Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gorzka mądrość żony

Redakcja
Na fali podziwu i komplementów dla kapitana Tadeusza Wrony, który posadził wielkiego boeinga na brzuchu równie miękko jak na kołach, niedostrzeżenie przemknęła wypowiedź doświadczonej życiowo kobiety. Utonęła w chórze gratulacji, ale dla mnie była wstrząsem.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Pani Marzena Grylewicz– –Wrona, żona kapitana, wyznała jednej z gazet, że obawia się, iż wkrótce zaczną się kłopoty i jej mąż z bohatera stanie się ofiarą prokuratorskiego śledztwa. Nie było w tym stwierdzeniu ani agresji, ani nawet goryczy. Tylko mądrość dojrzałego człowieka, który ogląda telewizję, czyta gazety, myśli i wyciąga wnioski. Życie nakazuje Polakowi oczekiwać od państwa wszystkiego. Raczej złego niż dobrego.

Ludzie rządzący Polską: premier, prezydent, szefowie Sejmu i Senatu, ministrowie mają rozdęte gabinety polityczne. Nie mają jednak bystrych ludzi, którzy poszukiwaliby w lawinie codziennych informacji sygnałów bardzo dla władzy ważnych. Sternicy państwa zawalani są codziennie kilogramami makulatury, raportami, doniesieniami tajnych służb, analizami i opiniami, biuletynami głosów medialnych. Egzemplarze jawne leżą na półkach, pokrywając się kurzem. Tajne są pieczołowicie zamykane w pancernych szafach. Ci ludzie żyją w szumie informacyjnym, przerywanym tylko przez wyniki sondaży (studiują je z wypiekami) bądź doniesieniami o pikantnych zdarzeniach z udziałem znanych osób.

Prezydent USA dostaje codziennie rano raport Rady Bezpieczeństwa Narodowego, w którym jest wszystko o Ameryce i świecie. Maksimum dwie strony maszynopisu. Jeśli uzna, że coś trzeba rozszerzyć lub zrobić, idzie polecenie z Białego Domu. Rusza machina. Prezydent otrzymuje analizę sprawy w pigułce, może podjąć decyzję. Nie zawsze trafną, ale nigdy na oko czy wyczucie.

Za chwilę będziemy mieli nowy rząd ze starym premierem na czele. Sytuacja się komplikuje, może być wyhamowanie wzrostu gospodarczego. Premier, któremu nieźle poszło przez cztery lata, chciałby, żeby dalej było dobrze. Nie będzie, jeśli nie zmieni techniki rządzenia. Miłe słowa, spokój i przyjazne uśmiechy już nie wystarczą. Trzeba będzie przebudowywać państwo, reformować finanse, wspierać gospodarkę. Potrzeba do tego szybkiej informacji, bezbłędnego wyczucia nastrojów społecznych, instynktu walki i zdolności wygrywania. Żeby zaś wygrywać, trzeba mieć obok siebie kilku takich, którzy dają szefowi na tacy problem i podpowiadają rozwiązania. Jak lokatorowi Białego Domu.

Tymczasem wokół najważniejszych ludzi w państwie są dwory, chociaż nazywają się gabinetami. Jest tam wszystko: intrygi, przepychanki, walka o dostęp do szefa, walka o własną karierę. Są, oczywiście, sterty papierów, marnie na ogół przygotowanych. Nie ma natomiast tego, co potrzebne jest najbardziej. Prezentacji sprawy w pigułce – i automatu, który uruchamia jej załatwienie po decyzji bossa.

Na tej pustyni zabrzmiał przytomny głos. Żona pilota, który już przeszedł do legendy polskiego lotnictwa, zasygnalizowała potężny problem. Dla wielu Polaków państwo stało się strukturą, której nie mogą ufać, której trzeba podejrzliwie przyglądać się i najlepiej omijać z daleka. Codziennie tysiące obywatelidostaje twardo sformułowane pisma, wzywające do stawiennictwa, przedstawienia dokumentów, (które niekiedy są w pokoju obok). Urzędnik nie jest po to, żeby pomagać obywatelowi, tylko go tresować. Tak rozumie interes państwa. A poza tym przyjemnie jest ćwiczyć ludzika pocącego się po drugiej stronie biurka.

Ta codzienna mordęga z urzędami jest jednak niczym przy wojnie, jaką państwo wypowiada obywatelowi. Często przez pomyłkę, zaciekle później bronioną, niekiedy celowo. Kilka lat temu sprawa Romana Kluski była pierwszym sygnałem alarmowym. Od tego czasu namnożyło się ich mnóstwo. Wstrząsający serial przedstawia co niedzielę "Polsat”. Audycja "Państwo w państwie” oskarża konkretnych ludzi, głównieprokuratorów i pracowników aparatu skarbowego, o poważne nadużycia prawa wobec bezbronnych ludzi. Organy państwa jawią się tam jako złowrogie, nastawione na niszczenie Bogu ducha winnych ludzi i niekiedy, przejmowania ich majątków. Przygnębiająca jest uporczywość tych działań i zaciekła obrona ludzi naginających lub łamiących prawo przez urzędy, w których pracują, ich kolegów i zwierzchników.

Ci, którzy to oglądają, czytają prasę i słuchają znajomych, mają wszelkie podstawy, żeby bać się państwa. Jego pokrętnych praktyk, mściwości, lekceważenia prawa i tłamszenia ludzi.

Nie trzeba wielkich reform, ryzykownych eksperymentów i lat mordęgi, żeby to zmienić. Trzeba tylko wiedzieć, że jest to narastający problem – i chcieć go rozstrzygnąć. Marzę o tym, żeby pierwszy premier nowej Polski, który wygrał drugą kadencję, poczuł taką chęć. Nie musi nas pytać. Na pewno pomożemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski