Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gra się do gwizdka

ALG
Dawida Wronę z Proszowianki (z lewej) atakuje Adrian Lipowski Fot. Aleksander Gąciarz
Dawida Wronę z Proszowianki (z lewej) atakuje Adrian Lipowski Fot. Aleksander Gąciarz
SPORT. w sobotnim meczu VI ligi Proszowianka pokonała Śledziejowice 3-1. Była to druga wygrana podopiecznych Wojciecha Sochy w tym sezonie. Jej "ojcem" okazał się Robert Jarzmik, który w końcówce meczu zdobył dwa gole.

Dawida Wronę z Proszowianki (z lewej) atakuje Adrian Lipowski Fot. Aleksander Gąciarz

Najpierw zagadka: ilu kibiców oglądało sobotnie spotkanie. Otóż w chwili rozpoczęcia gry na trybunach znajdowało się dokładnie 29 osób. Potem dotarło jeszcze kilkunastu, ale to nie zmienia faktu, że gra zespołu przestała przyciągać kibiców. Tymczasem w wyjściowej jedenastce znalazło się tym razem aż dziesięciu wychowanków. Jedynym "stranieri" był Łukasz Jasielski. - Sytuacja kadrowa jest trudna. z powodu kontuzji nie mogli grać Łukasz Szaporów i Patryk Kowalski. Wojciech Figurski na tydzień wyjechał, Łukasz Perlik i Mateusz Stopiński musieli być na uczelni. z konieczności musieliśmy zagrać trzema obrońcami bo po prostu tylu w tej chwili mamy - mówi trener Wojciech Socha.

Wygrana Proszowianki z przebiegu gry na pewno zasłużona, choć dwie bramki dla gospodarzy padły w sytuacjach nieco kontrowersyjnych. Przed rzutem rożnym, po którym padł pierwszy gol, sędzia asystent popełnił błąd, pokazując aut dla Proszowianki, choć piłki ostatni dotknął Paweł Sowa. z kolei w momencie zdobycia bramki na 2-1 na murawie leżał zawodnik gości. Piłkarze ze Śledziejowic w obu przypadkach mocno protestowali, ale ich trener po meczu starał się spojrzeć na całą sytuację bez emocji. - w piłce obowiązuje zasada, że gra się do gwizdka. Sędzia jest tylko człowiekiem i błędy mogą mu się zdarzyć, a przecież nie straciliśmy gola z wyrzutu z autu. Przy drugim golu moi zawodnicy czekali aż sędzia przerwie grę, tymczasem ani on, ani rywale, nie mają takiego obowiązku. Zachowaliśmy się gorzej niż dzieci i to w momencie, gdy wydawało się, że możemy odwrócić losy meczu - mówi Grzegorz Trela.

Na koniec trener przyjezdnych stwierdził, że sytuacja w klubie ze Śledziejowic jest nieciekawa. Drużyną nikt się nie interesuje, jest pozostawiona sama sobie. To samo od kilku miesięcy mówią zawodnicy Proszowianki. - Ale u was przynajmniej obiekt jest piękny - mówi szkoleniowiec przyjezdnych. (ALG)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski