Panorama miasta, krajobraz to własność publiczna. Ile już było innych głupot, które międliły instytucje europejskie w naszym imieniu i za pieniądze podatników? Określanie, ile kobiet ma być w radzie nadzorczej prywatnej spółki, hejtowanie Orbana, radzenie poszczególnym krajom, komu mają nadawać ordery czy ustanawianie fikcyjnych urzędów – jak na przykład tych odpowiedzialnych za obronę UE, choć nie posiada ona ani jednego żołnierza – to tylko pierwsze lepsze przykłady marnotrawionego czasu. Z tego punktu widzenia nic, tylko podziękować Ciprasowi, że postawił przed Unią pierwsze od dawna poważne wyzwanie.
Problem niby w tym, że nie ma procedury i zasad finansowych wychodzenia ze strefy euro, rzecz i w tym, że wprowadzanie wspólnej waluty nie miało więcej wspólnego z polityką niż z ekonomią. Nie takie jednak problemy prawne rozwiązywali w przeszłości elastyczni jak guma do żucia unijni prawnicy: już pewnie wiedzą, jak Grecja może wyjść z euro lub jak ją można wyrzucić.
Problem w tym, że politycznie to Grecja już jest stracona. Do obywateli tego wyspiarskiego państwa na południu Europy dociera jeden sygnał: tylko Rosja nas nie atakuje i myśli, jak pomóc. Premier Grecji jest na stałym łączu z W. Putinem. To z nim jako jednym z najważniejszych graczy, konsultuje swoje ruchy. Przez lata Grecja miała opinię kraju, którego przedstawiciele – od kiedy tylko weszły w użycie SMS-y – jeszcze w trakcie obrad unijnych gremiów przekazywali z nich informacje na Kreml. Dzisiaj poprzez arogancję i bezmyślność Zachodu ta bliskość polityczna została zalegalizowana. Romans potajemny stał się demonstracyjny.
Najpewniej będzie tak, że zmieniająca zdanie w sprawie oczekiwań Aten kanclerz Merkel każe dosypać pieniędzy i nie zaryzykuje niekontrolowanego procesu prucia się Unii. Może w pakiecie będzie niebawem zmiana traktatu, tak by niepokornych można było wyrzucać z klubu eurodżentelmenów. To UE zapłaci jeszcze raz za grecką politykę, ale politycznie Grecja i tak odpłynie na wschód. Niewiadomą pozostaje jedynie, co premier Cipras zrobi dalej, gdy i kolejnych pieniędzy zabraknie.
Jasne jest jak słońce nad Kretą, że tak czy owak wesołe życie mandarynów brukselskich odchodzi do lamusa, a podejmująca decyzje kanclerz Merkel w tej sprawie nie zasłuży u niemieckiej prasy na porównania do Bismarcka – tak częste po podpisaniu porozumień mińskich w sprawie Ukrainy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?