Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Graz Ameryką

Paweł Kowal
Albo Europa będzie zjednoczona albo wrócą nacjonalizmy. Tak brzmiała konkluzja „Wielkiego Bankructwa”, czyli ostatniej książki Zbigniewa Brzezińskiego przed rozpadem ZSRS. Podejście takie nie wynikało z nadmiernego idealizmu, ale zrozumienia amerykańskiego interesu.

Podzielona Europa może na jakiś czas uradować kogoś w Waszyngtonie (na zasadzie schadenfreude, utarcia nosa komuś w Berlinie), ale nie na dłuższą metę. Jest tam jeszcze wystarczająco dużo osób, które rozumują na zasadzie skojarzeń: Europa-nacjonalizmy-podziały-wojna. I na końcu tego łańcuszka rachunek, który mają zapłacić USA.

Na pl. Krasińskich w Warszawie Donald Trump wśród rozsypanych po placu wielkich figur powstańców przypomni to, co Polacy lubią najbardziej: bohaterstwo polskich żołnierzy, straconą sprawę itd. Zapewne wplecie cytat z Jana Pawła II, powie o Solidarności (czy padnie żelazne amerykańskie zdanie o Lechu Wałęsie?). Przesłanie warszawskiego spotkania będzie też miało antywojenny wydźwięk. Najistotniejszy jednak będzie obrazek. Warszawa jest najlepszym miejscem w Europie, gdzie można zgromadzić tłum wiwatujący na cześć głowy państwa USA. Ludzie i tak by przyszli niechybnie, a tu jeszcze słychać, że PiS szykuje zwożenie tłumu do wiwatowania jak na konwencję partyjną. Prezydent USA, niedawny showman, z pewnością to wszystko doceni, żeby tylko pogoda dopisała.

Mylą się jednak ci, którzy myślą, że zagrali na nosie Francji i Niemcom. Pierwsza wizyta prezydenta USA w Europie faktycznie poszła słabo. Jednak dyplomaci amerykańscy, a także niemieccy i francuscy już naoliwili polityczne mechanizmy, które zadziałają. Wielkim pocałunkiem pokoju Francji z USA będzie defilada na Polach Elizejskich 14 lipca, którą z prezydentem Macronem odbierze prezydent USA. I tam obrazek będzie niczego sobie. Także tam wydźwięk udziału prezydenta USA będzie antywojenny. Wszak obaj prezydenci świętować będą przystąpienie USA do Wielkiej Wojny 100 lat temu, czyli początek zaangażowania Stanów na kontynencie.

Wszystko to pokazuje, jak wąskie jest okno możliwości wynikające z warszawskiej podróży prezydenta USA. Rozgrywka „Trójmorze dobre, Zachód zły”, jeśli komuś przyszła do głowy, szybko okaże się nieaktualna. Zwyciężą interesy, a Paryż zinterpretuje wizytę prezydenta USA na Polach Elizejskich jako poparcie dla dalszego jednoczenia kontynentu „silnego partnera” USA w przyszłości. Może się jeszcze okazać, że jest to poparcie dla Europy „dwóch prędkości”. Jeśli więc mamy coś ugrać z USA w dziedzinie energetyki, szczególnie walki z Gazociągiem Północnym czy współpracy militarnej, to czasu wcale nie jest tak dużo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski