Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwiazdy nie spadają z nieba, rodzą się w Les Ulis. Tam wychowali się Martial, Henry i Evra

Remigiusz Poltorak
Remigiusz Poltorak
Trening siedemnastolatków w Ulis
Trening siedemnastolatków w Ulis Fot. Remigiusz Półtorak
Reportaż. Martial, Henry, Evra... Jak to się stało, że małe Ulis pod Paryżem jest od lat wylęgarnią gwiazd dla angielskiej Premier League?

- Mamy jeszcze jednego piekielnie zdolnego chłopaka. Ale proszę nawet nie pytać, który to. Nie powiem! - trener drużyny Ulis Mamadou Niakité delikatnie się uśmiecha, bo wie, że nawet jeśli przesadza, wszyscy biorą teraz jego słowa na poważnie.

Wszystko przez Martiala. Anthony’ego Martiala. Odkąd Manchester United wyłożył na stół niebotyczną kwotę 50 mln euro (plus 30 mln potencjalnych bonusów), a niespełna 20-letni młodzian stał się najdroższym nastolatkiem w historii futbolu - nie osiągając jeszcze niczego - miasteczko Les Ulis na przedmieściach Paryża przeżywa oblężenie. Anglicy przyjeżdżali hurtowo, byli też Skandynawowie. Każdy chciał zobaczyć, gdzie wychowało się kolejne cudowne dziecko Manchesteru.

Ale Les Ulis zyskało sławę nie tylko dzięki Martialowi. Można nawet powiedzieć, to zaledwie ostatnia wisienka na torcie, bo wcześniej po boisku biegali tu Thierry Henry i Patrice Evra, dwaj kapitanowie reprezentacji. - Dla kogoś, kto tu przyjeżdża, to może wydawać się szokujące. Takie małe miasteczko, a __tacy znani zawodnicy stąd wychodzą. Ale mnie to nie dziwi - mówi nam Marco i jak tylko dowiaduje się, że jesteśmy z Polski, opowiada o rodzinie z Poznania.

Kilka lat temu sam grał w Ulis Club Omnisport, mijał się nawet z młodziutkim Martialem, ale potem zaczął pracować i zrezygnował z regularnych treningów. Mimo to przychodzi czasami na boisko, żeby pograć z młodszymi. Siła przyzwyczajenia. - Słyszę jak niektórzy nazywają to kulturą futbolu. Może tak rzeczywiście jest, ale ja nazwałbym to prościej. Tu niemal każdy gra w piłkę. Niezależnie od tego czy w klubie, na podwórku czy na ulicy. Widzę jak maluchy przychodzą ze szkoły, rzucają plecak i biorą piłkę.

Dziewięcioletni Junior przysłuchuje się z boku, między kolejnymi strzałami na bramkę, i nie zaprzecza. On akurat trenuje w klubie - dwa razy w tygodniu, ale z piłką się nie rozstaje. Od razu widać, że ma żyłkę do futbolu. Zwód w jedną stronę, za chwilę w drugą, potem celne uderzenie. A jeśli to o nim mówił Niakité i za kilka lat okaże się, że widzieliśmy nową gwiazdę, jak stawia w Ulis pierwsze kroki? Po Henry’m, Evrze, Martialu wszystko jest tu przecież możliwe.

W Ulis wiedzą, że to byłoby zbyt romantyczne i zbyt piękne. Ale z drugiej strony widać, jak członkowie klubu są z tych sukcesów dumni.

Ponad 700 chłopców i dziewcząt w szkółce
30-tysięczne miasteczko nie różni się za bardzo od innych przedmieść Paryża. Na ulicach, oprócz francuskiego, często słychać arabski, ale tuż przy głównym placu rzuca się także w oczy pokaźne centrum Jana XXIII, jednego z najwybitniejszych papieży minionego wieku, grupujące nie tylko parafię w Les Ulis, ale też kaplice w sąsiednich miejscowościach.

Jeśli coś zwraca uwagę, to blokowiska w środku miasta - zresztą w jednym z nich, przy ulicy Bergeres, wychował się Anthony Martial z dwoma braćmi, też piłkarzami.

Na pierwszy rzut oka nie widać tu estetycznych, niezwykle malowniczych domków z czerwonej cegły, które zdobią choćby sąsiednie Bures-sur-Yvette. To tam najbliżej dojeżdża szybka kolej z Paryża. Te niecałe cztery kilometry można przejechać taksówką albo autobusem, ale można też przejść na skróty, przez las, i zobaczyć jak wiele terenów zielonych, ścieżek rowerowych i miejsc do biegania jest wokół Les Ulis. Ale przede wszystkim jak bardzo mieszkańcy je wykorzystują. Na jogging. To odpowiedź, dlaczego tak wiele osób, nie tylko młodych, chętnie uprawia tutaj sport, choćby w formie rekreacji.

Nie ma jednak wątpliwości, że życie koncentruje się wokół klubu. W Ulis CO trenuje w kilkunastu kategoriach ponad 700 zawodników i… zawodniczek, z bardzo różnych środowisk. Pewnie dlatego działacze i trenerzy podkreślają na każdym kroku, że to ma być miejsce, gdzie młodzi ludzie znajdą schronienie - przed narkotykami i złym środowiskiem - a za dobrą postawę obiecują całkiem realne nagrody. Sekcja dziewczęca pojechała w ubiegłym sezonie zobaczyć gwiazdy do Camp des Loges, centrum treningowego PSG.

Les Ulis, podobnie jak wiele takich miasteczek na przedmieściach Paryża, nie ma bowiem dobrej opinii. Przynajmniej z takim stereotypem styka się każdy, który chce tu przyjechać. Marco to potwierdza.

- Bywa niebezpiecznie, to prawda. Jeśli ktoś mówi o trudnej młodzieży, nie przesadza, ale doświadczyłem też na własnej skórze jak bardzo nauczyciele w __klubie starają się przekazywać pozytywne wartości.

Za chwilę sami się o tym przekonamy.

Pokazać dzieciakom, że futbol to gra bez przemocy
Youssuf przygotowuje się właśnie do treningu. Jest jednym z kilkunastu „społecznych” trenerów w Ulis, wspólnie z Mouradem opiekuje się siedemnastolatkami. Na sztucznej, pełnowymiarowej murawie ćwiczą dwa razy w tygodniu, ale od razu widać, że to nie tylko przekazywanie umiejętności czysto piłkarskich. To także - a może przede wszystkim - wychowywanie młodego człowieka, który musi odnaleźć się w środowisku wielokulturowym.

Jedna scena powtarza się jak w kalejdoskopie. Każdy kolejny chłopak, który przychodzi na trening - a grupa jest niemal idealnie podzielona na białych i czarnych - nie idzie bezpośrednio do kolegów, ale wita się najpierw z nami, a potem z trenerem. - Staramy się im przekazywać, że szacunek dla starszych, a w czasie meczu szacunek dla rywala na boisku jest najważniejszy. Niezależnie od wyniku. Tak samo jak świadomość, że dali z siebie wszystko. Mogą przegrać, ale z przekonaniem, że zrobili wszystko co mogli. Powiedziałbym nawet, że do __tego sprowadza się nasza filozofia jako klubu. Dla nich to ma być zabawa, ale jednocześnie chęć wydobycia tego, co mają najlepsze.

Youssuf nie rzuca słów na wiatr. Świadczą o tym kolejne polecenia, które wydaje swoim podopiecznym, gdy już ćwiczą z piłką. „Pracujcie nad swoimi słabymi punktami”, „Rozglądajcie się cały czas dookoła”, „Wykorzystujcie obie nogi”, „Gramy fair, bez złośliwości” - komendy są jednoznaczne i choć nie zawsze wszystkim wychodzą, to nikt ani na moment nie wydaje się zniechęcony. - Celem jest też to, żeby pokazać dzieciakom w __każdej kategorii, że futbol to gra bez przemocy - mówi Youssuf.

Słysząc to wszystko, aż trudno sobie wyobrazić jak to się stało, że wychowanek Ulis, Patrice Evra, był jeszcze pięć lat temu przywódcą grupy, która doprowadziła do jednego z największych skandali na mundialu. Jako kapitan stanął na czele buntowników, którzy w 2010 roku w RPA odmówili wyjścia na trening w proteście przeciwko wykluczeniu z ekipy Nicolasa Anelki. Co ciekawe, Thierry Henry, inny wychowanek Ulis, przyglądał się wtedy z boku, patrząc bezczynnie na rozwój wydarzeń.

Dziś ta czarna karta w historii francuskiego futbolu nieznacznie wyblakła, Evra wrócił do łask, ale w swoim rodzinnym klubie nigdy nie stracił szacunku. - Wszyscy popełniają błędy - mówi jeden z działaczy Tshimen Buhanga. - Ale czy ktoś wie, że Patrice przekazał wtedy całą premię na rzecz klubu. Albo że kupił stroje markowej firmy dla wszystkich naszych drużyn. Nie mówiąc o tym, że zafundował wycieczkę dla kilkudziesięciu młodych zawodników, gdy grał jeszcze w __barwach Manchesteru.

W klubie nikt nie powie złego słowa o swoich wychowankach. A tym bardziej o astronomicznej kwocie, którą Manchester United zapłacił Monaco za Martiala, do niedawna znanego tylko fanom ligi francuskiej.

Opłacało się wyszkolić Martiala. I to bardzo
Liczby nie są jeszcze precyzyjne. Najpierw pojawiło się 600 tysięcy euro, potem trochę mniej. Pewne jest jednak, że małe Ulis dostanie grubą kasę za wyszkolenie Martiala. We Francji liczy się ono od 12. roku życia, a zawodnik opuścił rodzinne gniazdo i wyjechał do Lyonu jak miał lat czternaście. W praktyce oznacza to dla klubu dodatkowo co najmniej dwukrotny budżet. - Co zrobimy z tymi pieniędzmi?
Już kupiliśmy cztery minibusy, żeby dzieci mogły jeździć na
mecze w lepszych warunkach. Na pewno nie będziemy wydawać na transfery do pierwszej drużyny, która gra w __Division d’Honneur
(odpowiednik polskiej VI ligi - red.). Cały czas stawiamy na __szkolenie młodzieży - mówi trener Mamadou Niakité.

Sam Martial, jak tylko może, pojawia się w rodzinnych stronach. Nie tylko po to, żeby odwiedzić rodziców i brata, który ciągle gra na obronie w Ulis (drugi wyjechał do Troyes i występuje w I lidze). Ostatnio podarował też najnowszą koszulkę z Manchesteru, która już dumnie wisi w niewielkim klubowym pokoju. Ironią losu jest, że tuż obok, niecałe 30 km od rodzinnego domu, Anthony znalazł sobie nowy przyczółek - w reprezentacyjnym ośrodku szkoleniowym w Clairefontaine. O starych znajomych jednak nie zapomina.

- Jak tylko jest na miejscu, zawsze do nas wpadnie. Na __ smsa też odpisze - mówi Sajir Khenissi, właściciel kawiarni w centrum miasta, dosłownie dwie przecznice od bloku Martialów. I pokazuje na smartfonie wiadomości od piłkarza Manchesteru. Łącznie ze zdjęciami z jego narzeczoną. - Nazwaliśmy go „Toto” i tak już zostało. Dorastaliśmy razem, graliśmy też wspólnie w piłkę, ale nie ma co ukrywać, on był najbardziej utalentowany. Pamiętam, że jako jedyny mógł grać ze starszymi, taki miał talent. A przy tym pozostał skromny. Jak tylko urządzi się w Anglii i nie będzie już mieszkał w hotelu, to pewnie zaprosi najbliższych kolegów. Kiedy grał w Monaco, to tak zrobił - dodaje Sajir z nadzieją w głosie. Nie musi przekonywać, że jego kawiarnia w czasie meczów Manchesteru albo kadry zapełnia się tak, że nie ma gdzie głowy wsadzić.

Gdy młodzi piłkarze trenują, Youssuf dokładnie ich obserwuje, a my przyglądamy się, który ma największe szanse na to, aby podążyć śladem Martiala - raz za razem wzbijają się w powietrze samoloty z pobliskiego lotniska Orly. To dobra parabola. Ciekawe, czy ktokolwiek z nich pomyślał, że taki samolot może ich zabrać w daleki świat, jak starszego kolegę do „teatru marzeń” w Manchesterze.

O to już nie zapytaliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski