Polskie monety...
Denar z czasów Bolesława Chrobrego, związany ze zjazdem gnieźnieńskim, jedyny obecnie znany egzemplarz tej monety, pierwsza złota moneta polska – floren wybity za panowania Władysława Łokietka, a także największa złota moneta w Polsce i jedna z największych w Europie, czyli 100 dukatów Zygmunta III Wazy. Ta ostatnia waży aż 348 gramów, a w czasach, gdy została wybita, można było za nią kupić około 50 wołów. Dziś też jest sporo warta – jeden z oryginałów dukatów króla Wazy w 2008 roku sprzedano na aukcji w Nowym Jorku za – bagatela! – 1,38 mln dolarów.
To trzy monety – legendy znajdujące się w polskich zbiorach. Takich egzemplarzy jest na świecie zaledwie kilka. Teraz te i inne cenne numizmaty można zobaczyć w Europejskim Centrum Numizmatyki Polskiej, oddziale Muzeum Narodowego w Krakowie. W sumie, na wystawie stałej, prezentowanych jest ponad 2,5 tys. obiektów.
Trzon kolekcji monet i medali stanowią zbiory hr. Eme-ryka Hutten-Czapskiego. Jego kolekcja to największy na świecie zbiór polskich numizmatów. Ale ich właściciel gromadził też m.in. grafiki, rzemiosło, militaria, książki, mapy.
Kiedy w 1894 r. Czapski przeniósł się do Krakowa, przywiózł ze sobą podobno cztery wagony wypełnione eksponatami. Kupił XIX-wieczny pałac przy dzisiejszej ul. Piłsudskiego, wybudowany w latach osiemdziesiątych XIX w. Zaprojektował go Antoni Siedlak dla Huberta Krasińskiego, lekarza i działacza społecznego, który z Warszawy przeniósł się do Krakowa. Po jego śmierci Hutten-Czapski kupił budynek i kazał dobudować do niego pawilon według projektu Tadeusza Stryjeńskiego. To w nim złożył kolekcję numizma- tów. Na elewacji umieszczo- ny został następujący na- pis: „Monumentis Patriae naufragio ereptis” (czyli „Pamiątkom ojczystym ocalonym z burzy dziejowej”).
Hrabia marzył, by swoją kolekcją pochwalić się szerszej publiczności. Ale tej chwili nie doczekał. Jego życzenie spełniła żona: w 1903 r. zdecydowała się przekazać kolekcję narodowi. Dziś opiekunem tego cennego zbioru jest Muzeum Narodowe.
Obecnie pałacowe wnętrza odzyskały dawny blask. Zachowały się m.in. dawne gabloty ekspozycyjne, regały w bibliotece, a nawet kasy pancerne z czasów Emeryka Hutten- -Czapskiego.
– To przegląd mennictwa polskiego od jego początków aż po rok 1939. To data symboliczna, bo po wybuchu II wojny światowej muzeum zamknięto. I od tamtej pory już nie było stałej wystawy numizmatów w Muzeum Narodowym w Krakowie____– tłumaczy Mateusz Woźniak z Europejskiego Centrum Numizmatyki Polskiej.
Mateusz Woźniak zdradza, że jego największym marzeniem – jeśli chodzi o powiększenie muzealnej kolekcji – jest odnalezienie zaginionego w XVIII wieku złotego dukata Aleksandra Jagiellończyka.
Symbolem nowego muzealnego oddziału jest chimera, którą można zobaczyć na ogrodzeniu pałacyku Czapskich. Rzeźbę tę autorstwa Henryka Kunzeka – o czym wie niewielu – Muzeum Narodowe w Krakowie dostało w 1909 r. od Towarzystwa Upiększania Krakowa w nagrodę za dekorację kwiatową pałacyku. Nagrodzie towarzyszyła dedykacja, by „chimera czuwała nad muzealnymi zbiorami”.
...europejskie obrazy
Słynne Madonny Katalońskie (najstarsza z połowy XII w.), „Adoracja Dzieciątka ze świętymi: Janem Chrzcicielem, Franciszkiem z Asyżu, Józefem i Katarzyną Aleksandryjską” Lo-renza Lotto, „Ukrzyżowanie” Paola Veneziano, „Pocałunek” Gustawa Vigelanda, „Merkury” Bertela Thorvaldsena, „Martwa natura z butelkami i fajką” Maurice’a de Vlamincka – to tylko niektóre ze skarbów, jakie kryją się nieopodal pałacyku Czapskich, w dawnym spichlerzu, w którym ulokowany został Ośrodek Kultury Europejskiej Europeum.
– To nie jest wykład z historii sztuki, prowadzenie widza za rękę według chronologii – zastrzega od razu Janusz Wałek z Muzeum Narodowego w Krakowie, który wspólnie z Dorotą Dec jest współautorem scenariusza wystawy.
Bo też nie było takiej możliwości. Obrazy i rzeźby z kręgu sztuki europejskiej, jakie znajdują się w zbiorach krakowskiej placówki, nie pozwalają na poprowadzenie wyczerpującej lekcji historii sztuki w tym zakresie. Jest tu kilka dzieł wybitnych, jak np. wspomniany de Vlaminck, to chyba najcenniejszy obraz awangardy I poł XX wieku w polskich zbiorach. Ale to za mało.
Niespecjalnie też takiemu wyczerpującemu wykładowi w duchu chronologii sprzyja wnętrze dawnego spichlerza.
– Musieliśmy znaleźć inny sposób na tę ekspozycję – tłumaczy Janusz Wałek.
Zaaranżowano więc tę galerię tak, jak dawniej prezentowano kolekcje prywatne w pałacach arystokratów, w których sztuka jest tym, co towarzyszy życiu. Stworzono rodzaj tzw. Kunstkammery. W dawnych czasach w takich właśnie gabinetach przechowywano dzieła sztuki, cenne przedmioty, ale i np. minerały. Były to miejsca ciasne, przeładowane obiektami. Tak samo, jeszcze w XIX wieku, prezentowano obrazy. Na ścianach, jeden przy drugim, nie zwracając uwagi na tematykę. Te okoliczności sprawiają, że nie ma jednej, obowiązującej ścieżki zwiedzania. Każdy na własną rękę może odkrywać dzieła sztuki i związki między nimi.
Wybrano wariant najlepszy z możliwych – stworzono interesującą opowieść o sztuce, w której na małej przestrzeni sąsiadują ze sobą dzieła czasem odległe od siebie setki lat. To pokazuje, jak trwale wpisują się w sztukę pewne motywy, ale też jak rodził się pejzaż czy martwa natura. Czyli jak kształtowała się znana nam historia sztuki. To dlatego właśnie obok „Martwej natury z serem i melonem” z I połowy XVII wieku, namalowanej przez nieokreślonego artystę, powieszono tę z XX stulecia (znów ten de Vlaminck!). Dalej staniemy oko w oko z Europejczykami – tymi od XVII wieku. Dostrzeżemy tu koronki i kryzy, ale także krawat. Dzięki temu oglądamy, jak zmieniła się moda, sposoby zachowania, obyczaje. I to chyba największa wartość wystawy w Europeum.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?