Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Góry były dla Olgi najważniejsze w życiu

Robert Gąsiorek
Ciało Olgi, po kilku dniach poszukiwań, ratownicy ze Słowacji znaleźli około 25 metrów poniżej szczytu Małej Kończyskiej. Prawdopodobnie do tragicznego wypadku doszło już po zdobyciu szczytu, podczas zjazdu w dół na linie
Ciało Olgi, po kilku dniach poszukiwań, ratownicy ze Słowacji znaleźli około 25 metrów poniżej szczytu Małej Kończyskiej. Prawdopodobnie do tragicznego wypadku doszło już po zdobyciu szczytu, podczas zjazdu w dół na linie Fot. archiwum II LO Chrzanów
Tarnów, Tatry. Zaginionej tarnowianki szukali polscy i słowaccy ratownicy. Znaleźli ciało. Koledzy z sekcji wspinaczkowej MKS Tarnovia nie mogą dojść do siebie po śmierci kobiety.

Ponad wszystko przedkładała spędzanie wolnego czasu sam na sam z górami. Robiła tak nie jeden raz. Ubiegłotygodniowa wyprawa miała być taka sama. Dać kilka dni wytchnienia od codzienności. Olga z Tarnowa już do niej nie wróci. Ukochane Tatry jej nie oddały.

- Góry były jej drugim domem. Pasją, której poświęcała całe życie. Nie znam osoby, która tyle czasu spędzałaby na górskich wędrówkach - mówi Tomasz Mazur, trener sekcji wspinaczki MKS Tarnovia, w której udzielała się młoda kobieta.

Jak kamień
Postanowiła wspiąć się na ścianę Małej Kończystej. To szczyt o wysokości 2450 m n.p.m. Dokładne odtworzenie tego dnia to na razie tylko przypuszczenia. Wiele wskazuje na to, że zdobyła szczyt i zjeżdżała już na linach w dół. Wówczas jeden z kamieni, do którego przymocowana była lina, oderwał się od skały.

Zaczęła spadać. Lina prawdopodobnie o coś zaczepiła, a wówczas tarnowianka uderzyła z całym impetem o ścianę. Od jej znajomych słyszymy, że uderzenie było tak silne, iż kask chroniący głowę roztrzaskał się na drobne kawałki. 31-latka zawisła bezwładnie na linach.

Bliscy Olgi przez dwa dni próbowali się z nią skontaktować. W telefonie słuchać było jednak tylko głuchy sygnał. Im dłużej, tym obawa, że stało się coś złego, była coraz większa. W końcu informację o zaginięciu otrzymało Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Do akcji poderwano śmigłowiec, na szlaki wyszły piesze patrole. Przez cały ubiegły weekend nie natrafiły jednak na żaden ślad kobiety.

- W trakcie poszukiwań 31- latki staraliśmy się odtworzyć jej drogę górską. Rozmawialiśmy z turystami, którzy mogli ją widzieć na szlaku. Jeden z nich był w rejonie Małej Kończystej i robił zdjęcia. Na jednej z fotografii wypatrzył wiszące na linie ciało - mówi Jan Gąsienica-Roj, ratownik TOPR.

Na miejsce wysłano słowacki śmigłowiec ratowniczy, który odnalazł kobietę.

Nie możemy uwierzyć
- Do końca mieliśmy nadzieję, że to nie Olga, że ratownicy znaleźli kogoś innego, a ona wciąż gdzieś czeka na pomoc - kręci głową Tomasz Mazur.

Kobieta należała do sekcji wspinaczki MKS Tarnovia od czterech lat. - Na początku góry traktowała jako turystykę. Ale później zwykłe szlaki już jej nie wystarczały. Dlatego też postanowiła zająć się wspinaczką - mówi Mazur.

Mimo że swoją przygodę zaczęła dosyć późno, wyróżniała się na treningach. Traktowała je bardzo poważnie. Chciała się rozwijać. Stale podnosiła sobie poprzeczkę. - Gdyby zaczęła trenować wcześniej, mogła być teraz znanym sportowcem - pan Tomasz nie ma co do tego wątpliwości.

Zawodnicy i trenerzy byli w wielkim szoku, gdy dowiedzieli się o tragedii. Według nich Olga była świetnie przygotowana do górskich wspinaczek. - Miała dobry sprzęt. Nie dawno zrobiła także kurs taternicki. Była rozsądna i nie wierzę, żeby wypadek był spowodowany brawurą - mówią.

Informacją o śmierci kobiety wstrząśnięci są też członkowie Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego z Tarnowa, z którymi kilka razy 31- latka wybierała się w góry.

- Jest to hobby bardzo ryzykowne, ale każdy odsuwa od siebie myśl, że coś złego może się stać - mówi Janusz Foszcz z PTT.
Olga ze swoich wypraw przywoziła zawsze mnóstwo zdjęć. Żeby pokazywać piękno Tatr. W rozmowie z jednym z portali internetowych zajmujących się tematyką górską podkreślała: - O wypadkach i tragediach i tak się będzie mówić (...), że to niepotrzebne narażanie życia, a jak ktoś zginie to bardzo dobrze, w końcu sam sobie winien, więc nie zaszkodzi dla odmiany ukazanie tych dobrych stron gór.

Rozmowa z Janem Krzysztofem, naczelnikiem TOPR
- Czy to dobry pomysł, by samemu wybierać się na wspinaczkę w góry?
- Zaleca się oczywiście niewychodzenie samotnie w góry, ale taka forma działania górskiego nie jest obca również mnie. Ważne, by decyzja o takiej formie aktywności w górach była podejmowana przez osoby świadome ryzyka z tym związanego. Istotną i polecaną zasadą jest pozostawienie w takim przypadku osobie zaufanej precyzyjnej informacji o naszych planach. By w sytuacji np. zaginięcia czy wypadku móc precyzyjniej określić obszar poszukiwań.

- Mała Kończysta jest trudną ścianą?
- Kończysta jest szczytem wybitnym, na który nie prowadzi żaden szlak turystyczny i wyjścia w ten rejon wymagają podstawowych umiejętności wspinaczkowych.

- Wypadkom w górach ulegają często osoby doświadczone. Co na to wpływa?
- Wypadek jest z definicji zdarzeniem nagłym i trudnym do przewidzenia. Osoby doświadczone częściej przebywają w górach i podejmują ambitniejsze, trudniejsze cele, a więc i częściej narażone są na wypadek. Zazwyczaj jest to splot kilku przyczyn, pewien ciąg drobnych błędów. Jednym słowem im więcej popełniamy drobnych błędów, tym większe prawdopodobieństwo poważnego wypadku.

- Góry są niebezpieczne?
- Bezpieczeństwo zależy przede wszystkim od naszych zachowań, realnej oceny naszych możliwości i umiejętności.

Rozmawiał Robert Gąsiorek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski