Nie zginęli z rąk Niemców jak wielu spośród Sprawiedliwych wśród Narodowców Świata (to najwyższe izraelskie odznaczenie cywilne przyznano im pośmiertnie w 1997 roku), udało im się przeżyć wojnę. Tak samo jak tym, których ratowali.
O upamiętnienie Szewczyków w Gruszowie od kilkunastu lat zabiegał Kazimierz Łapczynski, mieszkaniec tej miejscowości, ich daleki krewny, a przede wszystkim pasjonat historii Polski, który pielęgnuje pamięć o lokalnych (i nie tylko) bohaterach.
To byli zwykli, nie… To byli niezwykli ludzie. Franciszek jak był 1920 rok i bolszewicy byli pod Warszawą, jako ochotnik poszedł z nimi walczyć
– wspomina.
Był to akt bohaterstwa, ale nieodosobniony. Z Gruszowa niemal z każdego domu wyszedł wtedy ochotnik, żeby dać odpór bolszewikom.
W czasie następnej wojny, w 1941 roku Franciszek Szewczyk zrobił coś co robili tylko najodważniejsi z odważnych. Przyjął pod swój dach Żydów dając im w ten sposób szansę na przeżycie. Tym samym wystawiał nie tylko swoje życie, ale i życie swojej rodziny na śmiertelne niebezpieczeństwo.
Kiedy on i jego żona Aniela zdecydowali się ukryć Gizę Goldberg z jej mężem i dwójką ich dzieci: Jankiem i Litką, sami mieli troje własnych pociech: Józefa, Stanisławę i Marię.
Nieprzypadkowo w okolicznościowym liście odczytanym przy okazji odsłonięcie tablicy, Tal Ben-Ari Yaalom z Ambasady Izraela w Polsce napisała: „Im mroczniejszy stawał się ten czas i im bardziej rozwijała się zbrodnicza machina holocaustu, tym jaśniejszy przykład płynął stąd, z Gruszowa.”
Gruszów. Ryzykowali własnym życiem żeby ratować żydowskie rodziny [ZDJĘCIA]
Zanim Goldbergowie trafili do domu Szewczyków, Franciszek potajemnie dostarczał im jedzenie do Dobczyc, gdzie mieszkali.
Ta żydowska rodzina najpewniej podzieliłaby los wszystkich dobczyckich i myślenickich Żydów, którzy w sierpniu 1942 roku zostali masowo deportowani do obozu w Wieliczce, a stamtąd do obozu zagłady w Bełżcu.
Udało się im się uniknąć wywózki i śmierci dzięki Franciszkowi Szewczykowi. Ukrył ich w specjalnie ocieplonej ziemiance w swoim gospodarstwie. Dał ubranie, jedzenie i nie tylko to.
Jak mówi Kazimierz Łapczyński z zeznań uratowanych złożonych przez izraelskim sądem wynika, że dostali również kieszonkowe.
Franciszek wyciągnął pieniądze i dał im, żeby w razie kiedy musieliby się gdzieś przemieszczać mieli parę groszy, bo nie mieli nic. Jeżeli więc ktoś myśli, że oni się na tym dorobili, jak niektórzy fałszywie opowiadają, to myli się
- mówi Kazimierz Łapczyński.
Wyżywić dwie rodziny nie mając nic ponad niewielkie gospodarstwo nie było łatwo. Ukrywające się kobiety robiły co mogły, żeby wspomóc Szewczyków, haftowały więc i robiły na drutach, a to co zrobiły Aniela Szewczyk sprzedawała na jarmarkach, żeby mieć za co kupić żywność.
Szewczykowie, jako szanowana rodzina, mogli też liczyć na pomoc sąsiadów. Ci najpewniej domyślali się, że u Szewczyków ukrywają się Żydzi, ale nikt ich nie wydał.
Jak mówili sąsiedzi, nikt nie chciał wiedzieć, ale przychodzili i przynosili ziemniaki mówiąc „wiem, że wam nie urodziły, to masz”, drugi dał mleko
– mówi Kazimierz Łapczyński.
Franciszkowi udało się załatwić fałszywe dokumenty dla Goldbergów, dzięki którym mogli wyjechać do Bochni, a stamtąd do Krakowa, choć już bez głowy rodziny, bo Goldberg (mąż i ojciec) zmarł na zawał. Jan dołączył do Armii Krajowej i zginał podczas walki. Z Goldbergów wojnę przeżyły matka z córką, które razem wyemigrowały do Francji.
Dla Szewczyków opuszczenie gospodarstwa przez Goldbergów nie oznaczało końca pomagania. Miejsce w opustoszałej ziemiance wkrótce zajęła trzyosobowa rodzina Federgrönów.
Na ich pomoc mogli też liczyć członkowie podziemia niepodległościowego, tak w czasie wojny, jaki po jej zakończeniu. Kazimierz Łapczyński mówi, że w ich domu schronienie znajdowali m.in. mjr Jan Dubaniowski ps. Salwa i Józef Mika. Nie doczekali się za to medali, wręcz przeciwnie. Byli prześladowani przez UB, a nawet skazywani na więzienie.
Aniela i Franciszek dopiero pośmiertnie doczekali się uznania ich bohaterstwa. Najpierw przez Instytut Yad Vashem, który na wniosek córki Goldbergów, przyznał im tytuł Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Teraz przez Instytut Pamięci Narodowej i gminę Raciechowice, których staraniem powstał obelisk z tablicą.
- Zatopiona przez Jezioro Czorsztyńskie wieś Stare Maniowy. Zobacz, jak wygląda
- W tych znakach zodiaku łatwo się zakochać
- Mistrzostwa Europy w piłce nożnej EURO 2020
- Oto finalistki Miss Małopolski i Miss Małopolski Nastolatek
- Drapacze chmur i 100 tysięcy mieszkańców. Tak ma wyglądać nowa dzielnica Krakowa
- Kraków. Najlepsi z najlepszych mistrzów parkowania. Przeszli samych siebie!
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?