Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gwiazdy traktują lepiej

Redakcja
ROZMOWA. Tenisistka AGNIESZKA RADWAŃSKA opowiada o Wimbledonie, Euro i igrzyskach olimpijskich.

- Dwie wygrane w Wimbledonie dodały Pani pewności siebie?

- Na pewno tak, czuję się już dobrze, zdołałam odpocząć przed Wimbledonem. Po Roland Garros przesadziłam trochę z treningiem w Krakowie. Wychodziłam na kort, chciałam grać. Ambicja wzięła górę, a organizm odmawiał posłuszeństwa. Trochę się przeliczyłam.

- Koleżanki w szatni mówią coś o piłkarskim Euro? Chwalą organizację imprezy w Polsce?

- Może nie w kontekście organizacji, ale o poszczególnych meczach. Piłką nie bardzo się interesuję i nie bardzo się znam na niej, ale oglądałam mecze Polaków. Przed pojedynkiem z Czechami obstawiałyśmy z Petrą Kvitovą wynik meczu. Po spotkaniu przyszedł do mnie trener Petry David Kotyza, mówiąc: "Dobry mecz zagraliście, ale Czesi lepszy". Rozmawiamy więc o piłce nożnej, ale raczej w formie żartów czy zakładów.

- Pani przyjaciółka Karolina Woźniacka, do niedawna liderka światowego rankingu, przegrała już w pierwszej rundzie z Tamirą Paszek. Złośliwi twierdzą, że nie służy jej związek ze znanym golfistą Rorym Mc Ilroyem...

- Nie sądzę, by to miało jakikolwiek wpływ na jej formę, ale trzeba by pytać Karolinę. Oglądałam ten mecz, bo akurat czekałam, aż przestanie padać, a Karol grała na korcie centralnym pod dachem. Miała meczbola, lecz go nie wykorzystała. To był bardzo dobry mecz z obu stron. Paszek jest w "gazie", potrafi grać na trawie, pamiętam to od 2005 roku, kiedy ograłam ją w finale juniorskiego Wimbledonu. Wygrała teraz w Eastbourne, pokonując kilka bardzo dobrych zawodniczek. Teraz jest jej czas.

- Trwa Wimbledon, ale sporo mówi się już o turnieju olimpijskim, który odbędzie się na tych samych kortach. Będzie Pani mieszkała w wiosce olimpijskiej ze wszystkimi sportowcami?

- Będziemy wynajmowali dom blisko kortów, tak jak teraz. Wioska jest na drugim końcu Londynu, a wiadomo, że będą gigantyczne korki. Wiem, jak to jest, bo doświadczyłam tego w Krakowie. Choć u nas nie było meczów Euro, to przyjechało sporo kibiców z innych krajów. Kiedy wracałam do domu po treningu około godziny 20 czy 21, stałam w korkach. Normalnie jechałam 2-3 minuty, ostatnio zajmowało mi to 30-40 minut. W Londynie korki będą pewno trzy razy większe, więc dom w Wimbledonie to dobry pomysł.

- Chciałaby Pani nieść polską flagę na uroczystości otwarcia igrzysk? Wiadomo już, że "flagowymi" swoich reprezentacji będą tenisiści, m.in. Maria Szarapowa, Novak Djoković, Rafael Nadal...

- Takie pytanie padło tylko na konferencji prasowej w Warszawie, ale do mnie nikt oficjalnie się nie zgłosił. Pewnie, że chciałabym nieść polską flagę. Od razu bym się zgodziła.

- Trzecią rakietę świata traktują w Wimbledonie lepiej, niż kiedy była Pani ósma czy dziesiąta?

- Jest różnica! Przede wszystkim nie mam żadnych problemów z kortami na trening. Drugi przywilej to bilety, które tu bardzo trudno zdobyć. Już kiedy odbierałam identyfikator, czekała na mnie koperta z biletami. Przekazuję je głównie znajomym z Polski.
Rozmawiała w Londynie AGNIESZKA BIALIK

PORAŻKA KUBOTA

Siostry Agnieszka i Urszula Radwańskie są w II rundzie debla. Krakowianki pokonały wczoraj Shahar Peer z Izraela i Yaninę Wickmayer (Belgia) 6:2, 6:3.

Łukasz Kubot przegrał w II rundzie z Chorwatem Marinem Ciliciem ("16") 6:7, 2:6, 1:6 i odpadł z turnieju. Taktyka serwis-wolej, którą zapowiadał Polak w meczu z Ciliciem, sprawdziła się tylko w pierwszym secie. Tenisista z Lubina dotrzymywał kroku rywalowi do momentu, póki ten śmielej nie zaatakował. Pomeczowe statystyki przemawiały zdecydowanie za Chorwatem: popełnił mniej niewymuszonych błędów, był skuteczniejszy, lepiej serwował. - Tylko pierwszy set był na dobrym poziomie. Grałem agresywnie, później górę wzięła rutyna rywala - ocenił po meczu Kubot.

Faworytka turnieju pań Maria Szarapowa nie bez trudów awansowała do III rundy. Wygrała po prawie 2,5-godzinnym boju z Bułgarką Cwetaną Pironkową 7:6, 6:7, 6:0. Inna faworytka Serena Williams nie dała szans Węgierce Czink 6:1, 6:4.

Faworyt gospodarzy, Andy Murray pozwolił Ivo Karloviciovi ugrać tylko jednego seta. Na korcie centralnym Szkot ograł Chorwata 7:5, 6:7, 6:2, 7:6 i nadal pozostaje największą nadzieją Brytyjczyków na triumf w Wimbledonie. Czekają na niego od 1936 roku.

(AGA), Londyn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski