Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Wielki: może Największy

Rozmawiał: Włodzimierz Knap
Papież Grzegorz I Wielki
Papież Grzegorz I Wielki Fot. archiwum
Marzec 604. 1410 lat temu zmarł Papież Grzegorz Wielki. W całych dziejach Kościoła być może nie miał równego sobie na Stolicy Piotrowej a nazywał siebie sługą sług Bożych.

Rozmowa z ks. dr. Lucjanem Bielasem, historykiem.

– Tylko dwóch papieży, na ponad 300 w dziejach, włączając antypapieży, nosi przydomek „Wielki”, ma tytuł „Ojca Kościoła” oraz „Doktora Kościoła”. To Leon (440–461) i Grzegorz. Nas dziś interesuje ten drugi. Czy papież Grzegorz na taką „potrójną koronę” zasłużył?

– Co za pytanie! Oczywiście, że tak. Grzegorz Wielki był, bez żadnej przesady, jedną z najbardziej niezwykłych, fascynujących postaci w całych dziejach ludzkości. Był wielki zarówno w codziennym bytowaniu, jak i w dziełach, których owoce przetrwały do dzisiaj, np. w liturgii, teologii, etyce, rozwoju chrześcijaństwa, np. przyniesieniu Ewangelii do Anglii. Miał niesamowicie bogate życie.

– Wiemy o nim sporo dzięki listom pisanym w okresie pontyfikatu. Napisał ich wiele, a około 850 przetrwało.

– To i tak największy zbiór listów, który zachował się w literaturze patrystycznej. Dają one obraz człowieka świetnie zorientowanego, bystro patrzącego w sprawy dotyczące ówczesnego świata, nie tylko Kościoła. Pisma Grzegorza, zwłaszcza dotyczące zachowania duchownych, począwszy od biskupów, są dziś co najmniej równie aktualne jak za jego życia.

Choć był papieżem, a nieformalnie również rzeczywistym władcą świeckim w ówczesnym Rzymie, bo m.in. negocjował traktaty, opłacał wojsko, mianował dowódców, był też człowiekiem, z którym każdy mógł porozmawiać, poradzić się, a także poskarżyć. Dowody na taką postawę Grzegorza Wielkiego mamy w jego listach.

– Nie sposób zrozumieć samego Grzegorza, gdy nie poznamy jego rodowodu i czasów, w których przyszło mu żyć. Był to, moim zdaniem, jeden z najtragiczniejszych okresów w dziejach dużej części Europy, o ile nie najstraszniejszy.

– Przyszły papież urodził się ok. 540 r. w zamożnej rodzinie, posiadającej majątki w Rzymie, jego okolicach i na Sycylii. Rodzina Grzegorza odgrywała sporą rolę w upadającym imperium, a jego prapradziadek Feliks III był papieżem (483–492). Również papież Agapit (535–536) to najpewniej krewny Grzegorza. On sam uzyskał, jak na ówczesne czasy, niezwykle staranne wykształcenie, obejmujące przede wszystkim studia prawnicze.

– W roku 573 został prefektem Rzymu, czyli?

– W okresie świetności Rzymu był to bardzo wysoki urząd, dostępny wyłącznie dla arystokracji, a prefekt miał obowiązek m.in. strzec przestrzegania prawa i porządku, wykonywał władzę sądowniczą nad członkami senatu i przewodniczył jego obradom. W czasach Grzegorza stan senatorski w zasadzie przestał istnieć, lecz jako prefekt miał wiele do roboty.

Swoje obowiązki traktował bardzo poważnie, ale mocno doskwierało mu takie życie. Pragnął bowiem zanurzyć się w życiu duchowym, kontemplacyjnym, a „umiłowanie wieczności” – jak pisał – było w nim bardzo głęboko zakorzenione. I został mnichem.

– W jakich czasach przyszło mu żyć?

– Wojny były chlebem powszednim. Zaczęły się na długo przed urodzinami Grzegorza, a zakończyły długo po jego śmierci. Znaczący obszar zachodniej części byłego Cesarstwa Rzymskiego był zajęty przez ludy germańskie, Gotów, Longobardów. One atakowały też sam Rzym, łupiły wszystko dookoła. Italię grabiły też armie cesarzy Bizancjum.

– Ale nie spustoszenia wojenne były najgorsze.

– Tak. Straszniejsza była zaraza. Zaczęła się w piątej dekadzie VI w. i przez ponad stulecie raz po raz wybuchała. Tylko pierwsza spowodowała śmierć około jednej trzeciej populacji byłej zachodniej części imperium rzymskiego. Na ówczesnych ludzi spadały też inne nieszczęścia, np. wylewy rzek, klęski nieurodzaju, rosnące ceny, głód. Wsie, a szczególnie miasta wyludniały się; dotyczyło to także Rzymu. Kultura rolna znalazła się w upadku, handel zanikał, choć akurat z nim nie było aż tak źle.

Jan z Efezu, historyk, daje nam wgląd w dusze tych, którzy ocaleli: „Serca ludzi były odrętwiałe i dlatego nie było już płaczu i żałobnych lamentów. Ludzie byli oszołomieni. Byli odurzeni w swych sercach i stawiali się odrętwiali”. Więzi społeczne zanikały. Horyzonty umysłowe słabły, kurczyły się. Mało kto myślał w kategoriach globalnych, zamykano się w lokalnych strukturach. Nie dotyczyło to Grzegorza, który miał całościową wizję świata, świata opanowanego przez chrześcijaństwo.

– Grzegorz Wielki żył jednak w przekonaniu, że zbliża się koniec świata, a zatem i Sądu Ostatecznego. Trzeba przyznać, że straszył surowym, strasznym Sędzią.

– Taka jego postawa wynikała zarówno z przyczyn obiektywnych, o których mówiłem, jak też jego wewnętrznego przekonania, duchowej formacji. Ale mimo to nie był bierny, wręcz przeciwnie. Biskupom radził, by straszny czas wykorzystywali na nawracanie pogan, upominanie chrześcijan.

Dodam, że zmienił się układ sił w społeczeństwie. Arystokrację senatorską zastępować zaczęły w sprawowaniu władzy, zwłaszcza administracyjnej, dwie inne instytucje: wojsko oraz Kościół. Biskupi zmuszeni byli pełnić rolę nie tylko duchowych przywódców, pasterzy, lecz również świeckich liderów.

– Ksiądz od dawna przekonuje, że Kościół w pierwszych wiekach swojego istnienia był najskuteczniejszą instytucją, gdy chodzi o zarządzanie, działalność finansową czy szerzej – cywilizacyjną.

– Wystarczy przyjrzeć się owocom, a taki wniosek w sposób oczywisty się nasuwa. Dodam tylko, że Grzegorz Wielki nawoływał do odpowiedzialności, rzetelności – niech będzie – strasząc surowym Sędzią. Ale on naprawdę wierzył w to, co mówił, a przede wszystkim, w mojej ocenie, miał całkowitą rację, bo świadomość tego, że za wszystko, co robimy w życiu, poniesiemy odpowiedzialność przed Najwyższym, powinna nam stale przyświecać.

– Grzegorz, asceta z przekonania i potrzeby, mnichem był krótko. Nie pomogło, że założył kilka klasztorów, m.in. sześć na Sycylii.

– Jego poprzednicy na tronie św. Piotra, Benedykt I oraz Pelagiusz II chcieli wykorzystać jego umiejętności organizacyjne i dyplomatyczne. Został wysłany do Konstantynopola jako swego rodzaju ambasador papieski. Tam przebywał kilka lat. Miał dostęp do cesarzy, wdawał się w spory teologiczne z tamtejszym patriarchą Eutychiuszem, głównie na temat zmartwychwstania ciała; zresztą cesarz w tej kwestii jemu przyznał rację.

– Kiedy skończyła się jego misja, wrócił do swojego klasztoru św. Andrzeja. W lutym 590 r. zmarł papież Pelagiusz. Był jedną z ofiar zarazy. Longobardowie zagrażali Rzymowi, Tybr wylał, sytuacja była tragiczna. Wtedy i duchowni, i świeccy jednomyślnie wybrali na papieża Grzegorza. On nie chciał przyjąć godności. Dlaczego?

– Chciał żyć w klasztorze, lękał się odpowiedzialności, czego nie krył. Nie bał się jednak o siebie, ale o tych, „którzy mi zostali powierzeni”. Liczył jeszcze na to, że cesarz Maurycjusz nie zatwierdzi jego wyboru. Tak się nie stało. Grzegorz przyjął urząd, bo – jak napisał – „zgodziłem się na to, co chciała ze mną uczynić miłosierna ręka Władcy”.

Do Teoktysty, siostry cesarza, napisał: „Najjaśniejszy pan, cesarz, kazał małpie, aby stała się lwem”. I w czasie sprawowania urzędu był bardzo energiczny, skuteczny. Po wyborze wziął w swe ręce sprawę zaopatrzenia w żywność głodującej ludności. By znaleźć środki, przeprowadził reorganizację „patrymonium św. Piotra”, czyli rozległych posiadłości papieskich nie tylko w Italii, ale też w Afryce Płn., Galii, Dalmacji. Od zarządców domagał się nie tylko sprawności, lecz też humanitarnego sprawowania władzy, dbania o najbiedniejszych, głodujących. Korespondencja Grzegorza jest pełna poleceń wypłacania ubogim zasiłków, a także spłacania za nich długów. Wrażliwy był również na los jeńców. Jednemu z biskupów polecił „sprzedać naczynia poświęcone”, by mieć pieniądze na wykup jeńców.

– Podpisywał się, jako pierwszy, „Sługa sług Bożych”.

– Bo rzeczywiście miał głębokie poczucie służenia innym, a najbardziej najsłabszym. Dla niego zawsze na pierwszym miejscu był człowiek, a szczególnie ten, któremu dzieje się krzywda. W poczuciu troski o majątek kościelny stwierdził.: „Nie chcę sakiewki kościelnej plamić brudnymi zyskami”. A jednocześnie był znakomitym administratorem majątków.

– Gruntownych zmian domagał się też w Kościele, m.in. narzucił kodeks określający działalność biskupów, domagał się od kleru zachowania celibatu.

– Więcej powiem – był przekonany, że przyczyną wszelkich klęsk są przede wszystkim źli kapłani. Groził im karą na Sądzie Ostatecznym. Poprawa jakości duchowieństwa była dla niego sprawą fundamentalną. Temu zagadnieniu warto przyjrzeć się bliżej. Można to zrobić, analizując niektóre teksty Grzegorza na ten temat. Jestem pewny, że gdyby dziś czytali je zarówno duchowni, jak i świeccy, ich lektura musiałaby zrobić na nich wielkie wrażenie. A jeśli dodamy ostrzeżenie Grzegorza, że za każdy zły czyn czeka nas rozliczenie na Sądzie Ostatecznym, to...

– Grzegorz Wielki zmagał się także z chorobą.

– Męczyła go głównie podagra. W lipcu 600 r. pisał do Eulogiusza, patriarchy aleksandryjskiego: „Oto upływają już dwa lata, jak przykuty jestem do loża i dręczony tak wielkimi bólami podagry, że zaledwie w dni uroczyste mogę się dźwignąć na trzy godziny dla odprawienia uroczystości mszalnych.

Potem jednak z wielkim bólem muszę się kłaść, bym mógł przerywając jękami znieść mą torturę”. I tak cierpiał do śmierci – 12 marca 604 r. A mimo choroby dokonał tak wiele. Koniecznie muszę podkreślić, że w tej rozmowie jedynie musnąłem dokonań Grzegorza Wielkiego i jego osobowości.

CV

Ks. dr Lucjan Bielas, historyk starożytności i wczesnego średniowiecza z Uniwersytetu Jana Pawła II w Krakowie, autor m.in.: „Życie codzienne papieża Grzegorza Wielkiego w świetle jego korespondencji” czy „Chrześcijanin a dobra materialne w myśli św. Grzegorza Wielkiego”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski