Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Akcja policji była porażką!

Agnieszka Nigbor-Chmura
Alicja Zawilińska-Janik, mama dziewięciolatka i Zofia Wojnarska, babcia siedmiolatki i czterolatka do dzisiaj nie mogą dojść do siebie po tym, jak w minioną sobotę, odpoczywając z dziećmi i wnukami w parku miejskim, nagle znalazły się w grupie agresywnych kibiców.

- W parku było spokojnie. Gdyby było inaczej, nie weszłabym tam, tym bardziej że pod opieką miałam jeszcze dwoje innych dzieci. Nieprzyjemnie i niebezpiecznie zaczęło się, gdy kordon policji ruszył na kibiców i wepchnął ich do parku, wprost na plac zabaw - mówi pani Janik.

Policjanci nie ostrzegali, a potem odjechali

Gdy pani Janik wchodziła z dziećmi do miejskiego zieleńca od strony ul. Sienkiewicza, przechodziła obok radiowozu.

- Drzwi auta były uchylone, mundurowi siedzieli w środku. Dzieci nawet żartowały, że ukłonią się panom policjantom - opowiada. Podobnie sytuację relacjonuje Zofia Wojnarska, która przyszła na spacer z wnukami: - Nie wiedziałam, że odbywa się mecz. Policyjny radiowóz też nie obudził mojej czujności. W końcu policjanci na patrolu w parku to częsty widok - opowiada.

Czytaj najnowsze informacje z Gorlic i okolic

Dzisiaj obydwie panie, ale też inni przebywający w tym czasie w parku gorliczanie, mają żal przede wszystkim o to, że służbom nie przyszło do głowy, by ostrzec o możliwym zagrożeniu: - Gdyby policjanci choć zasugerowali, że może być niebezpiecznie, nie wprowadziłabym tam dzieci, a tak były świadkami starcia policji i kibiców, wyzwisk, wulgaryzmów i po prostu się przestraszyły - opowiada pani Alicja.

Płaczące dzieci trzeba było z parku jak najszybciej wyprowadzić. - Było nas kilkoro opiekunów, więc uznałyśmy, że w grupie będzie bezpieczniej. Razem zaczęłyśmy zmierzać w kierunku ul. Sienkiewicza - tłumaczy Alicja Zawilińska-Janik.

Na wsparcie ze strony policji liczyć jednak nie mogły, bo dwa obecne w parku radiowozy odjechały, zostawiając kilkadziesiąt metrów za sobą zdenerwowanych rodziców i płaczące dzieci.

Na trzech zatrzymaniach się nie skończy

Grzegorz Szczepanek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach nie mówi wprost, że wepchnięcie kibiców do parku było słabym punktem sobotniego zabezpieczenia policyjnego. - Nieszczęśliwie się stało, że kibice tam trafili. Na przyszłość planujemy inaczej rozegrać działania w tym miejscu - deklaruje.

Jak się okazuje, na początku spotkania park zabezpieczała uzbrojona drużyna, ale tę trzeba było wycofać, gdy istniało zagrożenie, że kibice zaczną skakać z mostu do rzeki.

Rzecznik zapewnia też, że na trzech zatrzymanych kibicach się nie skończy. - Nasi ludzie mieli ze sobą cztery kamery i nagrywali cały przebieg zdarzenia. To dopiero początek naszych działań. Może się okazać, że po przeanalizowaniu materiału dowodowego i zidentyfikowaniu kibiców, dojdzie do kolejnych zatrzymań. Tak było po poprzednim meczu z Tarnovią, gdzie wobec 20 osób prowadzone były postępowania.

O wycofaniu się policjantów w radiowozach zdecydował natomiast dowodzący akcją, który widział, że cała agresja kibiców skupia się na policji i jej obecność może tam tylko zaszkodzić.

- Na moście cały czas był nasz oddział, który wkroczyłby w razie potrzeby - dodaje.

O zdanie dotyczące organizacji meczu Glinika z Tarnovią poprosiliśmy Zbigniewa Augustyna, prezesa Podokręgu Piłki Nożnej w Gorlicach.

O tym, co wydarzyło się przy stadionie i w parku, dowiedziałem się z wtorkowej gazety. Nie było mnie tam, ale z doświadczenia wiem, że czasem zbyt zdecydowana postawa policji może sprowokować i wywołać agresję. Oczywiście nie bronię kibiców, ale czy interwencja mundurowych musiała być tak ostra? Poza tym uważam, że źle się stało, iż kibice nie zostali wpuszczeni na stadion. Przecież jest tam specjalna klatka, jak my to mówimy dla niepokornych. Zapewnia bezpieczeństwo wszystkim widzom. Na zamkniętym terenie pewnie łatwiej jest też pracować służbom dbającym o porządek i bezpieczeństwo, a tak doszło do niepotrzebnych przepychanek. Choć pewnie kibice i policjanci szybko o tym zapomną, to małe dzieci zwyczajnie się wystraszyły. Nie dziwię się, że rodzice poczuli zagrożenie. Brak zgody na wpuszczenie kibiców na boisko było dla mnie odepchnięciem odsunięciem organizatora od siebie.

Kibice poza stadionem to pomyłka - mówią zgodnie rodzice i opiekunowie dzieci

Rozmowa
Kibice nie weszli na stadion, bo obiekt nie jest przystosowany do organizacji imprez podwyższonego ryzyka
Waldemar Ziółkowski, prezes Zarządu GKS Glinik mówi o kuluarach sobotniego spotkania Tarnovii z Glinikiem.

- Kto podjął decyzję o tym, że mecz Glinika z Tarnovią ma się odbyć bez udziału kibiców?

Zdecydował o tym cały Zarząd klubu, Powiadomiliśmy o tym fakcie Okręgowy Związek Piłki Nożnej w Krakowie oraz policję. Działania takie podyktowane zostały kwestiami bezpieczeństwa oraz naszymi poprzednimi doświadczeniami przy organizacji zawodów tych drużyn, bowiem przecież od dawna wiadomo, że kibice Glinika i Tarnovii to środowiska zwaśnione. Chcieliśmy więc, aby stadion był bezpiecznym miejscem rywalizacji sportowej, a nie areną konfliktu zwaśnionych kibiców.

- Teraz na stadionie mieliście spokój, ale już poza nim przyjemnie nie było...

Kiedy doszło do starcia kibiców z policją, byłem w szatni klubu. Sytuację znam tylko z relacji osób trzecich i wiem jedynie, że po meczu piłkarze Glinika podeszli do bramy, za którą na moście stali kibice. Chcieli im podziękować za obecność i za wsparcie, mimo że na stadion wejść nie mogli. Wtedy miało dojść do utarczek słownych i innych incydentów z policją, których niestety nie widziałem.

- Nie uważa Pan, że wystawienie kibiców poza stadion to uciekanie od odpowiedzialności?

Wręcz przeciwnie. Nie o uciekanie od odpowiedzialności tutaj tak naprawdę chodzi, ale o fakt, że stadion, na którym klub rozgrywa mecze, nie ma możliwości monitorowania przebiegu zawodów sportowych. Ten monitoring jest konieczny przy organizacji np. meczów podwyższonego ryzyka, czyli takich jak np. Glinika z Tarnovią.

- Czyli lepiej zostawić ludzi za bramą i stworzyć zagrożenie w parku, w mieście?

By móc organizować takie spotkania piłkarskie z udziałem skonfliktowanych kibiców jak w przypadku Glinika i Tarnovi, musimy stworzyć odpowiednie warunki bezpieczeństwa na stadionie. Będziemy o tym na pewno rozmawiać z burmistrzem miasta. Będziemy dążyć do tego, by nawet podczas meczów czy to z Tarnovią, czy też Sandecją, kiedy istnieje ryzyko, że kibice mogą próbować zbyt dosadnie okazać swoją dezaprobatę wobec przeciwnej drużyny i jej fanklubu, na stadionie było spokojnie.

Gazeta Gorlicka

Posiedzenie Rady Miejskiej na rynku w Gorlicach

Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

WIDEO: Mówimy po krakosku - odcinek 1. Dlaczego wychodzimy na pole?

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
>>> Zobacz inne odcinki MÓWIMY PO KRAKOSKU

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gorlice. Akcja policji była porażką! - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski