- Japończycy to taki zespół, który nakręca się swoją dobrą grą. Ale gdy im nie idzie, to często nie potrafią się podnieść - mówi analityk reprezentacji Polski Oskar Kaczmarczyk.
Gospodarze turnieju po niedzielnej porażce z Chinami znacząco zmniejszyli swoje szanse na awans, bo teraz muszą szukać niespodzianki w meczach z Polską, Francją lub Iranem. W zupełnie innej sytuacji są biało-czerwoni, którzy, razem z Kanadyjczykami, rozegrali najwięcej setów w turnieju, bo aż dziesięć, ale wygrali dwa tie-breaki, dzięki czemu mają na koncie dwie wygrane. A to już prawie połowa dorobku, którego potrzebują, by pojechać na igrzyska, bo pięć zwycięstw w siedmiu meczach zagwarantuje im awans do Rio de Janeiro. Jeśli zatem wygrają trzy najbliższe mecze z teoretycznie najsłabszymi rywalami - Japonią, Chinami i Wenezuelą, to już w czwartek mogą świętować wywalczenie olimpijskiej nominacji.
Polacy wczoraj trenowali w siłowni i w hali treningowej, po zajęciach spotkali się z dziennikarzami. Humory w zespole dopisują, bo zwłaszcza w meczu z Francją biało-czerwoni wyszli z olbrzymich kłopotów, przegrywając 0:2 w setach i 16:19 w trzeciej partii. Co ciekawe, po drugim secie francuscy kibice szyderczo wołali ponoć w kierunku Stephane’a Antigi, żeby wpuścił drugą szóstkę, bo już jest po meczu... A trener naszej kadry spełnił ich marzenia i biało-czerwoni wrócili do gry. Zresztą polscy fani rewanżowali się delikatnymi uszczypliwościami, skandując w kierunku Francuzów „merci” po każdej zepsutej zagrywce.
Kaczmarczyk mówi, że gra dzisiejszych rywali Polaków oparta jest o dwóch zawodników - Kunihiro Shimizu i Yukiego Ishikawę. - To kluczowe postaci i musimy się najbardziej na nich skupić. Nie grają skomplikowanej zagrywki, choć dość szybką, ale ze słabym serwisem. Przynajmniej w meczu z Chinami źle to wyglądało - dodaje statystyk polskiej reprezentacji.
Polscy gracze muszą przede wszystkim przygotować się na głośny i bardzo specyficzny doping japońskiej publiczności. Miejscowi fani są zakochani w siatkarzach i na meczach reprezentacji robią niepowtarzalny hałas. - Przede wszystkim Japończycy opanowali sztukę kreowania gwiazd. Ich zawodnicy są tu kochani, można kupić płyty DVD z nagraniami z przygotowań. Ale nie patrzą na __ludzi spoza ich kraju - mówi Kaczmarczyk.
Zagadką będzie wyjściowy skład Polaków, bo w meczu z Francją z doskonałej strony pokazali się zmiennicy: Fabian Drzyzga, Dawid Konarski, Rafał Buszek czy Marcin Możdżonek, ale z drugiej strony trudno wyobrazić sobie, by mecz z Japonią wśród rezerwowych zaczął np. Bartosz Kurek. Prawdopodobny jest powrót na boisko Mateusza Miki, który w starciu z Francuzami odpoczywał i ani na chwilę nie pojawił się na boisku.
Dzisiejsze spotkanie Polaków z Japończykami rozpocznie się o godz. 12.20 i pokaże je telewizja Polsat Sport. Poprzedzi je świetnie zapowiadający się mecz Francja - Iran.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?