W menu miał wyłącznie pąki czarnej porzeczki. Łaził pomiędzy szpalerami krzewów i naciągał szyję. Tu coś skubnął, potem stanął i bacznie rozejrzał się dookoła, znowu naciągał szyję. Śmiesznie wyglądał stojąc na długich łapach, gdy zażarcie odrywał zieleninę.
Atak wiosny i nawrót zimy mocno popsuł mu dietę. Pozbawiona śniegu gleba skamieniała od mrozu na amen. Nie da rady niczego wygrzebać, co dla kuraka (bażanty zachowują się tak, jak nasze domowe kury, tylko lotnicy z nich nieco lepsi), musi być wyzwaniem. Nasion chwastów zostało niewiele. Owadów ani na lekarstwo. Owoce dzikiej róży dawno wyzbierane. Tylko pąki mu zostały. Jak tu żyć, jak?
Po jakimś czasie obejrzałem z bliska żerowisko. Owszem, zapuszczona plantacja porzeczek miała duży potencjał, ale póki co, rośliny nie puściły soków. Najsmaczniejsze i najpożywniejsze są pąki roślin, które już zebrały się do wegetacji. Soczyste, spęczniałe i z rozluźnionymi łuskami. Sam takie podgryzam, ale na razie jedzenie było drobniutkie i suche. Dieta nędzna.
Na szczęście wiosna tuż-tuż.
POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?