Moim zdaniem
Z Vancouver nasza reprezentacja wraca z sześcioma medalami, jednym złotym (Justyna Kowalczyk), trzema srebrnymi (Kowalczyk, dwa krążki Adama Małysza) i dwoma brązowymi (Kowalczyk, panczenistki w biegu drużynowym).
Niezłe były dla polskich sportowców igrzyska w Salt Lake City i Turynie, ale tam były tylko dwa medale. Teraz ten dorobek został potrojony.
Czyżby Polska stała się mocna w sportach zimowych? Myślę, że nikt, kto zna realia polskiego sportu, nie pokusi się o postawienie takiej tezy.
Mieliśmy na tych igrzyskach dwie megagwiazdy - Adama Małysza i Justynę Kowalczyk. Nie warto licytować się, kto był w naszej ekipie faktycznym liderem. Bo wielkie zasługi ma Małysz, który wbrew wszelkim niedowiarkom, osiągnął swoje najlepsze wyniki na igrzyskach w wieku 32 lat. Pokazał, że nadal jest wielki.
Wielka na tych igrzyskach była też Kowalczyk. Gdyby nie była w wysokiej formie, to na niezbyt trudnych technicznie trasach nic by nie zwojowała. I dlatego rozumiem rozgoryczenie trenera Aleksandra Wierietielnego, który nie może zrozumieć, dlaczego niektórzy zarzucili, iż źle przygotował Justynę do igrzysk.
Nie udały się igrzyska trzeciej gwieździe polskich sportów zimowych Tomaszowi Sikorze. Jak mówi, był do tych igrzysk lepiej przygotowany niż do Turynu, a jednak został bez medalu. Ale jest nadal zawodnikiem ścisłej czołówki światowej.
Z tych trzech gwiazd do igrzysk w Soczi dotrwa na pewno Kowalczyk, raczej mało prawdopodobne, że Małysz (będzie miał 36 lat) i Sikora (będzie 40-latkiem). Nie widać w tej chwili kandydatów, którzy mogliby ich z powodzeniem zastąpić. Bo też wielkie gwiazdy nie rodzą się na kamieniu, takiego skoczka jak Małysz możemy się już nie doczekać.
Czyżby więc igrzyska w Vancouver były jednorazowym wyskokiem polskiego sportu? Bo z ręką na sercu, kogo można typować na medalistę za cztery lata z obecnej ekipy? Może którąś z młodych biathlonistek - Agnieszkę Cyl czy Weronikę Nowakowską, może któregoś ze skoczków (Kamil Stoch?), może saneczkarkę Ewelinę Staszulonek, alpejkę Agnieszkę Daniel-Gąsienicę. Niektóre nazwiska są na niej na wyrost. Niestety, ta lista w tej chwili jest krótka.
Reprezentanci kilku dyscyplin zawiedli z kretesem. Fatalny występ odnotowali snowboardziści, słabiutko startowali łyżwiarze figurowi. Prezes PKOl Piotr Nurowski zapowiada rewolucję w niektórych związkach. Czy starczy mu na to odwagi?
Mamy gwiazdy i potem pustkę. To nie rokuje dobrze na przyszłość.
Andrzej Stanowski, Vancouver
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?