Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Agnieszka Kaczmarczyk z przedszkola Chatka Misia Uszatka to najlepsza pani przedszkolanka!

Halina Gajda
Halina Gajda
Pani Agnieszka w pracy z dziećmi ma sporo dystansu do siebie. Czasem ubiera strój czarodziejki, czasem rudą perukę albo wianek z kwiatów. Robi tak, bo uważa, że w pracy z dziećmi trzeba myśleć przede wszystkim o nich - mają być radosne i szczęśliwe
Pani Agnieszka w pracy z dziećmi ma sporo dystansu do siebie. Czasem ubiera strój czarodziejki, czasem rudą perukę albo wianek z kwiatów. Robi tak, bo uważa, że w pracy z dziećmi trzeba myśleć przede wszystkim o nich - mają być radosne i szczęśliwe fot.archiwum
Agnieszka Kaczmarczyk, dyrektorka Niepublicznego Przedszkola Towarzystwa Przyjaciół Dzieci Chatka Misia Uszatka w Gorlicach zwyciężyła w plebiscycie Przedszkole na Medal w kategorii Nauczycielka Przedszkola Roku. Okazało się, że ma za sobą nie tylko obecnych maluchów, ale pozostała również w serdecznej pamięci tych, którzy przedszkolną teczkę z rysunkami zamienili na szkolny tornister. Z dziećmi dogadywała się… od dziecka. Potrafi znaleźć panaceum na wszystkie dziecięce smutki i smuteczki.

Agnieszka Kaczmarczyk z dziećmi pracuje od trzynastu lat. Czasem jest dla nich powierniczką małych tajemnic, czasem przytula po babcinemu, a czasem musi wejść w rolę taty, który wymyśla najbardziej szalone zabawy.
Ma przy tym sporo dystansu do siebie. Jak trzeba, przychodzi do pracy w kolorowych getrach i dwóch różnych skarpetkach, czasem przebiera się w strój czarodziejki, ubiera kwietny wianek na głowę albo ogniście rudą perukę. Wszystko z myślą o dobrej zabawie dzieci.

Pierwsza zasada: dziecka zbywać nie wolno

Dzieciom, ile by nie miały lat, nie wolno wciskać głupot. One nie dadzą się oszukać, zwieźć. Wcześniej czy później, odkryją, że zbyło ich pytania, doskonale za to potrafią wypunktować - opowiada o swojej pracy.
Bywa, że pytania dzieci wprawiają ją w osłupienie. Ostatecznie wiedza, ile pierścieni ma Saturn, albo po czym rozpoznać i odróżnić kosmitę od kosmonauty, nie jest potrzebna na co dzień.

- Jeśli nie wiem jak odpowiedzieć albo po prostu nie znam odpowiedzi, mówię o tym. Proszę o czas na przygotowanie się, sprawdzenie - dodaje.

Terminu dotrzymuje - umowa z maluchem jest tak samo wiążąca i poważna, jak z prezesem międzynarodowej korporacji. A praca? Cóż. Kariera zawodowa pani Agnieszki była w zasadzie przesądzona od najmłodszych lat. W pewnym sensie zadbała o to ciocia, dzisiaj emerytowana nauczycielka. Trochę z opowieści, trochę z obserwacji, mała Agnieszka wciągnęła się w dziecięcy świat, ale z nieco innej perspektywy: lubiła wymyślać wspólne zabawy, kreować dziecięce rozrywki, szukać wspólnych dla wszystkich zainteresowań. Nad wyborem kierunku nie zastanawiała się długo, nie szukała, nie spekulowała, tu czy tam.
- Poszłam na studia - opowiada. - Pierwszym sitem były praktyki w przedszkolach. Wtedy wszystko wychodzi na jaw, staje się czytelne: czy człowiek naprawdę nadaje się do tej pracy, czy tylko tak mu się wydaje - dodaje z mocą.

Test przeszła jak najbardziej pozytywnie.

Codzienna praca, czyli jak ich nie zanudzić

Był 2005 rok, najpewniej wrzesień, przedszkole w Stróżach - pierwsza praca młodej magistrantki. Z jednej strony lekkie klekotanie w sercu, z drugiej myśl: w końcu tego chciałam. Wcześniej godziny spędzone nad przygotowaniem się do pierwszych zajęć. Wszystko, żeby tylko dzieci nie zanudzić, skupić uwagę, czymś zainteresować.

- Pamiętam, że miałam dwie kartonowe postaci: dziewczynki i chłopca z wyciętymi otworami na oczy, nos czy buzię - wspomina. - Dzieci kryły się za którąś z postaci, a reszta miała odgadnąć, kto to jest - dodaje.

W pracy postawiła na hasło „tylko-nie-nuda”. Zaprasza do przedszkola, a to ratownika medycznego, a to strażaka czy policjanta. Wcześniej opowiada dzieciom o specyfice pracy gościa, reszta idzie swoim rytmem. Jest jeszcze jedna ważna sprawa, która wyróżnia Chatkę Misia Uszatka. Otóż jest to empatia i uczenie zrozumienia, że świat wokół może ich czasem zaskoczyć, nie wszyscy są piękni, są ludzie chorzy. I nawet kiedy coś bardzo się nie podoba, ktoś wygląda inaczej - nigdy nie wolno robić z tego powodu przykrości, wyśmiewać.

- Dlatego moje maluchy cieszą się, gdy mogą pomóc - chwali się pani Agnieszka. - Obojętnie czy chodzi o zbiórkę karmy dla zwierząt w schronisku, zakrętek czy upieczenie ciasta na festyn - wylicza. - Dopytują potem o losy zwierzaków, chorej osoby - dodaje.

Dzieci, jak dorośli, też miewają dni, gdy dokucza im niekorzystny biomet. Bywa, że przedszkolny próg przekracza chmura gradowa, jesienna zaduma albo zimowa zawierucha. Wtedy cała nadzieja w pani przedszkolance. W takich chwilach próba łaskotania, poklepywania po ramieniu, czy morały nic nie dają.

- Mam swoje sposoby - zdradza pani Agnieszka. - Na widok chmurnej dziewczynki, otwieram oczy ze zdumienia i mówię: Kasiu, jak ty dzisiaj ładnie wyglądasz - dodaje szczegóły.

Chłopcom napomyka coś o superbohaterach i sprawa kiepskiego humoru jest od ręki rozwiązana.

Akumulatory ładuje na działkowym hamaku

Pytam: czy przedszkolne dni są do siebie podobne? Pani Agnieszka chwilę się zastanawia.
- Jeśli mierzyć stopniem plam z kleju czy farb, które mam na sobie, to rzeczywiście, można by powiedzieć, że są podobne - śmieje się. - Poważnie jednak mówiąc to nie, przedszkolne dni nie są do siebie podobne, bo każdy jest dla dzieci odkryciem czegoś nowego. Tak samo jest z nami - dodaje.

W zasadzie nie ma dnia, by nie szukała, przeglądała podręczników, czasopism, stron internetowych w poszukiwaniu pomysł, a czasem po prostu inspiracji na kolejne zajęcia z dziećmi. Nie uważa się też za jakąś przedszkolną siłaczkę. Też ma gorsze dni, gdy emocji i zmęczenia jest o wiele za dużo. Baterie ładuje na działce. Może nie tak od razu przy pieleniu buraczków, ale różnych kwiatków, krzewów czy choćby malin - jak najbardziej. A gdy potrzebuje takiego konkretnego doładowania akumulatorów - spędza popołudnie na hamaku rozwieszonym między drzewami.

Dzieci są spostrzegawcze - od razu wyłapią gorszy nastrój, a na to nie można sobie pozwolić. Przecież to ona ma być ostoją spokoju i dobrego nastroju, a nie odwrotnie.

- Humorystycznie można powiedzieć, że nawet jakość makijażu jest przez nie oceniana, nie wspominając o biżuterii czy stroju. Nie raz zdarzyło mi się, że któraś dziewczynka przyszła do mnie z komplementem: jakie ładne kolczyki albo jak pani ma ładnie oko wymalowane. - dodaje.

- Na szczęście, nie było sytuacji, żebym usłyszała coś odwrotnego, w stylu: ale brzydka sukienka - śmieje się.

ZOBACZ KONIECZNIE:

Polub nas na Facebooku i bądź zawsze na bieżąco!

Gazeta Gorlicka

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gorlice. Agnieszka Kaczmarczyk z przedszkola Chatka Misia Uszatka to najlepsza pani przedszkolanka! - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski