Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grozi mu 10 lat

LIZ
Na pierwszej rozprawie miał zostać przesłuchany oskarżony oraz kilku świadków sprawy. Niestety, rozprawę przerwano ze względu na fakt, że nie zgłosili się wszyscy wezwani świadkowie. Jak dowiedzieliśmy się od Janusza Kawałka, wiceprezesa SR w Chrzanowie, w sumie w całym procesie ma zostać przesłuchanych aż 35 osób. - Nie mogę zdradzić żadnych szczegółów rozprawy, gdyż jawność procesu została wyłączona ze względu na dobro pokrzywdzonych - wyjaśnia wiceprezes. Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 18 lutego.

Rozpoczął się proces 73-letniego lubieżnika

   We wtorek w Sądzie Rejonowym w Chrzanowie rozpoczął się proces Jana S., 73-letniego emeryta, któremu zarzuca się dopuszczanie się czynów lubieżnych na nieletnich i namawianie ich do tego, za co - zgodnie z Kodeksem karnym - grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności. Sąd wykluczył jawność sprawy ze względu na dobro pokrzywdzonych dzieci.
   73-letni Jan S. od września przebywa w Zakładzie Karnym w Wadowicach, po tym, jak sąd zdecydował o zastosowaniu wobec niego aresztu tymczasowego.
   Jak już pisaliśmy, pierwsze informacje o procederze Jana S. pojawiły się już w 2002 roku, gdy do chrzanowskiej komendy zgłosiła się matka z jedną z poszkodowanych dziewczynek, która przyznała, że jej córka była molestowana. Zebrany wówczas materiał dowodowy - zdaniem chrzanowskiej prokuratury - nie był jednak wystarczający i sprawę umorzono. Śledztwo wznowiono dopiero na wniosek Prokuratury Okręgowej w Krakowie. W wyniku wykonanych czynności, krakowscy funkcjonariusze dotarli w sumie do 12 dzieci, które zostały skrzywdzone przez pedofila. Były to dziewczynki w wieku 13 i 14 lat oraz 2 chłopców, głównie z rodzin ubogich. Jak ustalono - mężczyzna zwabiał dzieci do swojego mieszkania, obiecując pieniądze albo słodycze. Potem pokazywał im pisma pornograficzne, rozbierał się i kazał to robić także im. W lutym ubiegłego roku KWP przekazała zebrany materiał dowodowy z powrotem do Chrzanowa. Choć Janowi S. postawiono zarzut dopuszczenia się czynów lubieżnych, za co - zgodnie z Kodeksem karnym - grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności, Jan S. nie trafił jednak do aresztu. Prokurator zdecydował, że - ze względu na stan zdrowia - mężczyzna nie może przebywać w zakładzie karnym i zastosował wobec S. dozór policyjny. Aresztowanie emeryta nastąpiło dopiero we wrześniu, po sporządzeniu przez biegłych nowej opinii lekarskiej. Wynikało z niej, że jeżeli podejrzany będzie miał zapewnioną opiekę lekarską i leki, może przebywać w areszcie.
   Warto nadmienić, że dotychczas Jan S. twierdził, że jest niewinny, a dzieci przychodziły do niego same, bo były głodne.
(LIZ)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski