Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gotowa na rywalizację

Rozmiawiał Łukasz Madej
Izabela Śliwa to wychowanka Wisły Kraków i córka legendy naszej siatkówki, Magdaleny Śliwy
Izabela Śliwa to wychowanka Wisły Kraków i córka legendy naszej siatkówki, Magdaleny Śliwy fot. Wacław Klag
Rozmowa. – Dawno nie byłam nawet w okolicach Krakowa, a teraz mam nie dziesięć, a trzy godziny do domu – mówi Izabela Śliwa, 25-letnia nowa siatkarka zespołu z Muszyny

– Ostatnio do Muszyny trafiła Pani i trener Marcin Wojtowicz. Do tego już od bardzo dawna Bogdanowi Serwińskiemu pomaga Ryszard Litwin, a od roku gra Kinga Hatala. Jak widać, nad Popradem zrobiła się kolonia Wisły Kraków.

– No tak, prawda. Można wyczuć taką krakowską mentalność. Z Kingą znam się bardzo długo, praktycznie od młodzieżówki. Spotykałyśmy się, jeszcze po drodze, również w klubach. Dobrze się czuję, jeśli ktoś też wywodzi się z Krakowa. A tym bardziej, jeśli ma coś wspólnego z Wisłą. To dla mnie jak najbardziej sympatyczna sytuacja.

– Dostała Pani ofertę z „Mineralnych” i od razu powiedziała: „OK, biorę”?

– Powiem tak: bardzo chciałam wrócić do Polski, nie będę tego nawet ukrywać. Aczkolwiek ostatni sezon w Niemczech był dla mnie bardzo udany.

– Ogólnie spędziła Pani tam dwa sezony. Najpierw broniła barw Aurubis Hamburg, a ostatnio VC Wiesbaden, z którym wywalczyła Pani brązowy medal.

– W Wiesbaden miałam niesamowicie sympatyczny zespół, atmosfera do siatkówki była tam naprawdę rewelacyjna. A, wracając do pytania, szczerze mówiąc pod koniec minionego sezonu musiałem chwilę pomyśleć. Bo zwłaszcza właśnie w drugim roku czułam się w Niemczech wspaniale. Ostatecznie, oferta z Muszyny mnie jednak przekonała, bo zawsze starałam się wybierać drużynę, w której dostanę największe możliwości rozwoju. Pod tym względem Muszyna wydaje się być dla mnie odpowiednim miejscem.

– No i dużo bliżej będzie do krakowskiego domu.

– Zgadza się, dawno nie byłam nawet w okolicach, a teraz mam nie dziesięć, a trzy godziny do domu. To duży plus. Cieszę, że jestem tutaj.

– Co ciekawe, przeciwko Wiesbaden zagra Pani w Pucharze CEV.

– Tak się fajnie złożyło. Zobaczymy się nie tylko raz, bo przecież jest też rewanż.

– Wraca Pani do kraju zastąpić nie byle kogo, tylko Paulinę Maj, czyli wielokrotną reprezentantkę Polski, której liczne sukcesy trudno tak z pamięci wymienić.

– Nie patrzę na to w ten sposób. Po prostu, mam wykonywać swoją robotę na sto procent. Zamierzam pokazywać się z jak najlepszej strony. W sumie to każdy zespół co roku się zmienia, a jak to się mówi: nie ma ludzi niezastąpionych.

– O miejsce przyjdzie Pani rywalizować z Aleksandrą Krzos.

– Współpracowałyśmy już razem w Policach, więc na takiej koleżeńskiej linii dogadujemy się naprawdę świetnie. Zresztą, rywalizacja może przynieść tylko same plusy dla drużyny, więc myślę, że żadna z nas nie patrzy na to w takim stylu, że nie jestem jedyną libero.

– Właśnie, ale kiedy podpisywała Pani umowę, miała być jedyną libero. Zresztą, w Muszynie taka sytuacja miała miejsce przez lata. Aleksandra Krzos doszła niespodziewanie.

– Jesteśmy dwie, i dobrze. Przecież dziś praktycznie każdy zespół ma po dwie zawodniczki na ten pozycji. To całkiem normalna rzecz, fajna, pomocna. Wcześniej na ogół tylko libero nie posiadały zmienniczki, więc jako jedyne musiały wytrzymać cały sezon z dodatkową presją, bez kontuzji, urazów, zawsze musiały być w pełnej gotowości. Natomiast kiedy pracujemy we dwie, trener ma i większy komfort psychiczny, i możliwość rotowania składem. Akurat to może przynieść nam korzyści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski