Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Guja hasał po skrzydle

Bogdan Przybyło
Gospodarze wygrali dziewiąty mecz w tym sezonie, piąty na własnym boisku na Suchych Stawach
Gospodarze wygrali dziewiąty mecz w tym sezonie, piąty na własnym boisku na Suchych Stawach Anna Kaczmarz
Piłkarze Hutnika nie bali się atakować. Zdobyli trzy gole, ale mimo to można mieć pewne zastrzeżenia do skuteczności pod bramką rywali.

Hutnik Nowa Huta3 (2)
Nida Pińczów 1(1)

Bramki: 1:0 Ochman 15 (karny), 2:0 Stanek 37, 2:1 Mika 44, 3:1 Świątek 63.
Hutnik: Jasowicz - Orłowski, Ochman, Jagła, Guja - Sierakowski (78 Chlebda), Świątek, Murzyn, Serafin (90 Ziemianek), Gamrot - Stanek.
Nida: Zyguła - Ciacia (89 Kempkiewicz), Rechowicz, Szafraniec, Motyl - Gajda (58 Karasek), Kosela, Gębski (56 Dulak), Banaszek (71 Łuszcz), Mika - Rajca.
Sędziował: Dawid Pająk (Wadowice). Widzów: 250.

Najskuteczniejszym piłkarzem tego spotkania, przynajmniej jeśli chodzi o dokonania ofensywne, był nominalny w sobotę obrońca Michał Guja. Trener krakowian Andrzej Paszkiewicz przesunął go do tej formacji - innych roszad zresztą też nie brakowało - chociaż do tej pory zawsze występował w linii środkowej.

Stare nawyki jednak robiły swoje, do tego doszły jeszcze przyjęte założenia i Guja ciągle hasał lewym skrzydłem do przodu, wprowadzając bardzo wiele zamieszania w zespole rywali. - Lubię grać ofensywnie, bo taka jest moja natura - powiedział piłkarz Hutnika.

Po faulu na nim gospodarze uzyskali prowadzenie z karnego i powinni je szybko podwyższyć, ale zmarnowali kilka doskonałych sytuacji. Następnego gola też jednak wypracował Guja, zaliczając asystę przy główce Mateusza Stanka, ale jeszcze przed przerwą Hutnik zanotował stratę. Nida ograniczała się do strzałów z dystansu i po jednym z nich, Łukasza Miki, piłka odbiła się od kogoś w gęstwinie, myląc Norberta Jasowicza.

Również po przerwie inicjatywę mieli hutnicy, znowu nie wykorzystując kilku szans. Aż Guja zagrał do Krzysztofa Świątka, a ten wreszcie celnie strzelił. Ten gol nieoczekiwanie rozluźnił krakowskich piłkarzy i parę razy zrobiło się groźnie w ich polu karnym.

Pińczowski zespół już nie tylko strzelał z daleka, lecz zaczął odważniej atakować, częściej docierając tuż przed bramkę gospodarzy. Dzięki temu był blisko kolejnego trafienia, ale Jasowicz radził sobie z uderzeniami przyjezdnych, choć w 86 min dopisało mu szczęście. Piotr Rajca stał tuż przed nim, lecz tak nieudolnie główkował, że piłka o kilka metrów minęła bramkę.

Zdaniem trenerów

ANDRZEJ PASZKIEWICZ, Hutnik:
- Wszystkie sparingi tak graliśmy, wypróbowując takie ustawienie i starając się wybrać to, co najlepsze. Powinniśmy jednak wcześniej uspokoić grę. Zwłaszcza, że mieliśmy sporo sytuacji po akcjach skrzydłami. Bramkę straciliśmy po tym, gdy zgubiliśmy piłkę.
ARTUR JAGODZIŃSKI, Nida:
- U nas grali piłkarze wyciągnięci z okręgówki. Pokazali się z niezłej strony na tle dobrego Hutnika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski