Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorycz słodyczy

Redakcja
Giełdowa branża cukiernicza

Marian Cholewiński

Marian Cholewiński

Giełdowa branża cukiernicza

W Polsce działa obecnie ok. 150 producentów słodyczy. Część z nich stanowią dawne przedsiębiorstwa państwowe, w których inwestorem strategicznym są koncerny zagraniczne. Sporą grupę stanowią fabryki od podstaw wybudowane przez firmy zagraniczne; reszta to firmy nie związane z obcymi producentami.
Do największych krajowych producentów łakoci należą: Wedel (23 proc. udziału w rynku), Goplana - 13 proc., Wawel - 4 proc., Nestle Polska - 3,8 proc., Bahlsen - 3,5 proc. oraz Jutrzenka - 3 proc. Polski rynek słodyczy postrzegany jest przez inwestorów zagranicznych jako bardzo atrakcyjny. Spożycie wyrobów cukierniczych jest bowiem w naszym kraju ciągle jeszcze niskie w porównaniu do państw zachodnich. Nie przekracza 6 kg rocznie na jednego statystycznego mieszkańca, podczas gdy np. w Niemczech i Szwajcarii wynosi 12 kg, a w Danii nawet 17 kg.
Jednak mimo tak obiecujących perspektyw już drugi rok trwa wyraźny regres w krajowej branży cukierniczej. Załamanie sprzedaży na rynki wschodnie oraz narastająca konkurencja na rynku wewnętrznym powoduje, że coraz więcej firm ogranicza produkcję, a część z nich znajduje się wręcz na skraju bankructwa. Firmy, w których udziałowcami są inwestorzy zagraniczni, mają generalnie lepszą kondycję finansową. Wymienić tu można choćby takie spółki jak: Wedel, Olza, Goplana czy Lajkonik.
Spółki cukiernicze notowane na warszawskiej GPW należą do tych, które jak na razie nie mają wsparcia ze strony kapitału zagranicznego. Różne były tego przyczyny. Ogólnie jednak przeważała obawa przed podporządkowaniem firmy "krwiożerczym zachodnim kapitalistom". Obecnie jednak wszyscy już głośno mówią o możliwości dopuszczenia zagranicznych inwestorów. Powodem takiej zmiany stanowiska jest po prostu rachunek ekonomiczny.

Jutrzenka

Na parkiecie pojawiła się przed czterema laty. Obecnie jako jedyny z giełdowych przedstawicieli branży cukierniczej może poszczycić się funkcjonowaniem na tzw. plusie. Wypracowuje zysk.
W latach 1995-1997 dynamicznie rosły przychody ze sprzedaży oraz zysk netto. Rok 1995 przyniósł 7,6 mln zł zysku netto przy rentowności sprzedaży 8,8 proc. Rok później było to 10,7 mln zł przy rentowności 8,4 proc. Rekordowy był rok 1997. Jutrzenka wypracowała wówczas aż 15,1 mln zł zysku, a rentowność przekroczyła 10 proc. Władze spółki były w doskonałych nastrojach, rozważano nawet zakup innej firmy z branży, aby sprostać zapotrzebowaniu rynku. Zainstalowano nową linię do produkcji pieczywa cukierniczego. Duże nadzieje wiązano z rynkiem wschodnim, gdzie trafiało ok. 20 proc. produkcji.
Był to jednak ostatni dobry rok dla całej branży, cukierniczej. Zmianę koniunktury odczuła boleśnie także Jutrzenka. 1998 r. był już mizerny. Z planowanego na 18 mln zł zysku osiągnięto tylko 8,6 mln. Jako główną przyczynę podano silną konkurencję w branży wymuszającą niższy od inflacji wzrost cen słodyczy. Jednak tak naprawdę było to przede wszystkim wynikiem załamania się eksportu na Wschód.
Mimo kryzysu panującego w "słodkiej" branży, Jutrzenka jest w dobrej kondycji finansowej. Przy spadku zysku ma jeszcze dużo wolnej gotówki, o czym świadczą wysokie wartości wskaźników płynności finansowej. Zadłużenie jest znikome, a wskaźniki aktywności gospodarczej dobrze świadczą o funkcjonowaniu spółki. Jutrzenka od kilku lat prowadzi pertraktacje z potencjalnymi zagranicznymi partnerami strategicznymi. W ubiegłym roku uległy one znacznemu przyspieszeniu i wszystko wskazuje na to, że inwestorem zostanie fiński koncern Fazer.

Mieszko

Debiut spółki na parkiecie (czerwiec 1997 r.) odbył się w najlepszym dla niej okresie. W poprzedzających latach firma dynamicznie zwiększała sprzedaż oraz zysk. Wystarczy powiedzieć, że w 1995 r. zysk wyniósł 2,2 mln zł przy przychodach rzędu 35 mln zł, a rok później już, odpowiednio, 4,1 mln zł i 46,7 mln zł. Inwestorzy, dostrzegając znaczącą progresję wyników finansowych, wykazali duże zainteresowanie akcjami Mieszka w ofercie publicznej (blisko 90 proc. redukcji zleceń). I nie zawiedli się, gdyż podczas pierwszego notowania akcje zyskały ponad 53 proc.
Jednakże już w tym czasie nad spółką zaczęły gromadzić się ciężkie chmury. Zarząd uparcie podtrzymywał prognozę zysku (7,1 mln zł), mimo iż rzeczywistość pokazywała co innego. Po ośmiu miesiącach 1997 r. firma wypracowała tylko
2,9 mln zł zysku, a cały rok zamknął się wynikiem 4,3 mln zł. Cena akcji spadła o połowę w stosunku do ceny debiutu i nie był to wcale koniec spadków. Najgorsze miało dopiero nadejść.
Już pierwsze cztery miesiące ub.r. potwierdziły obawy inwestorów. Mieszko poniósł stratę blisko 0,5 mln zł w porównaniu do zysku 1,8 mln zł wypracowanego w analogicznym okresie roku poprzedniego. Jeszcze w połowie roku zarząd był dobrej myśli, licząc na rychłą poprawę sytuacji. Zmieniono jednak prognozę zysku z 10,2 mln zł do zaledwie 0,8 mln. Jednak i to okazało się zbyt dużo, bowiem rok zakończył się stratą 4,8 mln zł. Znalazło to oczywiście odbicie w notowaniach akcji na parkiecie, gdyż ich cena była już pięciokrotnie niższa od początkowej.
W rok bieżący firma wkroczyła z planami redukcji zatrudnienia o 20 proc. Władze spółki intensywnie poszukują nowych rynków zbytu w miejsce utraconych rubieży wschodnich. Pierwszy kwartał br. przyniósł stratę 1 mln zł, co, w wersji optymistycznej, może świadczyć o zatrzymaniu tendencji spadkowej. Jednak zdecydowana poprawa kondycji firmy nie będzie możliwa bez dodatkowego kapitału. Spółka nie posiada go zbyt wiele. Działalność bieżąca finansuje się zobowiązaniami (cykl rotacji zobowiązań jest ponadtrzykrotnie dłuższy od rotacji należności). Wskaźniki płynności finansowej mają wartości znacznie niższe od uważanych za bezpieczne. W tej sytuacji dotychczasowi właściciele Mieszka (rodzina Gajdzińskich) są gotowi zrezygnować z kontroli nad firmą na rzecz zagranicznego inwestora branżowego.

Wawel

Najmłodsza spółka z branży cukierniczej na warszawskim parkiecie. Debiut (marzec 1998 r.) wypadł dobrze. Inwestorzy krótkoterminowi zarobili ponad 30 proc. Potem, niestety, cena walorów Wawelu spadała. Trudno się zresztą dziwić, skoro zamiast planowanych 7,5 mln zł zysku netto na ub.r. spółka notowała straty. Na koniec roku wynosiły one już blisko 10 mln zł. Przyczyny? Te same, co w całej branży.
Aby poprawić sytuację finansową, w Wawelu wdrażany jest program restrukturyzacji. W jego ramach prowadzona jest redukcja zatrudnienia oraz ograniczanie kosztów zarządzania. Na efekty trzeba będzie niewątpliwie nieco poczekać, gdyż jest to program długofalowy. Nie jest także wykluczony udział inwestora strategicznego w finansowaniu spółki. Nie będzie to jednak proste z uwagi na obawy dużej części pracowników - udziałowców, dotyczące przejęcia firmy przez kapitał obcy.
Można mieć nadzieję, że Wawel wkrótce poradzi sobie z nękającymi go problemami. Być może pierwszy kwartał br. zakończony małym bo małym, ale jednak zyskiem jest zwiastunem lepszych czasów. Tym bardziej że wskaźniki płynności finansowej są jeszcze całkiem niezłe, a wskaźniki aktywności gospodarczej należą do lepszych w branży.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski