże, jak się spodziewano - mówił Filip Jaworski, student socjologii. Dodał, że chcąc rozpatrywać Euro, należy wyraźnie oddzielić aspekt sportowy od społecznego.
MARCIN WARSZAWSKI, (PRO)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?