MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gwiazdą musi być cała drużyna

Andrzej Stanowski
Reprezentanci Polski świetnie spisywali się w ostatnich turniejach. Teraz pora na prawdziwy sukces
Reprezentanci Polski świetnie spisywali się w ostatnich turniejach. Teraz pora na prawdziwy sukces Sławomiir Kowalski
Rozmowa. - Tak, marzę, aby znowu zagrać w elicie. To byłaby wielka rzecz dla polskiego hokeja. Ale to nie my jesteśmy faworytami grupy - mówi nam trener reprezentacji Polski Jacek Płachta przed mistrzostwami świata dywizji 1A, które w kwietniu odbędą się w Krakowie

- Pracę w reprezentacji zaczynał Pan jako asystent trenera Igora Zacharkina. Co mu zawdzięcza reprezentacja i Pan osobiście?
- Ostatnie dwa lata to był dobry okres dla naszej reprezentacji. Pracowałem z wieloma trenerami, jako zawodnik miałem styczność ze szkoleniowcami kanadyjskimi i szwedzkimi, ale nigdy nie pracowałem z trenerami rosyjskimi. Zacharkin wszczepił naszym zawodnikom zasadę, że nie ma nic bez ciężkiej pracy. To, że rosyjski hokej stoi tak wysoko, nie bierze się z przypadku. Za tym stoi tytaniczna praca. Razem z Zacharkinem pracowaliśmy dużo nad stroną mentalną. Nasi zawodnicy nie byli przygotowani na sukcesy, brakowało im wiary w siebie. Teraz widać, że to się zmienia, zespół jest mocniejszy psychicznie. Bazą jest oczywiście kondycja, taktyka, wyszkolenie techniczne, ale są mecze, że gra nie układa się, trzeba wtedy pokazać charakter, być mocnym mentalnie.

- Czy Zacharkin przyjedzie na krakowskie mistrzostwa? Jeśli tak, to w jakiej roli?
- Tego nie wiem. Nie rozmawiałem z nim jeszcze na ten temat. Jego zespół z Petersburga jest zaangażowany w rozgrywki play-off, walczy w finale konferencji.

- A chciałby Pan, żeby przyjechał do Krakowa?
- Nie zastanawiałem się nad tym. Mamy swój sztab. Myślę, że zmian przed mistrzostwami nie będzie. Jeśli przyjedzie, będzie nam miło.

- W ostatnim czasie poprawiła się atmosfera wokół naszej reprezentacji, która wygrała cztery z rzędu turnieje EIHC.

- To wynika z ciężkiej pracy. Ale to co było, już się nie liczy, teraz przed nami bardzo trudny turniej. Karty będą na nowo rozdane, zaczynamy od zera.

- Na tych turniejach wygraliście z mocnymi rywalami: Włochami, Węgrami, Ukrainą, z którymi przyjdzie się wam zmierzyć w Kraków Arenie…
- Cieszą te wygrane, drużyna nauczyła się wygrywać, potrafiła, jak choćby z Ukrainą, odwracać niekorzystne losy meczu. To znaczy, że zespół pokazał charakter.

- W czym jest największy postęp?
- Duży nacisk kładziemy na grę w defensywie, bo wiadomo, że w grach zespołowych jest to fundament sukcesu. Na ostatnim turnieju, poza meczem z Ukrainą, traciliśmy mało bramek. To cieszy.

- Powiedział Pan w jednym z wywiadów, że siłą naszej reprezentacji ma być grać zespołowa.
- Tak. To jest nasza jedyna szansa na tych mistrzostwach. Nie mamy gwiazd, wielkich indywidualności. Musimy na krakowskich mistrzostwach grać kolektywnie, musi w naszym zespole obowiązywać zasada "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Gwiazdą musi być drużyna.

- Wprowadził Pan do reprezentacji sporo młodych graczy. Dostaną szansę gry na mistrzostwach świata?
- Na obozie w Krynicy mam sporo młodych zawodników. Musimy im dawać szansę, bo przecież w przyszłości przejma pałeczkę od starszych kolegów. Staramy się, by ogrywali się w międzynarodowych meczach. Na pewno kilku graczy młodego pokolenia znajdzie się w składzie na krakowskie mistrzostwa, ale ilu ich będzie tego teraz, nie powiem. Cieszy mnie, że jest rywalizacja, że mam w czym wybierać, w szerokiej kadrze przed mistrzostwami znalazło się ponad 50 hokeistów. Nie zamierzam robić dynamicznego cięcia w reprezentacji, odstawiać starszych zawodników, stawiać tylko na młodzież. Rutyniarze też są potrzebni. Nasza drużyna musi być wyważona.

- Wśród polskich kibiców panuje wielki optymizm. Większość już widzi wasz zespół na jednym z dwóch pierwszych miejsc, co dałoby awans do światowej elity, w której nie graliśmy od 13 lat. Co Pan na to?
- Namnożyło się w Polsce optymistów. Nasza grupa jest bardzo wyrównana. Na pewno nie jesteśmy faworytem, przecież dopiero co wywalczyliśmy awans do dywizji 1A. Ze wszystkich sześciu drużyn grających w Krakowie jesteśmy w rankingu IIHF klasyfikowani najniżej. Nasza grupa jest bardzo wyrównana, każdy z zespołów może ją wygrać.

- Kto jest faworytem kwietniowych mistrzostw?

- Zespół Kazachstanu, bo większość jego hokeistów występuje w KHL. Bardzo groźni będą Japończycy, którzy grają szybki, kombinacyjny hokej.

- Po głowie zapewne chodzi jednak myśl, żeby zdobyć awans do elity?
- To jest sport, każdy wychodzi na lód, żeby wygrać. Ale nie ma się co napalać, wybiegać myślami za bardzo w przód. Dla nas kluczowym meczem będzie pierwsze spotkanie z Włochami i na razie na tym chcemy się skupić. Potem przyjdzie kolej na następnych rywali. Tak, marzę, aby znowu zagrać w elicie. To byłaby wielka rzecz dla polskiego hokeja.

- Mamy już zespół, który mógłby rywalizować z powodzeniem w elicie?
- Po wygranych w turniejach EIHC widać, że możemy powalczyć z wyżej notowanymi rywalami. Ale pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Nie chcę się asekurować, odpowiada mi zasada małych kroków. Stale myślę, co po mistrzostwach.

- Nasi zawodnicy wytrzymają presję?

- W każdym sporcie jest stres. Myślę jednak, że zawodnicy, jak wyjdą na lód, to o nim zapomną. Naszym wielkim atutem powinna być Tauron Arena Kraków i polscy kibice. Liczę na ich gorący, spontaniczny doping. Będziemy chcieli odwdzięczyć się im dobrą grą i sprawić niespodziankę w postaci awansu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski