Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorlice. W Siedliskach chmura dymu nad dachem, w Libuszy ogień zaangażował 10 zastępów

Halina Gajda
Halina Gajda
O ile alarm pożarowy w Siedliskach był fałszywy, to w Libuszy spłonął domek gospodarczy. Straty wyniosły 40 tysięcy złotych.
O ile alarm pożarowy w Siedliskach był fałszywy, to w Libuszy spłonął domek gospodarczy. Straty wyniosły 40 tysięcy złotych. archiwum PSP
Zgłoszenie brzmiało dramatycznie: w Siedliskach pali się dom, najpewniej od komina. Nad dachem unosi się czarna chmura. Nie było na co czekać. W ruch poszły telefony, cały system powiadamiania.

Co roku jest to samo - apele strażaków i kominiarzy o utrzymywanie drożności w kominach często trafiają w próżnię. Nikt się więc specjalnie nie zdziwił, gdy do dyżurnego w komendzie PSP przyszła informacja o kolejnym pożarze. Na miejsce pojechało pięć zastępów straży pożarnej oraz samochód z wysięgnikiem. Oprócz informacji o pożarze była też taka, że nie ma za bardzo możliwości wejścia na dach z wnętrza domu. Poddasze było zamieszkałe, trzeba by więc zniszczyć zabudowę.

Niemal gołymi rękoma wygarnęli ogień z pieca

- Dym nad dachem wspomnianego domu widać było już z daleka - relacjonuje Dariusz Surmacz, oficer prasowy KP PSP w Gorlicach. - Wszystko wskazywało na to, że pali się poddasze. Nie było wprawdzie widać ognia, ale dym zdawał się mówić wszystko - dodaje.

O tym samym byli przekonani sąsiedzi, którzy jako pierwsi zauważyli, że za płotem musi dziać się coś niedobrego. Błyskawicznie pobiegli z ostrzeżeniem. Domownicy, niewiele myśląc, wygarnęli całą palącą się zawartość pieca centralnego ogrzewania. Próbowali w ten sposób go wygasić.

- Efekt ich działań był taki, że zadymili całe wnętrze domu - dodaje Surmacz.

Akcja musiała być błyskawiczna i skuteczna, ale rozsądnie przeprowadzona - nie chodziło przecież o to, by zalać cały budynek wodą, ale znaleźć źródło ognia.

Stąd decyzja o użyciu kamery termowizyjnej. I tu pierwsze zaskoczenie.

- Wedle jej wskazań, źródła ognia nigdzie nie było - tłumaczy dalej Dariusz Surmacz. - W żadnym punkcie domu nie było podwyższonej temperatury, która mogłaby wskazywać, że mamy do czynienia z zagrożeniem - zaznacza.

Skąd ten dym, gdzieś przecież musi być źródło ognia

Strażacy zaczęli przeczesywać dom miejsce po miejscu. Dotarli na wspomniane poddasze. Komin zimny, ognia nie ma. Skąd więc dym? Dla pewności weszli na dach. Podnośnik nie mógł niestety wjechać. Okazało się, że by go użyć, trzeba by przekładać linie napowietrzne. Nie było czasu, więc w ruch poszła drabina. Płomieni nigdzie nie było, za to w końcu znalazła się przyczyna dziwnego zjawiska.

- Sprawcą całego zamieszania był... eternit - zdradza w końcu rzecznik. - Najpierw dach pokryła gruba warstwa śniegu, która potem przymarzła dosyć mocno. Gdy słońce zaczęło ostro świecić, śnieg zaczął się topić. Eternit musiał lekko namoknąć. W kolejny, słoneczny dzień, wszystko zaczęło parować, co dawało wrażenie owej chmury dymu - dodaje.

Szopa była pełna łatwopalnych skarbów

Akcja w Siedliskach miał więc swój szczęśliwy finał. Mniej szczęścia mieli natomiast mieszkańcy Libuszy, którzy pracowali w gospodarczej szopie ogrzewanej prowizoryczną „kozą” opalaną drewnem czy węglem. Zmarzli, uznali więc, że pójdą do domu ogrzać się przy kubku gorącej kawy. Gdy kilkanaście minut potem chcieli wrócić do pracy, szopa stała już w płomieniach. Na miejsce pojechało dziesięć zastępów.

- Zamiast porządnej rury, która odprowadzałaby dym, była tam jakaś robocza konstrukcja, zbudowana na zasadzie, co się nawinie, z tego zrobimy - opisuje, nie kryjąc dezaprobaty Surmacz.

Jakby tego było mało, w szopie i na jej strychu zgromadzonych było mnóstwo przedmiotów - stare opony, ramy rowerów, motocykli, części samochodowe i wiele innych raczej wątpliwej przydatności , a wszystko wymieszane ze słomą i sianem. Paliło się więc jak pochodnia.

- Walkę z ogniem utrudniał dodatkowo silny mróz - dodaje Surmacz.

Straty oszacowane zostały na około czterdzieści tysięcy złotych. Szopa nadaje się tylko do rozbiórki, z prowizorycznej konstrukcji zostało bowiem niewiele. Mieszkańcy mają najwyraźniej czujnych aniołów stróżów - aż dziw, że nikomu się tam nic nie stało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gorlice. W Siedliskach chmura dymu nad dachem, w Libuszy ogień zaangażował 10 zastępów - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski