Stomil Olsztyn 2 (0)
Sandecja Nowy Sącz 2 (1)
Bramki: 0:1 Bębenek 5, 1:1 Wełna 50, 2:1 Meschia 79, 2:2 Sobotka 90 karny.
Stomil: Mieczkowski 5 – Głowacki 5, Berezowski 5, Czarnecki 6, Wełnicki 6 – Żwir 5 (90 Żęgota), Jegliński 5, Szymonowicz 5, Meschia 7 (82 Sobolewski) – Trzeciakiewicz 6, Wełna 6 (67 Wypniewski).
Sandecja: Kozioł 6 – Makuch 6, Szufryn 5, Szeliga 6, Bartków 6 – Bębenek 7, Nather 5 (83 Piszczek), Szczepański 5, Kuźma 5 (90 Janczarzyk), Sobotka 6 – Danek 4 (65 Fałowski).
Sędziowali: Jarosław Rynkiewicz (Zielona Góra) oraz Michał Pierściński (Warszawa) i Marcin Czerwiński (Gorzów Wielkopolski). Widzów: 1000.
Już początek spotkania pokazał, że Sandecja nie przyjechała tylko się bronić, chciała wysoko postawić poprzeczkę faworytowi – i szybko go zaskoczyła. W 5 min nieporadność obrońców Stomilu w wyprowadzaniu piłki z zimną krwią wykorzystał Maciej Bębenek, który płaskim strzałem pokonał bezradnego Dawida Mieczkowskiego.
Po straconej bramce przewagę mieli gospodarze, ale niezbyt wiele z tego wynikało. Stomil z łatwością kreował sobie kolejne sytuacje, ale gorzej było z ich wykańczaniem. W 19 min po dośrodkowaniu z rzutu wolnego groźnie na bramkę Sandecji uderzał jej były zawodnik Arkadiusz Czarnecki, jednak Marek Kozioł nie dał się zaskoczyć.
W 30 min swoich sił próbował Irakli Meschia. Ukrainiec z gruzińskim paszportem strzelał zbyt lekko, aby móc zaskoczyć dobrze ustawionego w tej sytuacji bramkarza Sandecji. Z minuty na minutę ataki olsztynian były coraz śmielsze, ale brakowało postawienia kropki nad i. Im bliżej gospodarze byli pola karnego, tym bardziej mieli splątane nogi i nie potrafili znaleźć drogi do siatki. To samo dotyczyło gości.
Miejscowi tuż przed przerwą mieli doskonałą okazję, aby doprowadzić do remisu, ale Karol Żwir fatalnie przestrzelił w starciu sam na sam z Koziołem. Zmarnowane szanse tym razem się nie zemściły. Tuż po zmianie stron Stomil dopiął swego. Po dośrodkowaniu Meschii z rzutu rożnego, piłkę głową do siatki skierował Tomasz Wełna – zazwyczaj stoper, który z konieczności występował na nietypowej dla siebie pozycji napastnika.
Podopieczni Mirosława Jabłońskiego zepchnęli gości do głębokiej defensywy, a drugi gol dla olsztynian był tylko kwestią czasu. Plany nieco skomplikowała kontuzja Wełny, którego zmienił Piotr Wypniewski. W 79 min pięknego gola bezpośrednio z rzutu wolnego zdobył Meschia.
Ekipa z Nowego Sącza nie dała za wygraną i za wszelką cenę chciała wyrównać. W 85 min w zamieszaniu bramkowym piłka trafiła w słupek, ale w 90 min goście mieli już więcej szczęścia. Piłkę ręką w polu karnym zagrał Michał Trzeciakiewicz i sędzia wskazał na ,,wapno’’. Karnego wykonał Bartosz Sobotka, który mocnym strzałem pokonał Mieczkowskiego.
ZDANIEM TRENERÓW
Mirosław Jabłoński, Stomil:
– Chcieliśmy udany sezon zakończyć zwycięstwem, ale nie udało się. Mieliśmy swoje sytuacje, aby wygrać to spotkanie, ale zabrakło nam skuteczności. Dobrze, że nie przegraliśmy. W naszym zespole było sporo absencji, dzięki temu zobaczyliśmy trzech nowych napastników: Trzeciakiewicza, Wełnę i Wełnickiego. Sytuacja kadrowa zmusiła nas do szukania.
Robert Kasperczyk, Sandecja:
– Trudno jest mi zebrać myśli po tym meczu. Miałem zaledwie tydzień na pracę z zespołem. Przyjechaliśmy wybrakowanym składem, ale wiedzieliśmy, że problemy kadrowe ma także nasz rywal. Cieszę się z tej bramki, która dała nam remis. Taki rezultat bierzemy z zadowoleniem. Stomil może czuć niedosyt, ale z przebiegu meczu podział punktów jest sprawiedliwy. (TD)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?