Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Nie chodzi o czas, a o pokonanie 14 stacji Drogi Krzyżowej, żeby móc zmienić życie

Halina Gajda
Halina Gajda
fot.archiwum
23 marca gorliczanie wyruszą sprzed kościoła św. Andrzeja Boboli w Ekstremalną Drogę Krzyżową. Hasłem tegorocznej jest Droga Pięknego Życia. Przy czternastu stacjach będą rozważać nie tylko Mękę Pańską, ale również własne życie, słabości. Będzie też czas, by pomyśleć, co można w nim zmienić.

Będą szli w milczeniu i ciemnościach. Czasem po kostki w błocie, w wielu miejscach - może jeszcze w śniegu. Kilkadziesiąt kilometrów. Każdy ze swoim prywatnym krzyżem. Małym, większym. Zawsze ważnym. Tegoroczna Ekstremalna Droga Krzyżowa wyruszy sprzed kościoła pod wezwaniem św. Andrzeja Boboli już 23 marca.
Anna Kurylak, gorliczanka, liderka rejonu EDK, gdy opowiada o idei Ekstremalnej Drogi Krzyżowej, rozpromienia się. - Nie ważne są kilometry wypisane na plakatach - przekonuje.

Życie samo się nie zmieni, podejmij wyzwanie EDK!

Nikt nie będzie pytał, czy chodzimy do kościoła, codziennie się modlimy, w co wierzymy. Można w nic nie wierzyć, a iść, by przekonać się o swojej sile albo o swoich słabościach.
- Ekstremalna Droga Krzyżowa jest wyzwaniem dla tych, którzy szukają nowego pomysłu na siebie - dodaje liderka.
I jeszcze tak mówi: ważne jest to, co się niesie w sercu i głowie. I można z tym przejść tyle, co za granicę miasta, a potem wrócić do domu. EKD nie jest przygodą ani sportem, tylko drogą do wnętrza siebie.
Gorliczanie będą mieli do wyboru cztery trasy. Wszystkie zaczynają się i kończą w Gorlicach. Mają od 37 do 58 kilometrów. Gdy czyta się, którędy wiodą, skóra trochę cierpnie, a do głowy przychodzi jedna myśl: tylko dla wyczynowców. Coś w tym jest, bo tegoroczna edycja jest tak pomyślana, by było naprawdę ekstremalnie. Trasy będą dokładnie opisane na mapach, które dostaną uczestnicy, nie będzie jednak żadnych strzałek, wskazówek, znaków w terenie. Wyjątkiem będą miejsca szczególnie niebezpieczne, a tych jest naprawdę niewiele.

Najdłuższa ze wspomnianych, nazwana została Trasą św. Rity i wiedzie z Gorlic przez Siary, Owczary, Bartne, Wapienne, Dominikowice i dalej na Gorlicką Golgotę. Nikt nie będzie sprawdzał, ile osób wyszło na trasę, a ile wróciło, w jakim czasie ją pokonali, czy zawrócili zaraz na starcie, czy gdzieś po drodze. Jeśli ktoś uzna, że potrzebuje pomocy, może skorzystać z powszechnie znanych numerów alarmowych. Pomysłodawcy uznali bowiem, że EDK nie jest pielgrzymką, piknikiem, sposobem na miłe spędzenie czasu.
Jak mówi ks. Jacek Stryczek, pomysłodawca EDK, chodzi o wyjście poza strefę komfortu i porzucenie jej na rzecz wyzwania.
- Nocna wędrówka w trudnych warunkach, fizyczny i psychiczny wysiłek na granicy wytrzymałości, a czasem już poza nią, dają pątnikom doświadczenie przekroczenia siebie, swoich ograniczeń i przyzwyczajeń, a to prowadzi ich do prawdziwej, głębokiej zmiany - podkreśla.
Do tej pory, do liderki rejonu, zgłosiła się około stu chętnych. Pani Anna nie sądzi, by na tym się skończyło. Ma doświadczenie z minionych lat. Choćby z poprzedniej edycji, gdy wydało się, że skończy się na dwóch setkach pątników, a ostatecznie wyszło ich prawie sześciuset. Co więcej, wielu było takich, którzy przyjechali na nią ludzie z Krakowa, Rzeszowa czy Śląska. Choć mieli u siebie, swoje EDK, wybrali tą gorlicką.
- Tegoroczna EDK to lekcja wzięcia odpowiedzialności za siebie, na siebie - podsumowuje krótko.

Trzeba mieć intencję, to pomaga pokonać słabości

W tegoroczną trasę wybiera się gorliczanka Joanna Barszcz. Zastanawia się, czy nie podjąć wyzwania św. Rity. - Ten raz w roku, można to zrobić i nie nazwałabym tego poświęceniem - mówi z przekonaniem. - Wielkanoc, przygotowania do niej, obrzędy Wielkiego Tygodnia, rozważania, Gorzkie Żale dają mi wewnętrznie o wiele więcej, niż jakiekolwiek inne święto w roku - podkreśla dalej.
Pójdzie w ważnej dla niej intencji. Nie będzie sama, bo towarzyszył jej będzie mąż. - Myślę, że razem damy radę - uśmiecha się. - W końcu, między innymi na tym, polega małżeństwo - dodaje.
EDK ma w nogach Leopold Jamro. Dzisiaj 76-latek, czynny maratończyk. Wybrał wprawdzie najkrótszą trasę, co jednak nie oznacza, że najłatwiejszą. - Buty sobie wziąłem kiepskie, to mnie trochę nogi bolały, ale ogólnie, naprawdę było warto - przekonuje. Zastanawia się nad startem w tym roku.
- Sprawdzę trasy, może się zdecyduję - mówi tajemniczo.
Pątnikom wybierającym się na EDK, błogosławi ks. Stanisław Ruszel, proboszcz bazyliki.
- Warto podjąć trud i iść - przekonuje. - Pamiętajmy jednak, że nawet, wtedy gdy idziemy z jakąś szczególnie ważną dla nas intencją i w połowie trasy albo na którymkolwiek jej etapie poczujemy, że to kraniec naszych możliwości, odpuśćmy. Pan Bóg, nie będzie miał o to pretensji. Od samego dojścia, dużo ważniejsze jest, by w ogóle wyjść, spróbować, oddać wysiłek - przekonuje.

Posiedzenie Rady Miejskiej na rynku w Gorlicach

Tak kiedyś wyglądały Gorlice! [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

O zwycięstwie nie decyduje miejsce ani czas

Damian Budziak, sam o sobie mówi - jest testerem tras Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.
- Św. Rita? Może „straszyć”, ale tylko na papierze - przekonuje z uśmiechem. - Wbrew temu, jak to brzmi „57 kilometrów i prawie 1800 metrów przewyższeń”, to trasa biegnie doskonale oznaczonymi szlakami turystycznymi, a część - drogami. Tam naprawdę trzeba chcieć się zgubić - zapewnia.
Od samego tempa, ważniejsza dla niego jest intencja.
- To ona dodaje sił, by pokonywać kolejne kilometry - dodaje.
Nie chodzi o pokonanie trasy, a pokonanie czternastu stacji Drogi Krzyżowej. Wtedy przychodzi czas na refleksję, naprawdę głębokie rozważania, przemiany. I to jest najważniejsze. - Poza tym mogę zapewnić, że każdy zdrowy człowiek, nawet taki, który na co dzień siedzi za biurkiem i na pewno nie jest wyczynowcem, jest w stanie pokonać każdą z tras - dodaje.

W Drodze Krzyżowej na Golgotę nieśli cegły

W pamięci gorliczan jest inna droga krzyżowa. Może nie tak ekstremalna, jak u ks. Stryczka, ale z ogromnym ładunkiem dobrych emocji i równie ważnymi jak na tegorocznych trasach EKD, intencjami. - Ks. Mucha budował wtedy Golgotę - Maria Cyran, wspomina opowieść sprzed lat. - W Wielki Piątek, prowadził wiernych na szczyt. Któregoś razu, ku zdumieniu wszystkich, przed kościołem zastali stos cegieł. Powiedział wtedy, by każdy wziął tyle budulca, ile zdoła wnieść na górę - dodaje.
Jedni brali do każdej ręki po jednej, inni pakowali do torebek, jeszcze inni do plecaków. I tak szli stacja po stacji.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 26

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Gorlice. Nie chodzi o czas, a o pokonanie 14 stacji Drogi Krzyżowej, żeby móc zmienić życie - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski