Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwarancja fantastycznej podróży

Urszula Wolak
„Hobbit” to niezwykły świat
„Hobbit” to niezwykły świat Fot. Archiwum
Lubię kino. Do Petera Jacksona przylgnęła łata speca od ekranizacja fantastycznych powieści J. R. R. Tolkiena. Najpierw reżyser przeniósł na taśmę „Władcę pierścieni”, a później zajął się adaptacją „Hobbita”.

Wszystkie filmy łączy gwiazdorska obsada, widowiskowość, malowniczość pejzaży, znakomite efekty specjalne i patos towarzyszący prezentowanym na ekranie postawom głównych bohaterów; zwykle szlachetnych, czasem błądzących, ale zawsze odnajdujących właściwą drogę, toczących walkę ze złem dla dobra ludzkości.

Od tego modelu nie odbiega też ostatnia część opowieści o odważnym hobbicie Bilbo Bagginsie. „Hobbit: Bitwa pięciu armii” wejdzie na ekrany naszych kin 25 grudnia. A dzieło zarobiło, jak dotąd, prawie 123 miliony dolarów. To wynik imponujący.

Widzowie bardzo chętnie płacą więc za ponaddwugodzinny bitewny seans. W gąszczu zapierających dech w piersiach potyczek i wymyślnych technik walk – na lądzie i w powietrzu – tylko gdzieś na marginesie, w chwilach wytchnienia od toczącej się wojny, rozgrywają się krótkie miłosne epizody. Wtedy patos leje się z ekranu strumieniami, pozostając jednak w zgodzie z konwencją filmowego dzieła.

Czy kogokolwiek zniechęci to do obejrzenia ostatniej części „Hobbita”? Szczerze wątpię, bo przecież nie o wymyślny scenariusz chodzi, a o dobrą rozrywkę serwowaną w dodatku w trójwymiarze. O podróż, którą wraz z tolkienowskimi bohaterami odbywamy w kinie i o oderwanie się od szarej codzienności.

Jackson wszystko to gwarantuje. Dla zintensyfikowania przeżyć zdjęcia do filmu powstawały z prędkością 48 klatek na sekundę zamiast standardowych 24. Przyczyniło się to w praktyce do zwiększenia jakości i płynności obrazu.

Jackson nie chciał jednak oddawać jedynie szaleńczego tempa starcia i bitewnego zamętu, jak czynił to w poprzednich częściach trylogii, lecz zamierzał szczegółowo ukazać przebieg i logikę bitwy. Jak twierdził – z epickiej perspektywy. W tym celu reżyser inspirował się uporządkowaną taktyką z czasów wojen napoleońskich.

Jackson wpadł także na pomysł, aby zapewnić widzowi uczucie współuczestnictwa w bitwie. Dopiął swego za sprawą wykorzystania najnowszej technologii.

Trwająca ponad dwie godziny bitwa ani przez moment nie jest nużąca. A kiedy wreszcie dochodzi do zakończenia walk i cała historia zmierza do finału, pojawia się uczucie smutku, że to już koniec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski