Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gra na dwa fortepiany

Jan Maria Rokita
W Europie słychać liczne głosy potępienia dla Szwajcarów, którzy zdecydowali w referendum o limitowaniu napływu imigrantów do ich kraju. W poważnej gazecie niemieckiej można nawet przeczytać, że Szwajcarzy okazali się „prymitywni i wsteczni”.

Także minister Radek Sikorski w imieniu Polski boleje nad smutnym zwycięstwem populizmu w helweckich kantonach. Szwajcaria staje się pierwszym zamożnym krajem zachodnioeuropejskim, który odrzucił świętą dla Unii Europejskiej zasadę wolnego przemieszczania się i wyboru miejsca zamieszkania w obrębie Europy. I choć kraj ten nie jest członkiem Unii, to fakt ów ma znaczenie li tylko formalne. Bowiem od wielu już lat Szwajcaria respektuje podstawowe unijne zasady, co – według zgodnej opinii ekonomistów – przyniosło jej prawdziwy boom gospodarczy. Teraz zatem przypadek szwajcarski traktowany jest z obawą, jako precedens, który może zagrozić unijnym prawom kardynalnym.

Szwajcarzy podjęli decyzję niewielką większością, na wniosek nie nazbyt wpływowej partii narodowej SVP, pomimo sprzeciwu rządu w Bernie i większości tamtejszych polityków. Zwolennicy ograniczeń używali niemal wyłącznie argumentów odnoszących się do jakości życia. Ich zdaniem rosnąca liczba imigrantów powoduje spadek wynagrodzeń (tańsza siła robocza), wzrost cen mieszkań (rosnący popyt), oraz spadek jakości usług publicznych: oświaty, ochrony zdrowia, a nawet komunikacji.

Rozumie się samo przez się, że tak poprawnie formułowane argumenty odwołują się w istocie do znacznie mniej poprawnych obiegowych przekonań. Jeśli jakość oświaty spada, to znaczy, że przybysze uczą się gorzej. A skoro psuje się opieka medyczna i komunikacja, to znaczy, że chorzy imigranci blokują ośrodki zdrowia oraz tłoczą się i dewastują autobusy i pociągi. Niezależnie od tego, czy i w jakim stopniu takie przekonania Szwajcarów odpowiadają rzeczywistości, szwajcarska dyskusja unaocznia jasno prawdę o przyczynach rosnącej w Europie niechęci do imigrantów.

Rzecz bowiem w tym, że kwestie czysto ekonomiczne nie są już dziś jedyną jej przyczyną. Oczywiście, jest tak, że bogaci – wobec zagwożdżenia się maszynerii europejskiej ekonomii – nie zamierzają dalej dzielić się z przybyszami swoją zamożnością. Ale w Europie coraz bardziej kluczowy staje się problem odwiecznej w dziejach człowieka niechęci do obcych. Szwajcarzy po prostu mają dość tego, że co czwarty człowiek, chodzący po ulicach ich miast, nie jest Szwajcarem. A więc nie kocha ich kraju i nie będzie się dlań poświęcać, gdyż po prostu nie jest i nie będzie nigdy prawdziwym członkiem ich wspólnoty. Unifikująca się, wielonarodowa Unia próbowała radykalnie zakwestionować ten zasadniczy podział na to, co swoje i co obce. Ta próba prawdopodobnie okazała się nazbyt gwałtowna. I dziś obserwujemy tylko nieuchronny i najzwyczajniejszy efekt wahadła.

Bo Szwajcaria tym tylko się różni od innych krajów Unii, że śmiertelnie poważnie traktuje swoją demokrację. Dlatego tamtejsza pani minister sprawiedliwości, bardzo niezadowolona z wyniku referendum, zapowiada jednak, że: „rząd niezwłocznie zajmie się wprowadzeniem w życie woli ludu”.

W Niemczech, Francji, Anglii czy we Włoszech żaden rząd nie zrobiłby po prostu takiego referendum, z góry znając jego wynik. Zamiast tego, rządy tych krajów podjęły ze swymi narodami specyficzną grę, w której starają się z jednej strony ratować unijne prawa kardynalne, z drugiej zaś solidaryzować się z emocjami coraz bardziej ksenofobicznych wyborców. Przykład Szwajcarii jest dlatego tak doniosły, gdyż pokazuje, że czas takiej gry europejskich polityków na dwa fortepiany zbliża się nieuchronnie do końca. I jeśli to narody europejskie naprawdę zaczną decydować, to z unijnych zasad mogą nie zostać nawet strzępy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski