Następny rząd dopisze nam do wystawianych przez Tauron rachunków po 30, 50, albo i 100 zł miesięcznie. Częściowo sprywatyzowany koncern musi mieć przecież środki nie tylko na inwestycje (żeby nie było, jak w PRL, dwudziestego stopnia zasilania i wyłączeń prądu, co ćwiczyliśmy latem), ale też na kary za emisję gazów oraz utrzymanie swoich (czyli de facto naszych) kopalń, w tym wybujałe górnicze płace i przywileje, które mają pozostać.
Minister Andrzej Czerwiński, nasz człowiek z Małopolski, zapewnia wprawdzie, że ratując dołujące kopalnie, takie jak „Brzeszcze”, robimy świetny interes, ale nie wierzył w to nawet jego partyjny kolega, Aleksander Grad. Nie wierzył do tego stopnia, że minister musiał go wywalić ze stanowiska wiceprezesa Tauronu. Prezesa zresztą też wywalił. Wcześniej „zrezygnował” szef rady nadzorczej, prof. Antoni Tajduś, były rektor AGH.
W ich miejsce minister wstawił ludzi przez siebie namaszczonych - którzy uwierzyli. Po prawdzie, łatwiej im było uwierzyć, bo zobaczyli… 400 mln zł z kasy państwa (czyli naszej!) na ratowanie „Brzeszcz”.
Z badań opinii publicznej wynika, iż większość Polaków chce ratowania kopalń. Jest w tym głęboki społeczny (100 tys. miejsc pracy), a być może także ekonomiczny sens - a nuż ceny węgla za parę lat pójdą w górę z obecnych 48 do np. 100 dolarów?
Można się z takim rozumowaniem zgodzić, pod warunkiem, że - zamiast obłaskawiać silnych - władza zechce w końcu posprzątać stajnię Augiasza, jaką stało się państwowe górnictwo. Niestety, żadnego Heraklesa nie widać. Roi się za to od łupieżców, którzy nas od dekad kroją i chcą, by tak zostało na wieki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?