Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Góralski charakter, romantyczna dusza

Redakcja
20-letni Michał Kliber po zwycięskim meczu Beskidu w Libiążu schodził z boiska ze łzami w oczach. Były one wynikiem nie tylko radości, ale także bólu, jaki towarzyszył mu niemal od początku pojedynku.

Michał Kliber (z prawej) w zwycięskim meczu dla Beskidu w Libiążu w walce o piłkę z Jakubem Snadnym. Z każdym starciem ból w nodze andrychowianina stale się nasilał. Fot. Grzegorz Sroka

MICHAŁ KLIBER. Był cichym bohaterem Beskidu Andrychów w jego zwycięskim meczu w Libiążu nad wiceliderującą Janiną (2-0)

Andrychowski obrońca cieszył się na wizytę na stadionie wicelidera. Był to jego pierwszy mecz po kontuzji. - Niestety, spotkanie jeszcze dobrze się nie zaczęło, a dostałem w kostkę w prawej nodze, więc po raz pierwszy przeszył mnie ból - opowiada zawodnik. - Rywale chyba wiedzieli o moim urazie, bo każda kolejna interwencja kończyła się podrażnieniem wrażliwego miejsca. To naturalne, że z każdą udaną interwencją ból narastał. Najtrudniejszy okres przyszedł po 60 minucie, kiedy ból stawał się nie do zniesienia. Przez chwilę w głowie zaświtała mi myśl, żeby zejść. Jednak powiedziałem sobie, że muszę wytrwać do końca, dla drużyny, bo przecież nie zostawię jej w trudnym momencie. Kłopoty zdrowotne wykluczyły z gry innych obrońców, że wymienię Artura Czarnika, Dawida Panka czy Pawła Zalewskiego.

To był prawdziwie heroiczny czyn młodego chłopca, mającego w sobie coś postawy bohatera romantycznego, potrafiącego znosić cierpienie dla wyższych idei. Jednak do podjęcia się takich wyrzeczeń trzeba mieć charakter. - Może dlatego, że jestem góralem z Jasienicy - śmieje się zawodnik. - To właśnie w rodzinnym Drzewiarzu, jako 10-letni chłopiec, zacząłem uganiać się za piłką. Potem trafiłem do Podbeskidzia Bielsko-Biała. W drużynie rezerwowej grałem już kiedyś mecz w wybitym obojczykiem, tak więc ból w trackie zawodów nie jest mi obcy. Andrychowski przypadek jest zatem drugim mojej drogi przez mękę. Jednak w Libiążu na boisku działo się tak wiele, że nie miałem czasu nad myśleniem o bólu. Dał o sobie znać po ostatnim gwizdku sędziego, ale satysfakcja z pokonania wicelidera i - to na jego stadionie - była w stanie mi zrekompensować wszystko. Wiosenny debiut zatem mi się udał. Czy warto było ryzykować zdrowiem? Na boisku często górę biorą emocje. Zaraz po meczu uraz stawu skokowego wyglądał groźnie. Jednak dwa dni później byłem na treningu, ale oczywiście tylko na odnowie biologicznej. Myślę, że dwa tygodnie wystarczą, bym wrócił do gry.

To jest drugi sezon w seniorach chłopca z rodem z Jasienicy. - Poprzedni sezon zaliczyłem w rezerwach Podbeskidzia Bielsko-Biała, z którymi awansowałem do IV ligi, więc działacze bielskiego klubu, w trosce o mój rozwój, wypożyczyli mnie do Beskidu, który występuje przecież klasę wyżej. Bardzo dobrze czuję się w Andrychowie - podkreśla zawodnik.

Zawsze był obrońcą. - Być może trenerzy uznali, że choć jestem na piłkarskim dorobku, to "czytam" grę i dlatego ustawiają mnie na stoperze - podkreśla Michał Kliber. - Grywałem też na bocznej obronie. W Podbeskidziu moim partnerem na stoperze był Paweł Baranowski, który obecnie jest zawodnikiem OKS Olsztyn.

Młody obrońca ma na swoim kocie dwa gole, zdobyte jesienią. - Udało mi się przesądzić o naszej wygranej w Stąporkowie 1-0, z którym rewanż graliśmy w minioną sobotę, bo w pierwszej rundzie wszedłem w pole karne po zagraniu z wolnego trenera Kmiecia - przypomina Michał Kliber. - Druga bramka nie dała mi już takiej satysfakcji, bo trafiłem w przegranym przez nas meczu w Myślenicach 2-8. Mnie przypadło w udziale ustalenie wyniku spotkania.
Na razie nie myśli o przyszłości. Czas jej planowania przyjdzie po zakończeniu sezonu.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski