Groźne potoki i... ludzie

W Podolanach woda wdarła się na drogę Fot. Barbara Rotter-Stankiewicz

POWIAT. Policja poszukuje sprawcy zalania gdowskiej oczyszczalni.

W Podolanach wylał miejscowy potok. Woda zagrażała kilku domom, zalana została jedna posesja i droga. W Zagórzanach wezbrany potok zerwał mostek na drodze wiodącej do starej szkoły; w Jaroszówce i Woli Zręczyckiej takie kładki zostały uszkodzone. Podtopionych zostało również kilka domów przy ul. Obrytka w Gdowie.
- Straty, które ulewy wyrządziły u nas w ubiegłym tygodniu, oszacowaliśmy na 800 tysięcy złotych. Po dwóch ostatnich dniach będą one dużo wyższe. Najgorsze jest to, że część szkód to wynik ludzkiej głupoty - stwierdza wójt Gdowa Zbigniew Wojas.
Od soboty rano w Gdowie zabezpieczano zagrożoną zalaniem przepompownię ścieków, natomiast kilka godzin potem woda wdarła się do samej oczyszczalni. Winnym tego zdarzenia był człowiek. Mężczyzna - widziano go, jak uciekał - otworzył w oczyszczalni klapy odpływowe. Jej zalanie spowodowało, że na trzy godziny - nim usunięto wodę - zaprzestała pracy także przepompownia ścieków, a co za tym idzie - stanął również główny ciąg kanalizacyjny w gminie. - Zgłoszenie o zdarzeniu otrzymaliśmy w sobotę około godziny 17.30. Sprawca zalania oczyszczalni nie został jeszcze ustalony - powiedział nam wczoraj dyżurny z Międzygminnego Komisariatu Policji w Gdowie, który prowadzi w tej sprawie dochodzenie.
Ostatnie ulewy pokazały też, że mieszkańcy Gdowa korzystają z systemu kanalizacji i studzienek odpływowych niezgodnie z przeznaczeniem. - Przez całą noc z soboty na niedzielę strażacy poszukiwali przyczyny nadmiernego wpływu wody do przepompowni ścieków. Okazało się, że przy ulicy Młyńskiej w Gdowie wykonano nielegalne podłączenie do cieku kanalizacyjnego. Przeprowadzimy w tej sprawie dochodzenie - mówi wójt Zbigniew Wojas.
Zapowiada on, że na dniach w całej gminie rozpocznie się kontrola - jak mieszkańcy korzystają z sieci kanalizacyjnej i wodociągowej. - Żarty sie skończyły. Sprawdzimy każdą posesję. Jeśli będzie trzeba - o pomoc w tej akcji poprosimy policję. Wystarczy, że przyroda sama z siebie stwarza zagrożenia, nie można pozwolić, by ludzie jeszcze je zwiększali - zaznacza gospodarz gminy Gdów.
W miniony weekend strażacy z jednostek OSP oraz Komendy Powiatowej PSP w Wieliczce interweniowali z powodu wodnych zagrożeń około 20 razy. W akcjach uczestniczyło w sumie ponad 100 ratowników. Potoki były groźne także w innych rejonach powiatu wielickiego, ale na szczęście w mniejszym stopniu niż w Gdowie. - W Małej Wsi trzeba było zabezpieczyć brzegi potoku Zabawka, który groził wylaniem. W Staniątkach, w okolicach klasztoru, wezbrana Podłężanka podtopiła kilka posesji. Woda pojawiła się także na uliczkach osiedlu Wincentego Pola w Wieliczce, gdzie zatkały się studzienki - wylicza st. kpt. Andrzej Kufta, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej KP PSP w Wieliczce.
Jolanta Białek
[email protected]

Podobnie do powodzi stulecia

W sobotę około godz. 11.30 potok przepływający przez Podolany przypominał swoją najgorszą wersję z roku 1997. Woda przelała się przez mostek i wdzierała na pobliskie posesje. Na pomoc przyjechali strażacy z OSP w Pierzchowie i Marszowicach.
- Woda sięgała po samą zabudowę, zalane są piwnice i pole koło domu, gdzie rosną jarzyny. Wszystko zmarnowane - mówi Anna Karaś, mieszkająca koło potoku. - A to dopiero czerwiec, kto wie, co czeka nas w lipcu - dodaje.
Woda wdarła się do kilku gospodarstw, jednak - jak szybko się pojawiła, tak szybko spłynęła. (BAR)