Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Sandomierski: Gotujemy się, spoglądając na tabelę

Jacek Żukowski
Grzegorz Sandomierski nie wpuszcza konkurentów do bramki „Pasów”
Grzegorz Sandomierski nie wpuszcza konkurentów do bramki „Pasów” Fot. Andrzej Banaś
Ekstraklasa piłkarska. Bramkarz Grzegorz Sandomierski liczy na zryw Cracovii w końcówce sezonu zasadniczego

Gdyby nie on, kilka zremisowanych meczów „Pasy” przegrałyby. Rzadko jednak udaje mu się zachować czyste konto. Przeważnie jedna stracona bramka powoduje, że Cracovia nie wygrywa, a dzieli się z rywalami punktami.

Bramkarz Grzegorz Sandomierski daleki jest od gloryfikowania swojej osoby. - Jesteśmy drużyną, jestem cząstką zespołu - mówi. - Stwarzamy sobie wiele sytuacji w __meczach, ale nie umiemy ich wykorzystać. Musimy się naharować, by zdobyć choćby jednego gola. To jest frustrujące dla wszystkich, nie tylko dla mnie.

Pierwsza ósemka tabeli jest właściwie dla Cracovii nieosiągalna: pięć punktów straty, 12. miejsce i tylko pięć spotkań do końca sezonu zasadniczego.

- To jest rzeczywiście niełatwa sytuacja - przyznaje Sandomierski. - Ale może to jest właśnie ten moment sezonu, że dopisze nam szczęście? Dwanaście remisów, jakie uzyskaliśmy w tych rozgrywkach, to w dużej mierze były rezultaty pechowe.

Cracovia popadła w spiralę niemocy. Remisuje mecz za meczem (cztery kolejne rezultaty 1:1 w meczach na własnym boisku). Ciężko jej się wydobyć z tego położenia. W poprzednich rozgrywkach było inaczej. Każde zwycięstwo (a było ich 16) napędzało drużynę przed kolejnymi spotkaniami. - Musimy reagować na __tę sytuację jako zespół, jednostki tego nie udźwigną - ocenia golkiper „Pasów”. - Coś się zacięło. Musimy wykrzesać więcej entuzjazmu, zapału. Remisy na __pewno nie smakują dobrze. Czasami się mówi „zwycięski remis”, ale większość naszych nierozstrzygniętych rezultatów to były „przegrane” remisy.

Cracovia nie ma słabszego zespołu niż przed rokiem, a jednak rezultaty są diametralnie inne, skąd taka odmiana? - Nikt nie zna odpowiedzi na __pytanie, dlaczego tak się dzieje - twierdzi Sandomierski. - U nas niewiele się zmieniło, na pewno nie tak dużo, jak w kilku innych zespołach. Brak Bartka Kapustki nie może powodować takiego spadku. Mamy kilku nowych, wartościowych zawodników. Problem tkwi w naszych głowach. Być może ktoś za wcześnie uwierzył, że pierwsza ósemka będzie nam dana za darmo. Zapewne to jest przyczyna naszego zacięcia. Pracujemy ciężko, widać po chłopakach, że każdy w głębi duszy się gotuje, gdy spogląda na tabelę. Mam nadzieję, że odblokujemy się w Kielcach (w niedzielę - przyp.).

Sandomierski dwa lata temu, grając jeszcze w Zawiszy Bydgoszcz, przeżywał trudne chwile. Zespół dołował - i nie obronił się przed degradacją. Golkiper nawet nie chce przywoływać tamtych koszmarów.

- W jakimś stopniu można porównywać tamtą sytuację z tą obecną - mówi 27-latek. - _Wtedy, po dobrym początku rundy wiosennej, remisując dwa mecze u siebie w dodatkowej części sezonu, praktycznie pogrzebaliśmy szansę na utrzymanie. Nie dopuszczam do siebie myśli, by coś takiego miało się mi się powtórzyć. Nawet jak nie awansujemy do pierwszej ósemki, to będziemy musieli utrzymać się jak najszybciej. Po podziale punktów nie ma pewniaków, czy to do mistrzostwa, czy do spadku. Wszystko rozstrzygać się będzie na nowo. Wszystko będzie zależało od nas, w meczach z __zespołami mającymi podobny _cel.

Czy jednak piłkarzom „Pasów” łatwo będzie się przestawić mentalnie? - Jeśli przyjdzie nam grać o utrzymanie, to nie wyobrażam sobie innego podejścia niż takie, że trzeba się zmobilizować i jak najszybciej zapewnić sobie byt - twierdzi bramkarz.__

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski