Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice. Przerzucanie paczkami skończyło się dyscyplinarką. Poznajcie inne historie ludzi, którzy dostali uszkodzone przesyłki

Halina Gajda
Halina Gajda
Nagranie internauty, który w minionym tygodniu był świadkiem rozładowywania przesyłek kurierskich na jednym z gorlickich parkingów, rozgrzało emocje. Widać na nim zaparkowane samochody i kilku mężczyzn. Jeden z nich wyrzucał przesyłki z auta, a pozostali łapali je. Nie zawsze się im to udawało, więc paczki spadły na ziemię. Inne były tam po prostu rzucane. Dzisiaj już wiadomo, że sprawca całego zamieszania stracił pracę.

Nagranie trwa zaledwie kilka minut, ale żadnemu z kurierów ani przez chwilę nie przyszło do głowy, by się zastanowić nad swoim zachowaniem. Na internetowym kanale grzmiało od oburzenia: nawet zmęczony bagażowy na lotnisku nie rzuca tak walizkami!!! Nam rozwalili witrynę. Całość ważyła 20 kg, ale dla chcącego nic trudnego - denerwował się jeden komentujących. Zdecydowana większość internautów nie przebierała w słowach: zwolnić, ukarać, wyciągnąć konsekwencje.
Nagranie trafiło do Wojciecha Kądziołki, rzecznik prasowy InPost.

- Takie zachowanie jest absolutnie nieakceptowalne. Nie ma i będzie nigdy zgody na zachowania, które w jakikolwiek sposób naruszają zasady powierzonych nam przesyłek. Prowadzimy tu politykę zero tolerancji - komentował dla nas Wojciech Kądziołka, rzecznik prasowy InPost.

Wiemy też, że osoba, która była odpowiedzialna na taką formę rozładunku, została zwolniona dyscyplinarnie.
Czasem stratą jest zniszczona okładka płyty, ale bywa, że sprzęt wart grube tysiące. Przykład prosto z brzegu - Bogdan Malesza, gorliczanin. Pod koniec stycznia odebrał dwie paczki z instrumentami muzycznymi. Jeszcze nie przeczuwał, że czeka go nie lada przeprawa z firmą kurierską. I nie była to ta z filmiku.

- Wedle relacji nadawcy wszystko było doskonale zabezpieczone, łącznie z założonymi na opakowaniu kątownikami - opowiada.
Słowa znalazły swoje potwierdzenie, gdy rozwijał kolejne warstwy okładziny na sporej wielkości pudłach - strecz, folia bąbelkowa, materiały zabezpieczające przed zgnieceniem. Był pewny, że nic złego z zawartością nie mogło się wydarzyć. Rozczarował się już przy pierwszej przesyłce. - W jednym instrumencie wepchnięty do środka był potencjometr - opowiada. - Skóra na głowie mi ścierpła, gdy otwierałem drugą paczkę. I miałem rację. Nie dosyć, że potencjometr to jeszcze rozlany wyświetlacz - dodaje.

Zaczął więc oglądać nie samo opakowanie, a futerały, w którym były instrumenty. Wtedy wszystko wyszło na jaw: były popękane, miejscami wręcz się rozpadły - opisuje dalej. - Musiały komuś wypaść i z dużą siłą uderzyć w podłoże albo zostały na nie rzucone - przypuszcza.

Porobił zdjęcia do dokumentacji, złożył reklamację. Czeka, choć cisza zaczyna być coraz bardziej złowieszcza. - Sprzęt wart był 20 tysięcy złotych - przyznaje. - Nie mam na czym pracować, nie wiadomo kiedy sprawa się wyjaśni - dodaje ze smutkiem. Pluje sobie w brodę, że mógł do tego Sopotu pojechać po sprzęt sam.

ZOBACZ KONIECZNIE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Gorlice. Przerzucanie paczkami skończyło się dyscyplinarką. Poznajcie inne historie ludzi, którzy dostali uszkodzone przesyłki - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski