Gra na zwłokę?

   "Oświęcim jest miejscem-symbolem, które wymaga specjalnej troski". Mniej więcej z takiej treści hasłem na ustach przyjeżdżają do tego miasta co jakiś czas urzędnicy z Warszawy. O dobrej woli wspomina sam prezydent RP, a i kolejni premierzy pamiętają, aby przy różnych okazjach zapewnić o wsparciu dla tego "szczególnego miasta".
   Tymczasem, gdy przychodzi do konkretów, piętrzą się problemy. Wymowny jest przykład Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. O ile dobrze pamiętam, prawie rok temu samorządowcy z satysfakcją ogłosili, że Państwowa Komisja Akredytacyjna zaakceptowała wniosek o utworzenie uczelni. Wszystko wskazywało, że reszta jest już tylko formalnością...
   Tym bardziej, że z różnych stron znów padły zapewnienia o poparciu rozwoju Oświęcimia jako ośrodka edukacyjnego o charakterze regionalnym i międzynarodowym. Podczas obchodów 60. rocznicy wyzwolenia KL Auschwitz-Birkenau i miasta Oświęcim aż trudno było nadążyć za przeróżnymi deklaracjami.
   Potem nastała cisza i trwa do dzisiaj. Czas leci, mijają kolejne terminy, a rząd, do którego należy ostateczna decyzja milczy. Kto gra na zwłokę, czy to przypadek? Takie pytania padają coraz częściej w Oświęcimiu i okolicy, bo skoro wszyscy dotąd zapewniają o dobrej woli...
   Niezależnie od tego, jaka będzie ostateczna odpowiedź, odkładanie decyzji o powołaniu uczelni i to bez żadnego powodu jest dla wielu oświęcimian wystarczającym źródłem przekonania, że troska o Oświęcim, o której się tyle słyszy, jest jedynie koniunkturalną deklaracją wobec mieszkańców pojawiającą się przy okazji obchodzenia bolesnych rocznic z historii tego miasta.
   Swoje zdanie mają pewnie też tegoroczni maturzyści, którzy jeszcze kilka miesięcy temu mogli łudzić się, że po maturze podejmą studia na jednym z kierunków oświęcimskiej uczelni. No cóż, nie pozostaje im nic innego, jak wyjechać z Oświęcimia śladem swoich starszych kolegów...
Andrzej Majewski