Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gruszka dla Czumy

Leszek Mazan
Leszek Mazan                                                                                                                                                                                                                                                                                                   `
Leszek Mazan ` Andrzej Banaś

Mieczysław Czuma, podobnie jak Antek z noweli Bolesława Prusa urodził się we wsi nad Wisłą. Ściślej - w półwsiu zwanym Zwierzynieckim, położonym tuż za rogatkami Krakowa. Ojciec Czumy był ogólnie szanowanym woźnym magistrackim, więc przyszłego redaktora naczelnego „Przekroju” trzymał do chrztu sam prezydent miasta Mieczysław Kaplicki.

Szkołę podstawową Czuma ukończył przy pomocy kolegi z klasy - Olka Kobylińskiego (Makino), od którego odpisywał rachunki. Potem było liceum Nowodworskiego, polonistyka na UJ (piątka z historii literatury polskiej u samego profesora Pigonia), pierwsze wiersze, pierwsze zwycięstwa w turniejach poetyckich, pierwsze (i ostatnie) małżeństwo zawarte przed tym samym ołtarzem (u św. Mikołaja), przed którym 10 listopada 1910 roku ksiądz wiązał stułą ręce Zofii Muszkat i Feliksa Edmundowicza Dzierzyńskiego. Równolegle z życiem małżeńskim rozpoczął działalność w drugiej ogromnej miłości i dumie swego życia - Zrzeszeniu Studentów Polskich. Do pracy w radzie Okregowej ZSP ściągnął go przyszły profesor socjologii Hieronim Kubiak, czyniąc kierownikiem Komisji Kultury.

W przypływie logistycznego geniuszu sekretarzem Komisji Czuma uczynił uroczą Mariolę Skolicką, córkę prezydenta miasta. Z taką siłą przebicia organizowane przez ZSP juwenalia 600-lecia UJ (w pomysłach i zabawie niepobite do dziś) musiały się udać. Mietek został szefem Rady Okręgowej i radnym miasta Krakowa; za jego sprawą ulica przy której mieszkał otrzymała wtedy dumne imię Krowoderskich Zuchów, a ulica w sąsiedztwie domu, w którym się urodził zmieniła nazwę z Krowiej na Senatorską.

Prezes i radny powołany został na zastępcę naczelnego redaktora Krakowskiego Ośrodka TVP d/s programowych. Przeprowadzka na Krzemionki, dobór młodej, zdolnej, zafascynowanej nowym medium kadry zaowocował eksplozją antenowych pomysłów i realizacji, czyniąc Krzemionki najlepszym regionalnym ośrodkiem telewizyjnym w Polsce. W 1973 roku dobre bogi przeniosły Mietka na opróżniony przez Mieczysława Kietę (następcę Mariana Eilego) fotel redaktora naczelnego „Przekroju”. Pismo ugodzone odejściem Eilego w splot słoneczny gorączkowo szukało sposobów, jak - nie zapominając o swych znakomitych osiągnięciach - dopisywać do nich nowe.

Mieczysław Czuma na otwarcie działalności zafundował miastu i światu coś, czego nigdy i nigdzie nie było: pochód ljamników. Kompetentne władze polityczne uznały (ze stosownymi konsekwencjami) pochód za szyderstwo z pochodu pierwszomajowego. „Przekrój” szybko odzyskiwał wiarę w siebie, liczba czytelników rosła: nakład 400-500 tysięczny w okresie urlopowym dochodził do miliona. Pismo redagowane było jak na ówczesne warunki uczciwie, unikało polityki , prezentowało najnowsze światowe wydarzenia naukowe i artystyczne. A redaktor potrafił zawsze patrzeć o jeden zakręt dalej. I dlatego 13 grudnia 1981 roku w kioskach ukazał się „Przekrój” czarno-biały, z czarnymi wronami na okładce. Aliści Mietka nie zdmuchnął z fotela żaden wiatr Historii. Stało się to dopiero w roku 2000, kiedy pismo powędrowało do Warszawy, gdzie rychło potwierdziło prastarą klątwę: od czasu „Merkuriusza Polskiego” (1661) każdy tytuł przeniesiony z Krakowa na piaski Mazowsza musi szybko umrzeć w męczarniach śmiercią zadłużonych.

Czekając na przywilej bezpłatnego korzystania z komunikacji miejskiej wciąż niespełniony dziennikarz stworzył nową naukę: krakauerologię (naukę o wyższości Krakowa nad resztą świata i napisał ten temat, kilka książek i kilka piosenek. Na uroczystości przyznania mu „Honorowej Gruszki” wygłaszane laudacje stwierdzały, cytuję: „Po jego pokoleniu zostanie tylko złom żelazny i cichy, drwiący śmiech pokoleń. On sam jednak przetrwa. A przetrwa, bo jest wielki, bo bez niego Kraków byłby jak indyk bez soli.” Koniec cytatu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski